gumastic kolego, dla mnie możesz przechodzić nawet bez pasów, przez środek autostrady. Najważniejsze żeby:
-nie zmuszać aut do gwałtownego zwalniania/hamowania z piskiem,
-nie przyozdabiać czyjejś maski,
-robić to bez dzieci - najlepiej samemu.
Ja też nie zawsze przechodzę po pasach i raz tylko (za dzieciaka) zmusiłem gościa do gwałtownego hamowania (z piskiem), od tamtej pory stwierdziłem, że moje życie i zdrowie jest ważniejsze niż te 30 sekund.
Pasy u Ciebie gumastic nie tworzą może wrażenia większego bezpieczeństwa, ale niektórzy widząc pasy czują się tak pewnie, że już nawet się nie rozglądają. Często mam takie sytuacje, ostatnia z weekendu. Jadę, dzień, dobra widoczność, jadę ulicą Zamenhofa w kierunku Bankowej, przed samą bankową są pasy. Widzę, przechodniów zbliżających się do pasów idących w stronę kościoła. Ja zwalniam do skrzyżowania. Szło ich trzech. Zgadnij ilu z nich rozejrzało się przed wejściem na pasy? Jedna, ostatnia osoba, która rozejrzała się już będąc na przeciwko mojej maski i stanęła w miejscu ze strachu, że w ogóle coś przed nią hamuje. Nie było to gwałtowne bo zwalniałem do skrzyżowania, gdyby zaraz nie było Bankowej i skrzyżowania to byłby pisk opon i być może nieszczęście. Być może nawet dwie pierwsze osoby nie wiedziałyby, że wjeżdża w nie 1,5 tony żelastwa... Co tam, przecież są pasy. Na pasach "krowa jest święta".
Żeby było "śmieszniej", skręciłem w stronę Grzybowej i tam już nie po pasach przebiegły dwie osoby, w sumie pierwsza przechodziła - miała w tyle - samochód się przecież zatrzyma, a druga biegła. Pamiętajcie, że nie zawsze samochód się zatrzyma - czyjąś uwagę może odwrócić dziecko w samochodzie i milion innych rzeczy. Dlatego zamiast barierek, fotoradarów, kładek (kto by wchodził na kładkę, skoro do pasów się nie chce przejść a co dopiero wspinać 3 metry nad jezdnię) i innych gadżetów, każdy z nas ma jeden "gadżet" osadzony w głowie i nie powinien służyć on jedynie jako docisk dla kręgów...
Mózg rozwiązuje wszystkie problemy. Gdyby ludzie myśleli to w większości przypadków wypadku dało by się uniknąć. Płotki i barierki to się dla bydła stawia żeby wiedziało, gdzie jego miejsce. Ludzi sami powinni to oceniać.
PS. Piszę o barierkach na przechodniów, żeby było jasne, te energochłonne dla aut mają inne zadanie.