Odnośnie sytuacji,
https://forum.wnp.pl/chemia/miliardowe-straty-i-dlugi-analitycy-nie-maja-zludzen-co-do-panstwowego-giganta,769051.html" Tak więc w Grupie Azoty zarobili (czasem na różnych stanowiskach): były prezes Wojciech Wardacki – 5 mln 784 tys. zł za okres od kwietnia 2016 do października 2020, Grzegorz Kądzielawski, wiceprezes od 2017 roku – 6 mln 275 tys. zł plus ewentualna „potencjalnie należna nagroda” w wysokości 2 mln 956 tys. zł, Marek Wadowski, aktualny wiceprezes od 2016 roku – 1 mln 848 tys. zł oraz 1,395 mln zł „potencjalnie należnej nagrody”, Filip Grzegorczyk, wiceprezes od grudnia 2020 r. – 2 mln 355 tys. zł plus 1 mln 684 tys. zł „potencjalnie należnej nagrody”, Mariusz Grab, wiceprezes od 2016 roku – 5 mln 482 tys. zł plus 2 mln 941 tys. zł „potencjalnie należnej nagrody” oraz Tomasz Hinc, obecny prezes GA, za okres od marca 2016 roku, z przerwą od marca 2018 do grudnia 2020 (pełnił wtedy funkcję wojewody zachodniopomorskiego), otrzymał 4 mln 770 tys. zł i tu też pojawia się „potencjalnie należna nagroda” w kwocie 2 mln 659 zł. Nie wiadomo, czy „potencjalnie należne nagrody”, wynikające zapewne z regulaminu wynagradzania członków zarządu Grupy Azoty, zostały wypłacone w całości czy też w części, ale i bez nich kwoty wynagrodzeń i tak są olbrzymie. Zwłaszcza, że jak pisze WP: „Większość ludzi z naszej listy poza wynagrodzeniami ze spółek giełdowych, miała w ostatnich latach także inne dochody, niektórzy z innych państwowych spółek lub instytucji”. Zapewne do takich źródeł należy zasiadanie w radach nadzorczych, a to też niemałe pieniądze. Tomasz Karusewicz za 3-letnią kadencję członka Rady Nadzorczej Grupy Azoty zainkasował 519 tys. zł, co daje nam 173 tys. zł rocznie. "