Nawet jeżeli zarzuty jakie mu się stawia są poważne... Hipotetycznie; gdyby kradł miałby prawo do powrotu?
Otóż to , skoro mówi się o poważnych zarzutach, roszczeniach , to proponuje mu się dawny stołek ? To się jakoś kupy nie trzyma...
A właśnie, że się trzyma kupy, bo mu wcale nie "zaproponowano" dawnego stołka tylko obowiązujące prawo wymusza na pracodawcy umożliwienie mu powrotu na dawny albo równorzędny stołek. Może odmówić. Wcale nie oznacza to, że nie zostanie zwolniony jak już nowy stołek obejmie.
To sytuacja analogiczna do tej gdy kobieta wraca z urlopu macierzyńskiego i wychowawczego po 3 latach. Pracodawca musi umożliwić jej powrót na dawne (albo równorzędne) stanowisko, ale nie oznacza to, że jej nie zwolni lada moment, wszak ktoś ja zastępował przez te lata, więc ona nie jest już potrzebna.
I tak, ta sytuacja miałaby miejsce nawet gdyby jawnie kradł grube miliony, tak długo jak nie ma wyroku sądu, tak długo w świetle prawa jest niewinny, a zatem wszelkie umowy i prawo pracy nadal go obowiązują.
Swoją drogą sprawy sądowe w tym przypadku to też fajna rzecz, bo jeśli chodzi o odwołanie i nowy stołek to Rafał może iść co najwyżej do sądu pracy, natomiast jeśli jest jakiś spór na linii Rafał-Zakłady który powstał przed odwołaniem, to sprawa może wylądować w rejonowym cywilnym. Teraz jeśli sprawa cywilna była podstawą sprawy w sądzie pracy to można zawiesić postępowanie w sądzie pracy na czas rozstrzygnięcia sprawy w cywilnym, a to razem z odwołaniami do okręgowego i opiniami biegłych (sprawy księgowo-finansowe) może potrwać bez problemu kilka lat
Znajomy, który robi jako doradca podatkowy opowiadał mi o podobnej sprawie, która trwała ponad 12 lat, a zakończyła się na długo po tym jak już zlikwidowano nie tylko stanowisko z którego gość był zwolniony, ale cały zakład
Taka ciekawostka.