Poprzednia właścicielka leciała w kulki z porcjami, jak chodziłem dwa lata temu to był mały kotlecik, ziemniaków aż tyle, ze w przedszkolu dzieciom dają więcej, jedynie surówki się broniły. Później juz przestałem tam chodzić, wolę dopłacić pare złotych gdzie indziej, a mieć porcję jedzenia po której się najem, po całym dniu pracy.