Mozna na tym forum zacytowac setki opowieści uczestników zdarzeń. Ale i tak nie da się stwierdzić, że zadyme zrobili Niemcy albo zadyme zrobili uczestnicy marszu.
Kłopot jest w czym innym.
Obydwie grupy, rózniące się w poglądach łączy wzajemn niechęć granicząca z nienawiścią. Nie potrafia sobie powiedzieć - ok, wy myslicie tak, my inaczej, tak to już jest, wazne że jestesmy rodakami i budujemy wspólnie swój kraj i niech TO będzie nasz cel.
Trudno się z tym zgodzić, ponieważ nie wyobrażam sobie, że te babcie, rodzice z dziećmi, że wszyscy którzy wzięli udział w marszu kierują się nienawiścią. Wśród tych tysięcy uczestników, były zapewne takie osoby, ale to nie one stanowiły trzon tej inicjatywy.
Problem leży gdzie indziej. Większość wypowiadających się na ten temat kieruje się emocjami. Większość komentuje skutki a mało kto mówi o przyczynach.
A w mojej ocenie to jest bardzo prosta sprawa. Dlaczego były zadymy?
Przede wszystkim organizatorami Marszu Niepodległości były różne środowiska. Obok Młodzieży Wszechpolskiej czy innych organizacji narodowych np. grup nacjonalistów, były również środowiska patriotyczne, prawicowe, środowiska kibiców (nie mówię tu o kibolach), współorganizatorem było również stowarzyszenie Solidarni 2010, Kluby Gazety Polskiej i inni. Świadczy to o tym, że pomimo różnic ideowych, potrafili się porozumieć w sprawie najwyższej wagi jaką jest Polska.
Udział w marszu wzięły środowiska zorganizowane różnej maści, stowarzyszenia, o których wspomniałem wyżej, kluby kibiców, skrajni prawicowcy, zwykli prawicowcy, stowarzyszenia kombatanckie (czyli ci, którzy naprawdę walczyli z prawdziwymi faszystami) oraz ludzie, którzy zwyczajnie chcieli zamanifestować przywiązanie do takich wartości jak miłość do Ojczyzny. Zwykli ludzie, często rodziny z dziećmi, ludzie starsi, młodzi, schorowani czy zdrowi, wysocy, niscy, chudzi czy grubi. W moherowych beretach lub nie. Wykształceni bardziej lub mniej. Różni. Wszystkich ich łączyło jedno. Szacunek i duma z Polski, szacunek i wdzięczność tym, którzy 93 lata temu potrafili się porozumieć ponad podziałami, czyli endecy, piłsudczycy i inni, czym doprowadzili do odzyskania niepodległości. W marszu mógł wziąć udział każdy.
Skoro tak było, to skąd pojawiły się zadymy, o których wszyscy teraz mówią?
Przyczyna pierwsza. Nagonka medialna przeciw marszowi, poprzez fałszywą propagandę, że organizatorami marszu są faszyści i nawoływanie do kontrmanifestacji, zapraszanie na kontrmanifestację (Kolorowa Niepodległa) niemieckich bojówkarzy ze skrajnej lewicy przez środowisko wyborczej:
http://wsieci.rp.pl/opinie/za-burta/Karolak-Szyc-Blumsztajn-strasza-Marszem-Niepodleglosci-Przyczyna druga: Na długo przed marszem, każdy wiedział, że do Warszawy przyjadą wspomniani wyżej niemieccy bojówkarze. Brak reakcji ze strony polskich służb specjalnych, które powinny uniemożliwić przyjazd tej niemieckiej grupie zorganizowanej, poprzez zatrzymanie podczas podróży i odesłanie do domu.
Przyczyna trzecia: Zezwolenie przez władzę stolicy na kontrmanifestację w tym samym czasie. Każdy rozumny człowiek, domyśli się jakie będą skutki takiej decyzji. Jakie były przekonaliśmy się wczoraj.
Przyczyna czwarta: beznadziejne przygotowanie Policji do zadania zabezpieczenia legalnego marszu, poprzez bezskuteczną próbę oddzielenia jego uczestników od ich przeciwników, oraz dopuszczenie do przeniknięcia w szeregi maszerujących zamaskowanej grupy prowokatorów.
Warto wspomnieć jeszcze o jednym. Przeciwnicy marszu, a wśród nich również ludzie, których znamy z mediów – dziennikarze, politycy, gwiazdy showbiznesu, wiele mówią o wolności, o różnorodnej Polsce, o wolnych przekonaniach, o tolerancji dla różnych grup społecznych, wyznaniowych, kulturowych i innych, a tymczasem robili wszystko aby uniemożliwić świętowanie uczestnikom marszu. Używając przy tym narzędzi rodem ze stalinowskiej Polski, siejąc propagandę, że Marsz Niepodległości to marsz faszystów. Tu już im zabrakło miejsca na tolerancję…