Żartujesz i zbytnio uproszczasz
Nie! Nie żartuję i nie upraszczam. Od dawna wnikliwie przyglądam się temu co wyczynia zarząd SM, bo też jestem członkiem spółdzielni. Swoje zdanie na ten temat mam i nikt ani nic tego nie zmieni. Wiem też, że sam w pojedynkę również niczego nie zmienię. Dlatego dbając o wspólny interes spółdzielców (to również mój interes) udzieliłem wsparcia grupie działaczy, którzy tematem się zajęli i chcieli coś naprawić. Niestety! Zwieńczeniem ich poświęcenia (w tym finansowego) powinna być odpowiednia mobilizacja spółdzielców i udział w głosowaniach na walnych zebraniach. Tam można było bez problemu zmienić Radę Nadzorczą a w dalszej kolejności i Zarząd. I co?! I spółdzielcy najzwyczajniej to olali (przepraszam za dosadne słowa). Tym samym dali wszystkim do zrozumienia, że taki stan rzeczy w SM im nie przeszkadza, a pośrednio, że są zadowoleni z obecnej sytuacji. Nawet nie przyszło im to do głowy, że wystawili na szwank tych, którzy przez niemal trzy lata intensywnie walczyli o ich dobro, poświęcając mnóstwo własnego czasu i pieniędzy.
Uwzględniając powyższe, dzisiaj moralne prawo do narzekań mają tylko ci członkowie, którzy na walne przyszli i zamierzali zmienić podejście Zarządu do istotnych spraw spółdzielców. Czyli zaledwie ok. 120 z ok. 300 obecnych na walnym.
Widzisz. Polak zawsze potrafi psioczyć i narzekać po kątach, że sprawy nie idą tak, jak powinny. I najczęściej w konkluzji tych narzekań zwykł mówić: - „ale co my możemy?”. Prawda jest taka, że dużo możemy! Tylko trzeba ruszyć nieco swoje cztery litery i poświęcić odrobinę czasu na udział w zebraniu, na którym wszystko się decyduje. Na forum niczego nie zmienimy, nawet jeżeli byśmy tego mocno chcieli. I nie mów tu o braku powszechnej świadomości. Tej na siłę do głowy się nie włoży jeżeli spółdzielca sam nie zechce wzbogacić swojej wiedzy. A uszczęśliwianie na siłę, najczęściej kwitowane jest innym powiedzeniem: - „następni chcą dorwać się do koryta”. Wielokrotnie mogłem osobiście się przekonać o takich reakcjach. My już mamy chyba to w genach, że nie za bardzo lubimy, aby prowadzili nas mądrzy i rozważni przewodnicy. Bo na co wtedy byśmy psioczyli?