Widzisz R. (nie ma powodu ujawniać imienia) - gdybyś mieszkał w innym miejscu to byś zrozumiał. Zdenerwowałem Cię po raz pierwszy artykułem "Być sołtysem", choć nic tam złego nie było. To było studium socjologiczne naszej, dla obu drogiej, miejscowości.
Teraz Ci powiem kolejną "herezję". Są dwie Trzebieże. Tak, jak przez całą historię. Duża i Mała, jakkolwiek się nazywały (Groß und Klein Ziegenort). Niby bliskie, ale różne. Kiedyś nawet pokłóciły się o cmentarze i stąd dwie nekropolie. Osobna w Dużej, osobna w Małej.
Dla mnie najbliższa jest Mała. A Małej wyścigi motocyklowe są niepotrzebne. Do dziś mam w uszach krzyk dziecka, które - już nie pamiętam dokładnie - 4 czy 5 lat temu wyszło - wybiegło z Bocznej na Osadników i poległo pod "motorem". Inni też pamiętają. Dlatego jeśli ktoś chce cokolwiek organizować na "naszych ulicach" - niech zechce się skonsultować z mieszkańcami. Nic więcej. Tymczasem nas, ludzi z Małej Trzebieży, zwyczajnie "olano".
Nie zauważyłeś? No to zauważ, a wtedy protesty zrozumiesz. Masz, jeśli się nie mylę, pięknych dwoje dzieci. Na tyle dużych, że jeśli je ostrzeżesz żadne niebezpieczeństwo im nie grozi. A ja myślę o takich, którzy mają znacznie więcej dzieci (ja też mam dwoje, już bardzo dorosłych i kupę wnuków) i je pozostawiają bez dozoru. Bo takie typy "tak mają". Nie podam przykładów - sąsiedzi - łatwo zrozumieć. Ale tak jest.
I teraz wyobraź sobie, że nieprzemyślana organizacja potencjalnych "wyścigów" doprowadzi do śmierci takiego "dziecka ulicznego". Co wtedy? Kto odpowie? I kto wróci życie zabitemu człowiekowi?
Widzisz "gigus" masz orientację lewicową, więc (po mojemu) do niemyślących nie należysz. Myślisz. Ale myśl szerzej, zamiast kwitować podnoszenie problemu obelgami. Chcesz pogadać? A czemu nie? Ale nie możesz mi obiecywać "dać w ryja", bo to wymusza obronę. Uwierz mi! Gdyby nie moja dojrzałość już byś miał, hm, problemy, po takiej zapowiedzi. Ja mam jedną prośbę: spójrz szerzej. Świat nie jest czarno-biały (to wygodne), ale pełen odcieni. Wciąż pozdrawiam.