Refleks technika ocalił załogę i samolot
Do katastrofy nie doszło tylko dlatego, że technik pokładowy wykazał się refleksem. - Co z podwoziem?! - krzyknął tuż po błędzie instruktora. Dopiero wtedy instruktor przestawił klapy i zwiększył siłę nośną maszyny.
Sprawa wyszła na jaw jeszcze tego samego dnia, po przeglądzie rejestratora lotów, który zapisał efekty błędu instruktora. Zdarzenie przez miesiąc badała komisja powołana przez płk. Mirosława Jemielniaka - dowódcę 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Ostateczny raport został zatwierdzony 23 marca. Opatrzono go klauzulą niejawności, co jest nową praktyką przy tego typu zdarzeniach. Dotychczas wszelkie tego typu raporty były jawne.
Pilot-instruktor, który popełnił błąd musi wykonać lot sprawdzający, który potwierdzi jego kwalifikacje. Na razie, jak podaje "Polityka", został odsunięty na pewien czas od lotów.
Ciekawe ze próby robią bez pełnego obciązenia.