Witam!
Mam spore wątpliwości w odniesieniu do tej hipotezy. Przede wszystkim - nazwijmy to tak - logistyczne. Obóz istnieje krótko: październik 1944 - kwiecień 1945. O masowych mordach i pochówkach leśnych słyszymy w odniesieniu do nieokreślonej czasowo, ale późniejszej fazy funkcjonowania placówki. Początkowo ciała zmarłych są odsyłane do krematorium w Szczecinie. Tak przynajmniej uważali zeznający po wojnie byli więźniowie. Wiadomo też, że wkrótce krematorium traci zdolność obsługiwania obozu, "produkującego" ofiary na dużą skalę i odtąd pochówki odbywają się w lesie. Jest to plus-minus już rok 1945, zima i przedwiośnie. Mamy zeznania na temat dołów grzebalnych, kryjących kilkadziesiąt, a nawet kilkaset ciał, ułożonych w warstwach, przesypanych wapnem.
W kwietniu obóz zostaje zlikwidowany, 26 IV wchodzą tu Rosjanie.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Jaki może być stan zwłok, zatem masowych grobów, po 2, 3, najwyżej 4 miesiącach od zimowego pochówku? Odpowiedź jest oczywista: straszny, uniemożliwiający jakiekolwiek poszukiwania. To najgorsza faza naturalnych procesów gnilnych. Zatem okres lato - jesień 1945 jako czas grzebania w grobach odpada, odpada też kolejna zima. Czy proceder można było podjąć w późnowiosennym i letnim okresie 1946? Wtedy już tak, tylko po co? Tu funkcjonował obóz koncentracyjny, a nie obóz zagłady. Różnica jest istotna. Do obozów zagłady wywożono całe rodziny, ludzi w różnym wieku, którzy - o ile mogli - zabierali ze sobą jakieś cenne przedmioty, a te im potem, przed śmiercią, odbierano. Po śmierci też - wyrywając złote plomby.
W KZ typu polickiego byli głównie mężczyźni i to w sile wieku, bo tylko tacy nadawali się do robót. Ujęci z powodów politycznych, w sposób nagły, raczej uniemożliwiający jakiekolwiek wcześniejsze przygotowanie w postaci materialnych zabezpieczeń. Zanim dotarli do Polic przeszli zwykle już kilka innych obozów. Bergen-Belsen, Stutthof, może Sachsenhausen. Raczej niczego cennego, poza sporadycznie posiadanymi złotymi plombami, przy sobie nie posiadali. Nie było czego szukać. W przeciwieństwie do Treblinki II i innych obozów zagłady. To nie te realia i nie ta skala. Przez policką filię KZ przeszło prawdopodobnie kilkanaście tysięcy ludzi, głównie mężczyzn, liczba ofiar jest szacowana na ok. 8-9 tysięcy osób. W Treblince II znalazło śmierć około milion osób, od dzieci, poprzez kobiety, po starców. Samych Żydów zabito ok. 800-900 tysięcy. Niewyobrażalne? Owszem, ale prawdziwe.
Co więcej w Treblince II zwłoki zamordowanych palono. Przy takiej skali ludobójstwa rzeczywiście można było jakieś precjoza przeoczyć i znaleźć je potem w kryjących prochy mogiłach. W przypadku Außenlager Pölitz uwarunkowania były inne, dlatego uważam, że miejsca dla analogii nie ma. Przynajmnie jeśli chodzi o żołnierzy radzieckich i czas Enklawy. Co się działo później, w początkach polskich Polic - tego nie wiem. Wiem, że pod Nowym Warpnem do dziś straszy pustymi dołami po wyrwanych sarkofagach rodowa nekropolia rodziny von Enckevort. Podobnie, jak tylko puste doły zostały po dawnym żydowskim cmentarzu. A tam Enklawy nie było. Wiem również, że na kilkudziesięciu poewangelickich cmentarzach na terenie naszej gminy rzadkością są płyty grobowe (praktycznie, poza cmentarzami w Policach - Mazurska i Klonowa - nigdzie ich nie ma); wszystkie piwnice grobowe zostały rozkopane, płytami z jasienickiego cmentarza umocniono brzegi kanału, przez cmentarz Duchow puszczono tory, a na cmentarzu Pilchowa postawiono domy. I to całkiem niedawno, w latach 70. XX wieku. Tak więc nie tylko i nie tyle Rosjanie...
A wracając do mścięcińskiego obozu i mogił? Ja powojennego i to polskiego podejścia do tego miejsca i miejsc pochówku zamordowanych - nie rozumiem i nie zrozumiem. Nie rozumiem tuczarni świń, nie rozumiem miasteczka rzemieślniczego, nie rozumiem elegancko wykończonych baraków, nie rozumiem ukrycia faktu, że pod szubienicą (wzniesienie z lewej strony) są pochowani straceni (odkryto w roku 1947), nie rozumiem zniknięcia ziemnych quasi-mogił w pobliżu moczaru na szczycie Łysej Góry, niedaleko śladów bombardowań. Widziano je jeszcze w latach 70. XX w. Dziś tam nic nie ma. Sumując - nie rozumiem wielu rzeczy związanych z tym obozem i pamięcią o nim. Ale, czy ja muszę wszystko rozumieć?