Muszę Wam powiedzieć, że od czasu zaprzysiężenia prezydenta ( nie patrząc na sprawę krzyża - po tam stali psychotyczne osobliwości wykorzystywane przez Kaczyńskiego) czuje taki świeży oddech w sprawowaniu tej roli przez pana Komorowskiego.
Do tego czasu mieliśmy odczynienia i gryzło mnie np: konserwatyzm, zaściankowość, nadęcie, polityka chłopskiego inteligenta, bliskie kontakty z kościołem Rydzyka, gra na różne twarze ze strony zimnego lecha.
Ostatnio zobaczyłem Komorowskiego w zwykłej koszulce w Bogatyni, zobaczyłem jak w prostu ojcowski sposób wziął chłopca na ręce, jaką ma normalną żonę, jak ograniczył ochronę do minimum - na te gesty nie było stać lecha. Żonę jego odbierałem jako pozytywna ale salonowa panią z francuskim podniebieniem, nie mówię, że była złym człowiekiem, ale nie miała tej normalności jak pani Komorowska. A lech no cóż: mściwy, zaściankowy, nadąsany, szukający haków, mało otwarty, dostateczna prezencja, normalność nie zachwycająca nikogo, bułka przez bibułkę a ..........
[ciach!]
Nie był na zaprzysiężeniu, ani dziś na święcie wojska polskiego - to mówi jaką ma kulturę, jakie wychowanie, że jest zerem moralnym i starym podjudzaczem.
Chcę zapomnienia lecha i jarka - to już dawny margines polityczny z rynsztokowym kodeksem wychowania i kultury.
Nie wiem jak się Komorowski wykaże, ale nawet nic nie robiąc pokaże nam to za czym tęskniliśmy..... Piszę tylko o sposobie prowadzenia urzędu, atmosferze i tle.
Moja mama mnie cały czas pyta - dlaczego jarek nie leciał z lechem? ja odpowiedziałem - bo lech chciał zostać "męczennikiem" a jarek nadal chce być gburem. I tak jest.....