Los Angeles
Hello Speedex, Przed chwila usilowalem wyslac odpowiedz, ale jak wcisnalem
"podglad", to mi wcielo caly tekst. Przeszedlem wiec na wordpad i gdy skoncze,
spokojnie wkleje.
Dziekuje za link do polskich przepisow. Sam nigdy bym tego w Internecie nie
wyszukal. Zaczalem czytac, ale to brzmi jak "Mazur Kajdaniarski" !Zreszta nie
tylko dla mnie, jezeli 90% opinii zawieralo takie okreslenia jak:
"zlodzieje! Paranoja, panstwo III-go swiata w srodku Europu, etc.etc. etc. jak
powtarzal Yul Bryner w znanym filmie !
Te komentarze przeczytalem do ostatniego slowa! Nie moge napisac, ze
z przyjemnoscia, bo to by zakrawalo na sadyzm i czarny humor.
Ale wylowilem pare noiwosci z zargonu, z ktorych najbardziej udana, to tekst
odnoszacy sie do rzadzacych panstwem: "..barany z metra ciete..." - Wiech by
sie nie powstydzil !
W Stanach mamy procedure podobna do niemieckiej, czyli prawie blietzkrieg,
poparty duzym doswiadczeniem w zdobywaniu klijentow.
Opowiem pewna historie, jak kupowalem jedyny raz w zyciu nowy samochod.
Nie uzyje terminu "z salonu", bo to sie tutaj odnosi tylko do ekspozycji kilku
modeli "za szklem", a setki identycznych klonow zalegaja parkingi.
Byly lata 80-te i nastapila kolejna recesja. Prowadzilem wowczas wlasna firme
(warsztatmechaniczny), i jak wielu innych, odczuwalem brak zamowien.
Ktoregos dnia, z nudow wybralem sie do dealera, obejrzec ostatnie modele
Toyoty. U nicz tez byla bryndza, wiec obskoczylo mnie kilku sprzedawcow.
Po paru minutach zostalo tylko dwoch.
Obaj starali sie odgadywac moje mysli, oferowaliu probne jazdy,itp.
Poprzednio kupowalem juz samochody kilka razy, wiec staralem sie panowac
nad wyrazem twarzy, mimo ze wcale nie mialem zamiaru kupowac.
Ale co najmniej jeden z nich byl starym wyga i zorientowal sie ze wpadla mi
w oko Cressida. Podprowadzil mnie w rzad, gdzie staly te modele i w pewnej
chwili rzucil cene - troche powyzej 17 tys.$.
I wtedy popelnilem blad, bo powiedzialem moja cene. Od tego momentu juz
mieli mnie na haczyku. Zaczely sie arabskie targi, a po okolo dwoch godzinach,
gdy cena oscylowala okolo 15-tu tys. - sprzedawca zmyl sie i przejal caly targ
t.zw." fixer".To jest sprzedawca wyzszego rzedu, ktory jest upowazniony rowniez
do ew.dalszego obnizenia ceny, czego "placowemu" sprzedawcy robic nie wolno.
W tej fazie tranzakcji powiedzialem, ze kupic nie moge, bo aktualnie nie mam
odpowiedniej sumy, a do ratalnej sprzedazy sie nie kwalifikuje, gdyz od lat
operuje gotowka i nie mam zadnego finansowego "recordu".
Po prostu rozpaczliwie szukalem sposobu, jak sie wycofac "z twarza", ale
jednoczesnie czulem ze slabne, bo ta Cressida mnie urzekla. Zreszta wszystko
co mowilem bylo prawda i w normalnych warunkach powinno wystarczyc, by
mi grzecznie zasugerowano sprobowac szczescia u innego dealera.
Nie wiadomo jak i kiedy, fixer wyciagnal ze mnie kilka potrzebnych mu detali,
i zaproponowal: sprzedam za 14 tys. jezeli dzisiaj tym samochodem wyjedziesz
z loty !(z placu)
Powinienem wplacic przynajmniej jakies 10% a conto, ustalic termin zaplaty
reszty naleznosci, etc.
Na wszystkie moje argumenty, slyszalem te sama odpowiedz: "My to zalatwimy"!
Ja spodziewalem sie otrzymac spora sume za juz dostarczone zamowienia,
ale wiedzialem, ze im wieksza firma, tym pozniej placi (do 90 dni), gdyz moze
operowac pieniedzmi klijenta.
Zeby skonczyc te przydluga historie, to: samochod kupilem na warunkach, ze
bede wplacal miesieczne raty (trzy, lub cztery), a z chwila otrzymania gotowki,
ureguluje calosc. Oni biora na siebie znalezienie firmy ktora skredytuje tranzakcje.
Po tygodniu otrzymalem grzeczna note z Detroit General Motors, ze przykro im,
ale nie moga tego kupna finansowac. Zadzwonilem do dealera - kazal mi spac
spokojnie,
Po kilku dniach doszedl mnie list z Tokio, ze koncern Toyota jest bardzo, bardzo
zaszczycony, iz zechcialem zwrocic uwage na ich produkt, w nastepstwie czego
maja przyjemnosc zaoferowac mi kredytowanie tranzakcji,itd.itd.
I tym sposobem procent od kredytu powedrowal do Tokio, a mogl zostac w USA.
Po trzech miesiacach splacilem reszte naleznosci i bylem prawie szczesliwy ,
posiadajac taki wozek, ale gdy mialem na tachometrze 22 tys.mil - przypasowal
mi pijany kierowca Cadillaca.
Toyota poszla na zlom, ja do szpitala (6 zeber pekn.) a po otrzymanbiu kwoty z
ubezpieczenia kupilem nastepna Cresside, juz uzywana.
W ciagy nastepnych paru lat Camry zastapila Cresside, a ta przeobrazila sie
stopniowo w Lexusa.
Pozdrowienia - Bill