Witam ponownie!
Być może zbyt ostro napisałem poprzedni post, przepraszam, ale podnieciły mnie nie tyle same spekulacje, co tzw. smrodek dydaktyczny na końcu materiału, zalecający wykonawcom kanalizacji w rejonie ul. Reja i okolic ostrożność przy pracach ziemnych, bo tam najpewniej był obóz, ziemia skrywa tajemnice.
Pewnie skrywa, ale na pewno nie związane z Wullenweverlager. I nie ma co spekulować, bo Frankiewicz opisał dokładnie lokacje II Wullenweverlager, tylko nie podał szerokości geograficznej, stąd kłopot. Co do Frankiewicza jako źródła - nie należy uwłaczać jego pamięci wątpiąc w to, co napisane. Był największym w powojennych dziejach szczecińskim archiwistą, znanym, uznanym, wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. A praca (nie późniejsza książka) poświęcona pracownikom przymusowym na Pomorzu podczas II wojny światowej była jego pracą doktorską. Ludzie pokolenia Frankiewicza rzeczy niesprawdzonych nie podawali. Taki zabieg byłby sprzeczny z właściwym im rozumieniem godności nauki. Dlatego, jeśli nawet jakiś szczegół nie ma odsyłacza w przypisach - na pewno został podany dlatego, że był na to dowód.
Co pisze Frankiewicz o Wullenweverlager - przytoczył Kolega Łukasz. Ale jakby przeoczył jednoznaczne słowa:
"Wullenweverlager. Pierwsze wzmianki o istnieniu tego obozu pojawiają się w kwietniu 1942 r. i świadczą o jego powiązaniu z zakładami Norddeutsche Mineralolwerke GmbH. Obóz był zlokalizowany w pobliżu dworca kolejowego, w dawnych barakach byłego Reichsarbeitsdienstu. Zniszczony wskutek pożaru, rozbudowany został pod koniec 1943 r. na terenach przylegających do szosy prowadzącej do wsi Siedlice. Koszt rozbudowy wyniósł 83 000 mrk. Obóz ten zamieszkiwali wyłącznie robotnicy z krajów zachodnich. Latem 1943 r. umieszczono w nim pewną liczbę jeńców wojennych, przekazanych jako robotników cywilnych do pracy w firmie Norddeutsche Mineralölwerke. (...)"
Podkreślmy jedno zdanie:
"Zniszczony wskutek pożaru, rozbudowany został pod koniec 1943 r. na terenach przylegających do szosy prowadzącej do wsi Siedlice." I skoncentrujmy się na drugiej części: "na terenach przylegających do szosy". Nie przy leśnym trakcie, nie przy trawiastych dróżkach, nie pośród lasów, ale na terenach "przylegających do SZOSY"!
Zatem lokacja Wullenweverlager II musi się wiązać z ową szosą. A ta idzie prosto, jak strzelił, od rejonu Sport-Platz do Zedlitzfelde. Najpierw styka się z Neue Siedlung - dzisiejsze działki przy Siedleckiej, a potem w dwóch miejscach przecina (jest cięciwą łuku) strumień Heckelwerksmühlbach (raz pisany łącznie, raz rozdzielnie z łącznikami).
Oba przecięcia widoczne są na Mestischblatt 2453. Jest to jednak odwzorowanie starsze niż plan Niedworoka. Na planie, z racji skali, zarejestrowano tylko jedno przecięcie strumienia oraz widoczne są wyrosłe obok osiedla przy dawnej Rheinstraße, a dzisiejszej Bankowej. Na Mestichblatt nie ma też jeszcze efektownego Pfälzer-Ring, dzisiejszej ul. Piłsudskiego. To jednak nie przeszkadza analizie przebiegu szosy. Przy czym - dodajmy - Niemcy są w nazewnictwie precyzyjni. Skoro Frankiewicz jakiś wyraz przełożył jako "szosa" to chodzi o "Landstraße" lub "Chaussee", żaden "Weg" (droga) nie wchodzi w rachubę. Czyli mówimy o głównej szosie do Siedlic.
Prawdopodobnie wybudowanie osiedli przy Rheinstraße nieco zakłóciło wyjazd z Pölitz wymuszając jakiś zakręt - objazd w tym miejscu, ale to nieistotna sprawa. Istotne jest wskazanie gdzie można było zbudować baraki obozowe? Do wyboru mamy: moja dawną hipotezę - działki przy Siedleckiej (był rok 1943, wszystko było możliwe) oraz dość znaczną przestrzeń okoloną łukiem strumienia, który po raz drugi spotkawszy się z szosą wpada, obok niej, do lasu pod Siedlicami.
Jeżeli nie działki to jedyne miejsce budowy Wullenweverlager II to teren od dzisiejszego Parku Solidarności po Grota-Roweckiego (kościół i okolica) lub nawet po kres wielkiej polany, np. leningrady. Jest jednak więcej niż pewne, że jeśli tam pozostały jakieś ślady - po epoce budowy nowych osiedli nawet drobinki już nie ma.
A co z rejonem Reja? Nie należy lekceważyć nawet ustnych przekazów. Skoro jest lub był ktoś, kto twierdzi, że w stoki wzgórza wbudowywano zbiorniki na benzynę (co bardzo sensownie uzasadnia lokację Außenlager w Mścięcinie) to przecież nie było to dokonanie pomnikowe, sztuka dla sztuki, ale bardzo istotne, gorączkowo prowadzone przedsięwzięcie wojskowe. Tych kilkudziesięciu esesmanów z obozu nie mogło go nadzorować. Potrzebni byli fachowcy, sprzęt, regularne oddziały ochronne itd. Być może to jest klucz do tajemnicy widocznych na zdjęciu konstrukcji. A, że ich dzisiaj nie ma? Jeśli Rosjanie rzeczywiście maskowali niemieckie instalacje - to rozebrali migiem ślady obozu i inne tropy pozwalające zainteresować się przedsięwzięciem.
Pozdrawiam zdegustowanych, przepraszam urażonych. Zbyt długo jednak walczę z kilkoma parahistorykami regionu, fabrykującymi opis dziejów pod własne tezy, aby nie reagować w momencie nowych, fantastycznych doniesień, których nie można zaakceptować. Przecież ta dysertacja na temat mniemanych powiązań Wullenweverlager z Außenlager, podbudowana mapkami już znalazła wyznawców. Przykładem choćby Kuba...