Zastanawia mnie jedno:dlaczego ze wszystkich "odmian" religii katolickiej tylko wyznawcy głównego nurtu zachowują się jakby pochodzili z ojczyzny Bin Ladena?Oczywiście nie mówię o teroryzmie,mam na myśli ich wrogość i pogardę wobe tych,którzy wierzą w inny sposób nawet w tego samego Boga lub nie wierzą wogóle.Wiele razy rozmawiałam z wyznawcami innych religii,czy to bezpośrednio,czy przez internet i nigdy żaden z nich nie dał mi do zrozumienia,że jestem gorszą odmianą człowieka,że moje życie jest bez sensu.Za to 99% rozmów z wyznawcami "jedynej słusznej" wiary sprowadzało się do tego,że-w sposób mniej lub bardziej agresywny-dawali mi do zrozumienia,iż jestem podgatunkiem godnym conajwyżej całkowitej wzgardy i powinnam im,katolikom,buty czyścić i dziękować za ten przywilej.Łagodnym przykładem takiego traktowania są wypowiedzi Niki w wątku "Co Wy na to".
A przecież powinni kochać bliźniego jak siebie samego...