Piłkarze reprezentacji Polski nie mieli powodów do zadowolenia po porażce 0:1 z Rumunią w meczu towarzyskim, rozegranym w sobotę w Warszawie. Po spotkaniu wszyscy zwracali uwagę na fatalną murawę na stadionie Legii.
W końcówce spotkania dwie znakomite sytuacje zmarnował Sławomir Peszko. Najpierw strzelił zbyt lekko w sytuacji sam na sam z bramkarzem, a po chwili miał przed sobą pustą bramkę, ale dał się dogonić rywalom.
- Mam do siebie ogromne pretensje, powinienem wykorzystać przynajmniej jedną z dwóch doskonałych okazji. Dodam jednak, że utrzymanie się na nogach w takich warunkach graniczyło z cudem. Z każdą upływającą minutą było coraz gorzej. Trudno grać piłką na takiej murawie - stwierdził "Peszkin".
- Przez dziesięć ostatnich lat nie grałem na tak fatalnej murawie. Tony piachu, wyrwane kępy traw. Trudno oczekiwać w tej sytuacji wspaniałej gry. Ja też miałem kłopoty, piłka skakała bardzo dziwnie, ciężko było dokładnie wykopać. Myślę, że najlepsze zespoły na świecie miałyby na tym boisku problemy - ocenił po meczu Tomasz Kuszczak, który skapitulował w 59. minucie po strzale Daniela Niculae.
- Gol dla Rumunów był przypadkowy, po rykoszecie. Wyskoczyłem najwyżej jak mogłem, ale nie zdołałem sięgnąć piłki. Przegraliśmy, ale chyba wszyscy widzieli, że każdy z zawodników dał z siebie wszystko - dodał rezerwowy bramkarz Manchesteru United.
W podobnym tonie wypowiadał się Piotr Brożek, który uznał, że nasza drużyna nie powinna tego meczu przegrać.
- Szkoda, ponieważ nie zasłużyliśmy na porażkę. Stworzyliśmy więcej sytuacji niż rywale. Zmarnowaliśmy co najmniej cztery dogodne okazje. W piłce czasami tak jest, że lepszy zespół przegrywa. Jak oceniam murawę? Nie chcę narzekać, bo warunki były jednakowe dla obu drużyn - przyznał popularny "Pietia".
żródło:
www.wp.pli co teraz powiedzą wielcy znawcy?