Dziś na dotarcie świeżo wyremontowanego roweru wybrałem się tą ścieżką do Tanowa. Pominę fakt, że wjazdy do lasu są okropne i trzeba zwalniać (w moim przypadku prawie do zera), by nie uszkodzić roweru, bo to zostało omówione.
Ale zjada mnie to o czym piszecie powyżej:
Co innego rowerzysta, rolkarz/wrotkarz, czy biegacz, Ci mi absolutnie nie przeszkadzają. Ale jadąc ulicą tanowską od przejazdu kolejowego aż do Trzeszczynia ludzi było dużo. Pół biedy, jeśli schodzą na bok, gdy jedzie rowerzysta, szczególnie jak dzwoni.
Wracając już do domu, za cmentarzem (jest jakby jakaś ogrodzona przepompownia, czy cokolwiek to jest) szły sobie dwie "damy". Całą szerokością ścieżki rowerowej. Nie zamierzały mnie przepuścić, więc zwolniłem i zacząłem dzwonić. Jedna z nich nagle zaszła z drogi rowerowej, a za nią jak się okazało szło jej 7-8 letnie dziecko. Na szczęście zdążyłem je ominąć, ale, gdyby nie refleks, to dziecko miałoby guza i ja też.
Aż cisnęły mi się na usta słowa "po drugiej stronie macie chodnik", widząc pogardliwy wzrok jednej z nich na język cisnęło mi się jeszcze słowo "idiotki".
To nie jedyny taki przypadek dzisiaj na tanowskiej, ludzie chociaż mają chodnik po drugiej stronie, chodzą ścieżką rowerową. Czy nie można by wstawić kilka znaków zakazu ruchu pieszego na tym odcinku ścieżki?
Prędzej czy później na pewno dojdzie do potrącenia pieszego przez rower, jeśli tego typu sytuacje będą się powtarzać.