Kto waszym zdaniem powinien prowadzić politykę zagraniczną na szczycie UE? Czy premier słusznie nie chciał prezydenta w delegacji na szczyt?
www.bankier.pl:
"Prezydent Lech Kaczyński w rozmowie z telewizyjną Jedynką nie chciał komentować decyzji kancelarii premiera. Przypomniał natomiast, że jako prezydent przysługuje mu także prawo sprawowania władzy wykonawczej i prowadzenia polityki zagranicznej."
Moim zdaniem premier ma podstawy konstytucyjne by pogonić prezydenta. Art 146, punkt 1 Konstytucji mówi, że "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i
zagraniczną Rzeczpospolitej Polskiej." Prezes Rady Ministrów to premier Tusk.
Zgodnie z punktem art. 133 prezydent "współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem". Ale osobą nadającą ton polskiej polityce zagranicznej nadal jest Rada Ministrów.
Odniosłem takie wrażenie, że prezydent Kaczyński nie może się pogodzić z tym, że prawdziwa władza, czyli zarządzanie krajem i jego sprawami poza granicami Polski, znajduje się w rękach "wrogów".
Co sądzicie o tym całym zamieszani? Wszyscy się chyba zgodzimy, że taki obrót spraw szkodzi Polsce.