Niestety też to i u siebie zauważyłam,choć mieszkam pod samym lasem i nie przyszłoby mi do głowy,by z psem na spacer pod balkony iść,to ostatnio z dzieckiem i psem powrotną drogę szłam pod balkonami przy łamańcach.Co tam się działo po roztopach to ludzkie pojęcie przechodzi,na chodniku slalomem trzeba było iść,pod balkonami kości,makarony i inne resztki obiadowe.Co ci ludzie wyprawiają,sr... pod własnymi oknami sami sobie.Czy w domu już śmietników nie ma,że wszystko za okno.Czy naprawdę tak trudno iść te 10 kroków do tego lasu???Przecież tam chodzimy my i nasze dzieci i szlag nas trafia,jak niespodziankę na butach przyniesie ktoś do domu.
kandela, co do dużego psa,to się z tobą nie zgodzę.Ja mam dużego psa,ma trzy razy dziennie spacer w lesie,gdzie się wyszaleje do woli.Do domu przychodzi jak do budy-spać i jeść.Zobacz jaką ma elegancką budę-63m2 ogrzewane z poduchami.I tak właśnie jest,jak pies wybiegany na dworze,to w domu śpi.Mój pies prawie w ogóle nie szczeka,moja sąsiadka po 3 latach mieszkania na tym samym piętrze ze mną się pytała,czy mój pies w ogóle szczekać potrafi.
Co innego jest z psiakami mniejszymi,to są szczekające stale maszynki,które szczekają,bo się po prostu boją wszystkiego.Nie raz widziałam sąsiada z jamnikiem,czy z Yorkiem,który robił rundkę wokoło bloku i do domku.Co za życie ma taki pies.A potem nie wybiegany,energia malucha rozpiera,bo właścicielowi się wydaje,że jak mały to nie potrzebuje spacerów porządnych,a potem właściciela nie ma pół dnia,a psy latają po domu i szczekają na najmniejszy hałas.
Moja ruda to po spacerze tak umęczona,że jej się głowy z posłania czasami podnieść nie chce,a co dopiero mówić o szczekaniu :devil: