Widzisz... W sumie podzielam Twoje wątpliwości, choć szanuję Wszystkich, którzy zacne rocznice uczciwie obchodzą. Mnie, prywatnie, jest trudno znaleźć wspólny mianownik ze skłóconymi Rodakami: różnych opcji, partii i usytuowań. Nie umiem udawać, że coś wspólnie przeżywam, bo dla mnie - wspólnoty polskiej dziś nie ma. Dziś nie jest to kraj, o którym marzyłem podczas długich lat "komunizmu" (był moją Polską przez całe 36 lat młodego życiorysu) i nie jest to kraj, którego powstanie (po 1989) w jakiś sposób również, czynnie wywalczyłem. Co zrobiłem, to zrobiłem, chwalić się nie mam zamiaru. Niemniej cokolwiek zdziałałem i sporo za to zapłaciłem. Wtedy i później. Za sprawą przeciwników i... niestety: "swoich". Dziś, przemijając, patrzę na całość spokojnie, nadmiernych nadziei nie mam. Nie wierzę, że dożyję Polski moich marzeń. Smutne? Pewnie tak, niestety odczucie prawdziwe. Gdzie indziej widzę Polskę, gdzie indziej jej dziedzictwo i kwintesencję kulturową, wojować mi się już nie chce, jakoś dożyję lat swoich. Mniemam, że zrozumiesz, co chciałem Ci przekazać.