Ja rozumiem, że najwięksi beneficjenci obecnego układu, szczególnie ci, z kryminalną przeszłością nie będą zadowoleni z kierunku, w jakim podąża reforma wymiaru sprawiedliwości. Ci, co się tym zajęli, wiele ryzykują, bo nikt do końca nie wie, jak dalece ten nowotwór jest zaawansowany. Nikt wiecznie rządził nie będzie, a zmiany niech służą przyszłym pokoleniom. Może skończy się w końcu ta niesprawiedliwość, gdzie kradzież przez sędziego jest zwykłym "roztargnieniem", a jazda po pijaku chwilową "niedyspozycją". O jawnej akceptacji patologii przez sądy nie warto się rozpisywać.