Strajk nauczycieli - 31 marca jest zapowiadany w całej Polsce, nawet solidaryzowałem się z nauczycielami, dopóki nie odczułem na własnej skórze skutków tego strajku, a domyślam się, że nie taki był zamysł "organizatorów"
Chodzi o to, że tego dnia przedszkole (w Policach) do którego uczęszcza moje dziecko będzie ZAMKNIĘTE, ale oczywiście nie powiedziano tego WPROST. Na kartkach do rodziców czytam mniej więcej tak: "prosimy o nie przyprowadzanie dzieci w tym dniu do przedszkola, gdyż nie będą prowadzone zajęcia wychowawcze i opiekuńcze", bo wszyscy strajkują, nawet kuchnia! O ile wiem z doświadczenia i słyszę w mediach, że dzieci w szkołach opiekę będą miały ZAPEWNIONĄ, o tyle widzę i czytam, że w przedszkolu NIE, chociaż paradoksalnie, to właśnie tym najmłodszym ta opieka potrzebna jest najbardziej.
Denerwuje mnie podejście naszych władz w tym zakresie, bo w Wydziale Oświaty w urzędzie gminy problemu nie widzą, jakby ci najmłodsi w ogóle ich nie interesowali, bo najważniejsze, że w szkołach opieka jest.
Chcą strajku, okej rozumiem, to dlaczego jedni mogą posłać dzieci do szkoły, bo tam strajku nie ma, a inni musza brać urlopy, bo akurat ich przedszkole strajkuje i to wszystko w jednym mieście. Już bardziej bym rozumiał, gdyby wszyscy strajkowali jednocześnie.
Chcąc nie chcąc "przyłączę się do strajku", bo zmuszony jestem wziąć urlop na żądanie.