Notice: Undefined index: tapatalk_body_hook in /home/klient.dhosting.pl/wipmedia2/forum/Sources/Load.php(2501) : eval()'d code on line 199
  • Strona główna
  • Szukaj
    •  
  • Zaloguj się
    • Nazwa użytkownika: Hasło:
      Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Autor Wątek: [Ogólny] O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie  (Przeczytany 4932 razy)

Offline Benon

  • Gadatliwy
  • ****
  • Wiadomości: 83
    • Zobacz profil
[Ogólny] O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie
« dnia: Lipca 31, 2016, 16:34:22 »
O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie

Co chcieli osiągnąć organizatorzy Powstania Warszawskiego? Co spowodowali? Jak ocenić powstanie i jego organizatorów? Jaka lekcja płynie z Powstania Warszawskiego dla współczesnych Polaków?
   
Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku. Jego celem militarnym było opanowanie Warszawy przez Armię Krajową przed wkroczeniem do stolicy Polski wojsk sowieckich. Ale cel militarny stanowił tylko środek do osiągnięcia celu politycznego. A tym było stworzenie sytuacji, która wymogłaby na Rosji Radzieckiej uznanie Rządu Rzeczypospolitej na Uchodźstwie i Polskiego Państwa Podziemnego za legalną władzę w Polsce. Powstańcy mieli wystąpić wobec wchodzącej do Warszawy Armii Czerwonej w roli reprezentującego naród "gospodarza". Organizatorzy Powstania Warszawskiego żywili nadzieję, że zbrojna manifestacja w Stolicy "wstrząśnie sumieniami" Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, i że państwa te wycofają się z postanowień konferencji w Teheranie (28.11.-01.12.1943) przyzwalających na wasalizację Polski wobec Moskwy.
   
Cele postawione przez organizatorów Powstania nie zostały osiągnięte. Armia Krajowa i inne organizacje zbrojne walczące po stronie Polskiego Państwa Podziemnego były zbyt słabe by pokonać siły niemieckie w Warszawie. Sowieci zaś tuż po wybuchu powstania wstrzymali idącą w kierunku stolicy Polski ofensywę. A sumienia zachodnich aliantów nie były "wstrząśnięte" warszawskim zrywem na tyle by podjąć działania zmierzające do skreślenia Polski z listy przeznaczonych Stalinowi trofeów wojennych.
   
Ponadto Powstanie Warszawskie przyniosło szereg fatalnych skutków, które sprawiają, że zasługuje ono na miano katastrofy.
   
W Powstaniu Warszawskim straciło życie w przybliżeniu 185 tys. Polaków, czyli około 11 razy więcej niż w Bitwie nad Bzurą w 1939 roku, około 41 razy więcej niż w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku i około 81 razy więcej niż Węgrów w Powstaniu w 1956 roku.
   
Miarą czegoś co można nazwać natężeniem masakry podczas działania z użyciem przemocy jest przeciętna dzienna liczba zabitych. W Powstaniu Warszawskim wynosiła ona mniej więcej 2937 Polaków i była około 2,5 raza wyższa niż w Bitwie nad Bzurą, około 8,5 raza wyższa niż w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku oraz około 24,5 raza wyższa niż w Powstaniu Węgierskim w 1956 roku (straty węgierskie).
   
Trzeba podkreślić, że mniej więcej 95% Polaków uśmierconych w Powstaniu Warszawskim stanowili cywile. Szczególnie krwawo na kartach historii Powstania zapisały się Rzeź Woli (5-12.08.1944) i Rzeź Ochoty (4-25.08.1944) podczas których Niemcy i ich sojusznicy wymordowali około 55 tys. bezbronnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców. Dla porównania: mniej więcej tyle samo Polaków zginęło z rąk ukraińskich nacjonalistów w czasie Rzezi Wołyńskiej (luty 1943 - luty 1944).
   
Podczas Powstania i po jego kapitulacji Niemcy wypędzili około 550 tys. osób z Warszawy i około 100 tys. z miejscowości w jej pobliżu. Blisko 60 tys. spośród tych osób wysłano do obozów koncentracyjnych, a około 90 tys. na roboty przymusowe w Rzeszy.
   
Ofiara jaką złożyli Polsce Powstańcy Warszawscy - przede wszystkim szeregowi żołnierze i niżsi dowódcy - była ogromna. Trzeba wspomnieć chociażby o tym, że Niemcy do początku września 1944 roku traktowali AK-owców nie jako żołnierzy lecz bandytów i często rozstrzeliwali wziętych do niewoli bojowników.
   
Konsekwencją powstania Warszawskiego były również wielkie straty materialne sięgające 70% majątku Stolicy i jej ludności. Po wybuchu Powstania Niemcy rozpoczęli planowe niszczenie zabudowy Warszawy i kontynuowali je po zakończeniu walk. Jednocześnie rabowali wszystko co się tylko dało i przedstawiało dla nich jakąś wartość: złoto i inne kosztowności, urządzenia techniczne, meble, dywany, instrumenty muzyczne; także szyny tramwajowe i kable telefoniczne, które wyrywali z ziemi w celu uzyskania surowca.

Organizatorzy Powstania Warszawskiego ponoszą winę za sprowadzenie związanej z nim katastrofy, mogli bowiem z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć - i częstokroć przewidywali - jakie będą skutki Powstania. Co więcej: przynajmniej na część z tych skutków się godzili.

 Świadczą o tym następujące przesłanki.

Po pierwsze, dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski otrzymywał przed 1 sierpnia 1944 roku meldunki informujące go, że akcje podobne do Powstania Warszawskiego, przeprowadzane w ramach tak zwanego Planu "Burza" na Wołyniu, Wileńszczyźnie i Lubelszczyźnie, kończyły się fiaskiem. Bór-Komorowski wiedział, że wystąpienia "w roli gospodarza" wobec wkraczającej na tereny II Rzeczypospolitej Armii Sowieckiej skutkowały aresztowaniami lub egzekucjami miejscowych dowódców Armii Krajowej, rozbrajaniem oddziałów AK i przymusowym wcielaniem żołnierzy z rozwiązanych jednostek do podporządkowanej Sowietom Armii Berlinga. Zatem istniało prawdopodobieństwo graniczące właściwie z pewnością, że w Warszawie Sowieci zastosowaliby podobny scenariusz, gdyby Armii Krajowej udało się jakimś cudem opanować Stolicę i powitać "po gospodarsku" wkraczającą do niej Armię Czerwoną.

Po drugie, organizatorzy Powstania Warszawskiego zdawali sobie sprawę, że siły jakie mogą wykorzystać do walki w Stolicy są znacznie słabsze od sił, które mogą przeciwstawić im Niemcy. Informacje dostarczane przez wywiad AK mogły nie być superdokładne, ale były dostatecznie miarodajne by mieć świadomość miażdżącej przewagi Niemców.

Według generała Jerzego Kirchmayera uzbrojenie i amunicja będące w dyspozycji Okręgu Warszawskiego AK w dniu 1 sierpnia 1944 r. były wystarczające dla 3,5 tys. żołnierzy na dwa dni walki, jeżeli pominie się braki w broni ciężkiej. Zatem rzeczywisty stan liczebny jaki mogli brać pod uwagę w swoich kalkulacjach inicjatorzy Powstania to owe 3,5 tys. żołnierzy, a resztę z około 50-tysięcznego stanu ewidencyjnego AK w Okręgu Warszawskim można było traktować jedynie jako rezerwę osobową.

Wspomniane 3,5 tys. żołnierzy AK inicjatorzy Powstania zdecydowali się wysłać przeciwko Niemcom w Warszawie orientując się, że w Stolicy jest kilkanaście tysięcy dobrze uzbrojonych hitlerowskich żołnierzy i policjantów. Zatem prowodyrzy Powstania postanowili rozpocząć bój z przeciwnikiem mającym kilkukrotną przewagę, co z pewnością nie zapowiadało sukcesu.

Trzeba dodać, że nie cała broń zgromadzona w magazynach Warszawskiego Okręgu AK trafiła przed godziną "W" do rąk Powstańców, dlatego do boju 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00 ruszyło nie wzmiankowane 3,5 tys. lecz jedynie około 2,5 tys. uzbrojonych polskich żołnierzy.

Po trzecie, należało spodziewać się, że po wybuchu Powstania Niemcy będą stosowali krwawy terror wobec cywilnej ludności Warszawy. Za takim wnioskiem przemawiały przeprowadzane przez Niemców liczne akcje odwetowe wymierzone w cywilów znajdujących się na terenach działań wojskowych i partyzanckich.

Po czwarte, podejmując w 1944 roku decyzję o wybuchu powstania w Warszawie nie sposób było pominąć w rachubie ryzyka ogromnych zniszczeń materialnych, do jakich może ono doprowadzić. Organizatorzy Powstania Warszawskiego znali przebieg i skutki Powstania w Getcie Warszawskim w 1943 roku. Wiedzieli zatem, że nagminnie stosowaną przez Niemców metodą walki było wówczas palenie domów. Wiedzieli, że po stłumieniu Żydowskiego Powstania Niemcy zrównali z ziemią prawie wszystkie budynki, jakie jeszcze na terenie byłego Getta pozostały.

Po piąte, dowództwo Powstania Warszawskiego zdecydowało się na kapitulację dopiero na początku października. Tymczasem Powstanie można było poddać na podobnych warunkach już w pierwszych dniach września. 3 września bowiem, pod presją zachodnich aliantów, Niemcy wydali oświadczenie, że respektują prawa kombatanckie żołnierzy Armii Krajowej, co oznaczało, że będą traktowali pojmanych AK-owców jako jeńców wojennych. W pierwszych dniach września było już wiadomo, że Powstanie jest klęską i hekatombą Warszawy. I dlatego już wtedy dowództwo AK winno podjąć kroki by Rzeź 44 zakończyć.

Po szóste, naiwnością ze strony organizatorów Powstania była wiara, że moralny wstrząs wywołany walką Polaków w Stolicy skłoni Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię do rewizji dotyczących Polski ustaleń Konferencji Teherańskiej.

W polityce międzynarodowej panuje zasada prymatu własnego interesu narodowego nad zobowiązaniami (zwłaszcza moralnymi) wobec innych państw. Inicjatorzy Powstania mieli okazję empirycznie poznać tę zasadę we wrześniu 1939 roku. Okazało się wtedy, że Francja i Wielka Brytania zawarły z Polską układy nie mając zamiaru rzetelnie wypełniać zobowiązań sojuszniczych. Chodziło o to by pchnąć Polskę do starcia zbrojnego z Niemcami, co chwilowo osłabiało III Rzeszę i dawało Francji i Wielkiej Brytanii czas na przygotowanie się do konfrontacji z Hitlerem.

Po owym doświadczeniu z 1939 roku (i wielu innych) organizatorzy Powstania powinni mieć smutną świadomość, że Związek Sowiecki z uwagi na swój wielki potencjał jest dla zachodnich aliantów znacznie cenniejszym sojusznikiem w walce z państwami Osi niż Polska i że w związku z tym USA oraz Wielka Brytania o wiele bardziej będą liczyły się z wolą Stalina niż Polski. Kto zdawał sobie z tego sprawę ten wiedział, że powstanie w Warszawie w 1944 roku jest daremne.

Być może jakiś polski romantyk wojskowy przeczytawszy to wszystko powie: "To prawda - przegraliśmy, aleśmy Niemców w Powstaniu natłukli.". Należy więc wspomnieć, że przybliżone straty niemieckie w Powstaniu Warszawskim wynosiły: 5,8 tys. zabitych, 8,3 tys. rannych i 7 tys. zaginionych. Zatem na jednego zabitego lub zaginionego walczącego po stronie niemieckiej przypada około czternastu Polaków, którzy stracili życie w Powstaniu Warszawskim. Z górą dwa miesiące Powstania to pod względem niemieckich strat osobowych (zabici, zaginieni i ranni) jak niecałe 6 dni trwającej prawie kwartał alianckiej operacji "Overlord" (6.06-30.08.1944).

Jaki ma sens dla Polaków analizowanie Powstania Warszawskiego po przeszło 70 latach od jego zakończenia?

Jeszcze kilkanaście lat temu wojna na terenie Polski wydawała się czymś mało prawdopodobnym. Obecne czasy nie nastrajają już tak optymistycznie. W 1944 roku nieodpowiedzialna decyzja ówczesnej elity przywódczej doprowadziła do gigantycznej masakry Polaków i zniszczenia czołowej polskiej metropolii. Jak zachowa się dzisiejsza polska elita, jeśli - nie daj Bóg - stanie przed koniecznością wojennych wyborów? Czy dokona ich roztropniej niż decydenci Rządu Londyńskiego i Polski Podziemnej? Jak na jej postępowanie wpłyną doświadczenia Powstania Warszawskiego? Czy zdecyduje się na podjęcie walki, gdy nie będzie ona miała widoków powodzenia? A może będzie sparaliżowana tragedią Powstania do tego stopnia, że nie odważy się podjąć działań zbrojnych nawet wtedy gdy takowe będą miały sens i realne szanse na sukces?

Trzeba pamiętać, że odpowiedzi na te pytania zależą w dużej mierze od społecznego - czyli naszego - przyzwolenia. A to na co przyzwalamy wynika z naszej wiedzy i poglądów. Dlatego warto zgłębiać wiedzę o Powstaniu Warszawskim.

Bibliografia:

Powstanie Warszawskie (1)
Powstanie Warszawskie (2)
Kirchmayer Jerzy, Powstanie Warszawskie 1944, Książka i Wiedza, 1984
Rzeź Woli
Rzeź Ochoty
Zburzenie Warszawy
Akcja "Burza"
Konferencja w Teheranie
Bitwa nad Bzurą
Bitwa Warszawska 1920
Powstanie Węgierskie 1956
Powstanie w Getcie Warszawskim
Rzeź Wołyńska
Operacja "Overlord"



 
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 01, 2016, 23:39:47 wysłana przez Domino »

Offline dapol

  • Weteran
  • *********
  • Wiadomości: 2269
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie
« Odpowiedź #1 dnia: Lipca 31, 2016, 18:57:40 »
Łatwo po latach, w cieplutkich mieszkaniach oceniać słuszność,  lub jej brak, decyzji o wybuchu powstania Warszawskiego. Tylko w tych ocenach brakuje jednej podstawowej sprawy. Ogromnego wqurwu ludzi, którym przyszło żyć w tamtych czasach i w tamtym miejscu. Ich życie,  człowieczeństwo i ogólnie wszystko zostało tak zdeptane, tak upodlone i zezwierzęcone, że moim zdaniem większość z nich zdawała sobie sprawę ze nie wygrają, ale byli gotowi poświęcić swoje życie aby odstrzelic łeb chociaż jednemu Niemcowi.
wszelkie błędy stylistyczne ortograficzne oraz interpunkcyjne są zamierzone. jakiekolwiek powielanie ich bez mojej zgody jest zabronione!

Offline jojo

  • Gaduła
  • ******
  • Wiadomości: 305
    • Zobacz profil
Odp: O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpnia 01, 2016, 22:15:39 »
Mając jakiekolwiek pojęcie o wojsku trzeba wiedzieć, że jeżeli do decyzji o podęciu lub nie konkretnych działań wojskowych konieczne jest wyznaczenie celów, określenie strat własnych i wroga, możliwych rozwojów sytuacji. I dopiero na tej podstawie podejmować decyzję. Jeżeli na jakimkolwiek etapie na podejmowane decyzje wpływają czynniki emocjonalne to niestety nie mamy tu do czynienia z działaniami wojskowymi a de facto z jakimś rodzajem odwetu, który w konfrontacji z przeważającymi siłami wroga może skończyć się tylko licznymi stratami własnymi bez uzyskania jakichkolwiek założonych celów. 
Tak, łatwo nam teraz oceniać słuszność decyzji. Ale na Boga, decyzje o rozpoczęciu Powstania podejmowali generałowie i sztaby a nie jacyś kaprale.
Tak, trzeba oddać hołd tym poległym tysiącom ale przestańmy gloryfikować Powstanie samo w sobie. Nazwijmy rzeczy po imieniu i tak napiszmy w książkach do historii, żeby nasze dzieci i wnuki nie popełniały błędów naszych dziadków.
 

Offline jakub_m

  • Gaduła
  • ******
  • Wiadomości: 280
    • Zobacz profil
Odp: [Ogólny] O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpnia 09, 2016, 23:10:50 »
Raczej nie da się ustalić jedynej słusznej oceny co do zasadności wybuchu Powstania Warszawskiego. Mnie zafrapowała taka oto interpretacja, przy której proste związki przyczynowo-skutkowe schodzą na dalszy plan:

---

No to tera wam powiem, dlaczego głośne i dumne celebrowanie Powstania nam się opłaci. Nie - dlaczego powinniśmy je czcić, nie - dlaczego jest to słuszne i chwalebne, ale właśnie - dlaczego nam to się opłaci. Tak po inżyniersku.

Bo jakoś nam wyszło, że przez tysiąc lat zostaliśmy Polakami w Polsce, pośrodku Wielkiej Niziny Europejskiej. W samym przeciągu. Ni w ch.., ni w d... to nam wyszło, ale innej Polski nie mamy. Dokładnie między Wschodem i Zachodem tkwimy jak noga wciśnięta pomiędzy drzwi a framugę.

Niewygodnie nam z tym jak cholera, z obu stron ciśnie, sąsiadom też nie pasujemy, bo muchy lecą, i ani im wejść, ani wyjść, ani się położyć, ale trwamy tak, bo naprawdę nie mamy dokąd stąd się wynieść. Za dużo nas, żeby się rozproszyć w diasporach, jak kiedyś Żydzi, za bardzo się różnimy od innych, by się roztopić w tłumie i zniknąć. Nie możemy być drugimi Czechami, bo nikt nas nigdy nie potraktował i nie będzie traktował jak Czechów. Na miękką opresję kulturową w stylu Habsburgów raczej nie możemy liczyć.

I choć jesteśmy największą zakałą i zawalidrogą Europy, jakoś nam się udaje to skromne klepisko utrzymać przy sobie. A przecież nie mamy żadnych atutów, argumentów, siły ani racjonalnych podstaw, by sądzić, że tak będzie nadal. O tym, że zbudujemy taką samodzielną potęgę militarna, by być bezpiecznym zarówno od tych z lewa jak z tych z prawa, możemy zapomnieć. Śmiech na sali. Wiemy też, że stworzenie twardego sojuszu z jednym, przeciwko drugiemu też nas w efekcie unicestwi.

W istocie więc nie mamy broni ani żadnych szans. Dlaczego więc wciąż tu jesteśmy? Co mogło powstrzymać Rusków w 1956 i 1980? Przecież nie nasze czołgi. Co mogło skłonić Stalina, żeby osobistymi poprawkami złagodził treść peerelowskiej konstytucji napisanej przez naszych nadgorliwych renegatów? Dlaczego pozwolili nam być najweselszym barakiem w obozie i nie dokręcili tak śruby, jak w okolicznych barakach?

Jaki występuje związek między zaciekłym zwalczaniem mitu Powstania przez Michnikoidów a ich stałym szukaniem obrony przed Polakami zagranicą? Jaki to jaskrawy kolor ostrzegawczy nosimy na plecach, że działa jak ostrzeżenie? Ależ oczywiście, że Powstanie Warszawskie. Naszą, k...., popieprzoną niepoczytalność. Nasz mit totalnej nieobliczalności. Nasze, k...., szaleństwo.

Patrząc na mapy sztabowe to gołym okiem widać, że militarnie strategiczne cele można tu zdobyć najpóźniej w tydzień. To jest bułka z masłem. Tylko co potem? Co zrobić z tymi po....... Polakami? Tu się nie da jak w Danii, czy innej Francji rozwiesić obwieszczeń po placach z nowymi rozporządzeniami i wszyscy rozejdą się do chałup. Nawet jak się rozejdą, to będą knuć, wichrzyć, kombinować, coś majstrować po piwnicach, spotykać się po mieszkaniach i oczeretach. I terror ich nie powstrzyma. Wręcz przeciwnie. Im bardziej się im dokręca śrubę, tym bardziej im odbija szajba.

A w ostateczności, to są w stanie ro...... wszystko. Naprawdę wszystko i jeszcze więcej. Słyszeliście o Powstaniu Warszawskim? Oni tam, k.... nie mieli broni, a przez dwa miesiące doborowe jednostki bały się do nich zbliżyć na odległość strzału. Niemcy ro...... im całe miasto w p...., do fundamentów, a oni nie dali sobie luzu. Trzeba było z dużym nakładem sił i środków ich wszystkich pozabijać. Dasz wiarę? Dwa miesiące trzeba było ich bombardować, ostrzeliwać, rozjeżdżać czołgami, palić miotaczami płomieni, żeby opanować sytuację. Na samym zapleczu frontu! To nieobliczalne świry są, ci Polacy.

Jak tam w tej Polsce usiedzieć? Ani tam spokoju, ani wygody. Jak spać stale z pistoletem pod poduszką? Jak chodzić po ulicach? Jak się urządzić na dłuższą metę, gdy te po.... to zniszczą, nie kombinując zanadto, czy to im się opłaca? Sami zginą, a nam spokojnie żyć tam nie dadzą. Przecież nie da się przez dziesięciolecia siedzieć w czołgu, jak w jakimś Afganistanie? Bo te po.... będą ginąć setkami a nie odpuszczą. Taką to informacją o nas dla świata, porozwieszaną na wszystkich naszych granicach jest Powstanie Warszawskie. To taka tabliczka na furtce z napisem: "Uwaga, możliwość występowania wk........ Polaków w znacznych ilościach".

My w zasadzie nie musimy już nic robić. Powstańcy zapłacili już cenę tej polisy z nawiązką. Fakt, drogo wyszło jak cholera. Ale tylko tak droga polisa może działać. Niestety, wszyscy o niej zapomną, gdy i my przestaniemy pamiętać. Z pewnością przestanie działać, gdy my zaczniemy Powstania się wstydzić. Wtedy już na pewno ta cała krew pójdzie na marne. Pewnie, że nie zrobili tego specjalnie. Nie chcieli przecież umierać. Nikt nie chce. Ale skoro tak już wyszło, to może nie marnujmy tego ich poświęcenia, ich walki, przez pozbawianie jej sensu?

Celebrując nadal głośno i z dumą Powstanie dajemy znać, że to nie było wszystko dawno i nieprawda. Że cos z tego nadal w nas żyje. Że rozumiemy, co zrobili i że nam też jeszcze całkiem rura nie zmiękła.