powyższy artykuł potwierdza tylko fakt, że pan Jarosław nie ma na tyle szczerze kochających ludzi w swoim najbliższym otoczeniu rodzinnym, którzy wezwaliby na wizytę domową lekarza, by go zdiagnozował i wprowadził terapię lekową. Ludzie z takimi problemami, gdy biorą leki naprawdę bardzo dobrze funkcjonują na co dzień - ale muszą być pilnowani przez bliskich, którzy na początku osobiście im podają leki -zaglądają pod język. Po odzyskaniu samokrytyki i poczuciu, że na lekach lepiej się funkcjonuje, osoby takie same regularnie leki przyjmują.
Dlaczego nikt w rodzinie nie pomoże temu człowiekowi?