Sprawa jest prosta, ludzie nie sprzątają po psach nie tylko z lenistwa (najczęstszy powód), ale także dlatego, że nie ma do tego odpowiedniej infrastruktury (czyt. śmietników na psie odchody). Wiem, że zaraz odezwą sie ci, którzy powiedzą, że można wrzucić do zwykłego kosza. Lecz to też nie do końca takie oczywiste. Sam posiadam psa i pewnego razu, gdy sprzątałem po nim kupę i zanosiłem do śmietnika przyglądała mi się para- strażnik miejski i policjantka, dostałem pouczenie, że psich odchodów nie wolno wyrzucać do zwykłych śmietników. A więc wolno, czy nie wolno? Zgłupieć można.
Myślę, że problem byłby rozwiązany, gdyby miasto zainwestowało w śmietniki na psie odchody, jakieś ogrodzone wybiegi dla psów np w parku staromiejskim i za sp8, wtedy, gdyby ludzie nie sprzątali, to ich psy bawiłyby sie w takim gnojowisku z odchodami.
Kolejna kwestia pewnie zaraz wywoła burzę i zostanę obrzucony błotem, ale jeśli ja płacę podatek za psa, to czemu nie ma obowiązku płacenia podatku za kota?
Kot potrafi być wielkości psa i nawet przewyższać produkcją odchodów. Pewnie zaraza ktoś powie, że kot stawia klocki do kuwety, ale czy gdybym nauczył swojego psa srać do kuwety to byłbym zwolniony z podatku?