kto chce ten wie
aktualnie dziewczyny potrzebują nowego wyposażenia tj. koce, kołdry, drapaki, jedzenie itp.
Pozwalam sobie zacytować apel który od jakiegoś czasu widnieje na facebook'u:
Policzanie bardzo ważna informacja !!! podajcie ją dalej, proszę !!
Na cito potrzebne są koce, stara pościel, fotel, stół, krzesła, kanapa, i tego typu rzeczy dla naszego Toz Koło Police !!! dziewczyny dostały szanse - mają nowy lokal, szansę na dalszy rozwój i walkę o nasze bezdomne zwierzaki.. Odbudowują wszystko od początku, nie mają nic, ani kasy ani rzeczy na godny dla zwierzaków start . Poniżej skopiowany tekst który stworzyły one na swoim profilu . Pokażmy że Policzanie mają serce a istnienie tego profilu Police Rozdają ma sens i spełnia swoją rolę...
cyt: "Są takie dni, kiedy myślimy, że wszystko co robimy nie ma sensu. Ostatnio takich dni jest zbyt wiele. Adopcje kotów są w tej chwili wstrzymane, nie jesteśmy w stanie także przyjmować nowych. Nie wiemy jak długo to potrwa. Borykamy się z panleukopenią, śmiertelnym kocim wirusem, który już zebrał żniwo. Każdego dnia walczymy o jakieś życie, nie mamy już zwyczajnie siły i łez, żeby opłakiwać kolejną śmierć. Jeśli zrobimy krok w przód, za chwilę musimy się cofnąć o trzy. Nie mamy domów tymczasowych, które mogłyby uratować kocie życie, nie mamy wolontariuszy. Do adopcji jest w tej chwili tylko jedna kotka- biało-ruda półroczna Rumba, której udało się "uciec" przed tragedią z powodu nieudanej adopcji. Czeka na swój docelowy dom u osoby, która ją adoptowała, ale nie może jej zatrzymać. I Rumba to wie, jest nieszczęśliwa.
W ciągu ostatniego czasu odeszły od nas: Morris, Iga, Marcysia, Cecylka, Bezimienny Staruszek (tan akurat postanowił się zagłodzić), Maja, której nikt nie chciał, bo nie była "pełnowartościowa" (i to nie są nasze słowa). Walczymy o życie Mamusi, Kredki, Filipa. Zamówiłyśmy w Niemczech surowicę, która może uratować chorym kotom życie, miała być na dzisiaj, a będzie dopiero na poniedziałek. Nie wiemy, czy zdążymy. Nie wiemy też, jak za nią zapłacimy. Zamówiłyśmy 10 fiolek, żeby mieć w razie czego. Tutaj nikt nie ma tej surowicy. Za granicą kosztuje 22 euro za jedną dawkę. Każdy chory kot powinien przyjąć choć jedną.
W tym tygodniu bardzo poważny zabieg usunięcia martwych zmumifikowanych płodów przeszła Tosia. Zabieg był długi, bardzo skomplikowany, Tosia musi znaleźć dom. Tylko czy ktoś pokocha "starego" kota, bo "aż" 3-letniego?
Dino- 10-miesięczny szczeniak, odebrany z upadlających warunków, ma parwowirozę. Na razie walczy, nie pozwalamy mu przestać. Cieszymy się, kiedy protestuje przy kolejnej kroplówce, bo to daje nam nadzieję.
Jutro zaczynamy remont nowej siedziby, gdzie będziemy mogły przenieść naszych ozdrowieńców. Czeka nas dużo pracy, musimy z 1 dużego pomieszczenia zrobić 3- na izolatkę, kociarnię i biuro-psiarnię. Finansowo leżymy, ale musimy to zrobić, bo nowa siedziba to szansa dla każdego kolejnego zwierzęcia. Potrzebujemy też lampy bakteriobójczej, żeby nie dopuścić do kolejnych przypadków parwo i pankeukopenii. Taka, która będzie odpowiednia na nasz metraż, kosztuje 500 zł. Zamówiłyśmy także folie na okna, żeby koty miały odrobinę prywatności, żeby nikt ich nie nękał, kiedy nas nie będzie.
Każdy dzień jest wypełniony podawaniem kroplówek, leków, wydzwanianiem za surowicą, papierologią. Staramy się cieszyć, że dostałyśmy lepszą siedzibę, ale czeka nas dużo pracy, aby zwierzęta miały taki komfort, o jakim marzymy. Drapaki z prawdziwego zdarzenia, wygodne legowiska, swoje kocyki. Nie stać nas. I nie wiemy, czy będzie nas stać, bo wydatków jest zbyt wiele.
Jeśli ktoś mógłby nam pomóc, byłybyśmy wdzięczne. Może ma ktoś na zbyciu meble, które są w dobrym stanie, kanapę? Coś co pozwoli nam stworzyć zwierzętom miejsce, w którym będzie przytulnie, jak w domu? Musimy od nowa tworzyć TOZ, to, co uzbierałyśmy do tej pory, musimy wyrzucić, bo jest skażone."