Nie chcę mieć dziecka z alergią
Jedna z teorii kilku alergologów mówi, że za alergie u dzieci są odpowiedzialne np. antybiotyki przyjmowane przez mamę w czasie ciąży i jedzone cytrusy. Ile w tym prawdy? Nie mam danych medycznych, by to potwierdzić.
Sama w obu ciążach unikałam przetworzonego jedzenia, cytrusów nie jadłam wcale. Chciało się jeść takie rzeczy bardzo i obie ciąże były "zimowe", gdy sezon cytrusowy był w pełni. Udało się uniknąć antybiotyków. Przeziębienia rozganiałam czosnkiem, cytryną i homeopatią.
Dzieci nie są alergikami, urodziły się zdrowe.
Oboje szczepiłam, ale mając jakąś wiedzę na temat szczepionek, trochę tym kierowałam. Uniknęłam dzięki temu podwójnego szczepienia na wzw po urodzeniu i później w szczepionce skojarzonej. Nie szczepiłam na pneumo i menigokoki. Nie podawałam wit K.
Koniecznym było zaszczepienie na rotawirusy i z perspektywy kilku lat, decyzję uważam za trafioną. Dzieci chodziły po 2 lata do żłobka miejskiego, teraz są przedszkolakami. Nie wiem co to biegunka czy wymioty, a w żłobku trafiały się takie "wirusówki" raz na miesiąc. Wierzę, że to dzięki szczepionce i naszemu zdroworosądkowemu podejściu do życia. Nie szczepiłam na ospę wietrzną - niepotrzebna szczepionka, która nie uodparnia na całe życie, a zaledwie na kilka lat. "Wiatrówka" jest do przejścia i mimo, że bardzo upośledza odporność dziecka na kilka miesięcy, lepiej gdy zostanie zaliczona w wieku przedszkolnym. Mamy to za sobą i powikłania poospowe też. Nadal nie żałuję, że nie zaszczepiłam na to dzieci.
Szczepionki są dobrodziejstwem naszych czasów, ale jak do wszystkiego trzeba do nich podejść właściwie. Nie powinno się całkowicie odrzucać możliwości szczepień, ani ślepo szczepić na wszystko.
Owszem - szczepić dzieci zdrowe, donoszone, z dobrą odpornością swoistą, na to by maleńki organizm wyciągnął ze szczepionki co dobre, a nie został przez nią niszczony.
W stosunku do chłopców szczególnie - kontrowersyjną jest szczepionka podawana w 13 miesiącu życia - odra, świnka, różyczka. Sama miałam dużo wątpliwości, gdy przyszedł czas szczepienia syna na to. Rozważywszy za i przeciw oraz jego kondycję zdrowotną. Zaszczepiłam i tak jestem zadowolona, że mam ten okres i tamte dylematy za sobą.
Jeszcze by zatrzymać się przy alergiach - znam kilkoro dzieci z otoczenia moich dzieci, które po urodzeniu do 1 roku życia były podatne na infekcje. Uważam, że nie były chorowite, ale przez niewłaściwą pielęgnację - podatne na infekcje. Były przegrzewane, mało przebywały na świeżym powietrzu i ich dieta była mało zróżnicowana, gdy było to już możliwe (wiek). Dzieci te zaliczyły kilka antybiotyków do skończenia roku i dziś są koszmarnymi alergikami. Różne podłoża, ale skutek jeden - komfort życia bardzo kiepski przez brak możliwości jedzenia wszystkiego, obcowania ze zwierzętami itd.
Jeśli moja wypowiedź nie pasuje do tematu - proszę o przeniesienie do odpowiedniego wątku.