Wykidajło - oczywiste jest, że śmieci produkują ludzie ale metoda "od głowy" daje moim zdaniem spore pole do naduzyć i zwyczajnego oszukiwania co do ilości tych ludzi.
Metoda "od wody" - wbrew pozorom - daje pole jeszcze większe. Porównaj sobie to, co pokazuje SIP, z tym, co jest w terenie, to zrozumiesz. I nawet oszukiwania tu nie ma.
Dołóż do tego "spółdzielnie" typu "sąsiad ma na niezabudowanej działce kran, to sobie podłączymy pralki i zmywarki" (innych pomysłów nie podsuwam, chociaż je mam - i skorzystam w razie czego, bo legalne, a nie zamierzam dać się okradać) i masz cały absurd systemu opartego o wodę.
Nie rozumiem też, dlaczego zakładasz, że ludzie będą masowo oszukiwać. Owszem, niektórzy pewnie tak - ale to nie zależy od metody.
Oparcie o zuzyta wode jest bardziej miarodajne, bo wielkośc jej zuzycia jest zwykle proporcjonalna do liczby osób zamieszkujących lokal, a i dane łatwo zdobyc, bo ZWiK je posiada.
Pokazałem Ci tę proporcjonalność. To nie są dane wyssane z palca. Rachunki do wglądu.
Jestem trochę zaskoczony róznicą w opłatach szczecińskich. Jak wspominałem, punktem wyjscia powinno być pokrycie kosztów funkcjonowania całego systemu smieciowego. Była taka informacja, ze w przypadku Szczecina, to około 70 mln rocznie. Taka kwote potwierdza stawka od glowy, czyli 180 zł rocznie od osoby razy ilość mieszkańców Szczecina.
W zwiazku z tym wszystkie stawki, niezaleznie od metody ich obliczania powinny mniej więcej podobnie wyglądać, czyli w przypadku moim i Wykidajły około 45 zł miesięcznie. Jednak stawka od wody w Szczecinie jest droższa. Nie wiem dlaczego.
Może widzieli absurdalność metody i sztucznie stawkę zawyżyli? A przy wodzie podobnie wyglądać nie mogą, skoro Ty masz 8 m3 miesięcznie, a ja 12 m3 - w obu przypadkach przy 3 osobach.
Ja cały czas myślę jak to zorganizowac zeby jak najmniej kosztowała biurokratyczna obsługa tego systemu. Metoda od głowy rodzi, moim zdaniem, najwyższe koszty, bo będzie wymagała corocznych aktualizacji liczby platników plus ciągłe zmiany w trakcie roku.
Nie będzie. Oświadczenia zbierasz raz, tak jak przy każdej metodzie. Do sprawdzenia sadzasz ucznia podstawówki z kalkulatorem. Jak suma wyjdzie o więcej niż kilka procent mniejsza niż wynika ze spisów, to się bierzesz za szukanie oszustów. Jak będzie bliżej, różnicę wrzucasz w koszty systemu i już.
Metody "metrażowa" i "wodna" juz takich potrzeb nie generują bo po podpisaniu umowy(czy oświadczenia) niewiele się zmienia. Wskazanie licznika albo deklaracja podatkowa podatku od nieruchomości.
Wskazanie licznika zmienia się co 2 miesiące, przynajmniej u mnie. Masz ochotę na taką zabawę? No i popatrz jeszcze na to z punktu widzenia zarządzania. Jak chcesz planować wpływy?
Najłatwiejsza i najtańsza w obsłudze jest metoda "od gospodarstwa". Za to niesprawiedliwa jak diabli - ale i tak sprawiedliwsza, niż ta od wody.