Pomimo niesprzyjającej pory aż 2 miliony Polaków oglądało poniedziałkowy pokaz kłamstwa i obłudy w sprawie afery podsłuchowej. Gdyby relacja miała miejsce w tzw. prime time’ie, niewykluczone, że chętnych na obserwowanie upadku Donalda Tuska byłoby tylu, ilu swego czasu śledziło wzloty Adama Małysza.
Oczekiwania były niejednoznaczne – pewna wydawała się jedynie dymisja ministra spraw wewnętrznych, choć niektórzy przebąkiwali również o Trybunale Stanu dla prezesa NBP. Niepoprawni pesymiści wieszczyli upadek gabinetu, a nawet rozpisanie nowych wyborów. Spodziewano się zatem wszystkiego. Ale nie kabaretu.
Skoro jednak szef rządu przyjął taką konwencję, pozostańmy w niej.
Po przeanalizowaniu nagrań premier słusznie uznał, że mieliśmy do czynienia z „próbą zamachu na państwo polskie poprzez użycie nielegalnych metod”. Gwoli ścisłości - na myśli nie miał nagranych polityków, ale tych, którzy mieli czelność ich podsłuchiwać.
Ci, którzy w „wyrwanych z kontekstu” wypowiedziach Sienkiewicza i Belki dopatrują się kupczenia niezależnością banku centralnego, słyszą jakieś niesmaczne uwagi na temat kluczowych polskich inwestycji, pokątne ustalenia w sprawie treści jednej z ustaw, knowania w sprawie dotowania „pod stołem” określonych podmiotów czy też dobijania niezgodnych z konstytucją targów politycznych – muszą się czuć rozczarowani. Premier wszak zakwalifikował to jako „rozmowę mającą pomóc, a nie zaszkodzić państwu polskiemu”.
W kwestii prześwietlenia jakże bulwersującej sprawy nieodpowiedzialnego nagrywania „prywatnych rozmów” między wysokimi urzędnikami państwowymi Tusk jest zdeterminowany. Już zapowiedział, że wzorem afery hazardowej, „sprawa będzie wyjaśniona co do milimetra”. Możemy być więc spokojni o rezultaty. Tym bardziej, że zajmie się tym jeden z głównych bohaterów upublicznionych nagrań - minister Sienkiewicz.
Doskonały pomysł! Skoro do wyjaśniania afery hazardowej powołano komisję śledczą złożoną głównie z polityków Platformy, a na szefa komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej premier asygnował odpowiedzialnego za bezpieczeństwo VIP-ów ministra Millera, obecna decyzja wydaje się całkiem logiczna. O ile ówczesne, wzorowo prowadzone postępowanie w sprawie największej powojennej tragedii narodowej zakończyło się odznaczeniem państwowym i nominacją generalską dla szefa BOR-u, niewykluczone, że efektem końcowym aktualnego dochodzenia będą ordery Orła Białego dla panów Belki i Sienkiewicza. Ustne uzasadnienia już w zasadzie padły.
Szef NBP-u przyjął postawę wyczekującą i nie chcąc destabilizować kursu złotego, nawet nie rozważa ustąpienia ze stanowiska. Trzyma się jedynej słusznej wersji wydarzeń, jakoby „z zarejestrowanej rozmowy wynikała troska o państwo”.
Tymczasem minister spraw wewnętrznych jest bardziej aktywny. Ci, którzy w swojej małostkowości liczyli na złożenie przez niego dymisji, srogo się zawiedli. Owszem, złożył, ale wniosek o ściganie sprawców „nielegalnego podsłuchu”. Nic dziwnego – gdyby nie te „przestępcze działania”, nie musiałby się teraz tłumaczyć ze swoich „skrótów myślowych”.
Krótko mówiąc - państwo kolejny raz zdało egzamin.
A teraz żarty na bok.
Wersja przedstawiona przez szefa rządu, a sprytnie ukuta przez speców od PR-u, obraża inteligencję większości Polaków. Potwierdzeniem istnienia quasi-mafijnego układu na szczytach władzy jest pozbycie się z rządu Jacka Rostowskiego i powołanie na jego stanowisko typowego słupa, którego głównym zadaniem było przeprowadzenie zmiany w ustawie o NBP umożliwiającej drukowanie miliardów złotych pustego pieniądza. Właśnie wczoraj rząd ostentacyjnie przyjął projekt jej nowelizacji, wypełniając drugi i ostatni warunek prezesa Belki, postawiony w zamian za sfinansowanie utrzymania się tej złodziejskiej ekipy przy korycie.
O tym, że Tusk boi się zawartości ujawnionych taśm świadczy dzisiejsze nasłanie funkcjonariuszy ABW na redakcję tygodnika „Wprost”. Oczywistym celem jest chęć zablokowania kolejnych publikacji. Atak na wolną prasę to rzecz w świecie niespotykana, nie licząc może tylko Białorusi i Korei Północnej. Jeśli szef rządu posuwa się do podobnych metod, jasno udowadnia, że stoi już nad krawędzią przepaści.
Pozwólmy mu zrobić krok do przodu.
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=756522991066641&id=530073700378239&substory_index=0