Ludzie także traktują las jako pijalnię i to oni wystraszyli wszystkie zwierzaki.
Jaką masz kontrolę nad 100kg dzikiem,bo ja żadnej.Porównujesz to do kontroli udomowionego psa ważącego 27kg-to nieźle zakręcony musisz być.Ja tam wolę spotkanie z psem niż z dzikiem.
A wiewiórek w naszym lesie pełno,widocznie się źle rozglądasz,latają po drzewach i po ziemi a mój ciemniak ich nawet nie zauważa(ciemniak -czytaj mój pies)nie raz też widziałam sarnę i zająca.
Pies latający bez smyczy i bez właściciela to też całkiem inna bajka,niż pies wychodzący z właścicielem i puszczony pod bacznym jego okiem.
Wiewiórki są, ale głębiej - tak gdzie nie wszystkie pieski są ciągane przez swoich właścicieli, ale mniejsza o wiewiórki.
Twoje tłumaczenia są nawet rozsądne i logiczne, ale wytłumacz osobie, która bardzo boi się psów, że 27 kg piesek, który biegnie w Twoją stronie chce się tylko pobawić, przywitać, obwąchać. To czy Twój pies jest udomowiany czy nie - w oczach innych może być odbierany jako duże zagrożenie, gdy jest bez smyczy.
Jak już ktoś podejmuje decyzję, żeby trzymać dużego psa w mieszkaniu w bloku to niech zgodzi się na to, że żeby spuść go ze smyczy powinien przejść co najmniej te kilkaset metrów w las, czy od uczęszczanych chodników. Nie odnoś tego do siebie, ale są tacy, którzy smycz spuszczają już kilkanaście metrów przed lasem, czego skutkiem są odchody pod oknami i balkonami, czy na środku chodnika i dzieci, które przestraszone nie mogą dość do własnej klatki, bo wokół niej buszuje udomowiony piesek.