prawda jest taka - tam gdzie nie ma jednoznacznych danych do granic działki robi się tzw. rozgraniczenie, które w praktyce bardzo rzadko odbywa się bez sporów sąsiedzkich i które nie jednokrotnie ociera się o sądy. z własnego doświadczenia (geodety) wiem, że są to niemiłe sprawy do prowadzania. prawie zawsze jest ten sam scenariusz - dwóch kłócących się między sobą sąsiadów odnośnie dzielącej ich granicy między ich działkami. jeden mówi, że doskonale pamięta, że jak był mały to do granicy swojej działki robił 100 kroków, a drugi sąsiad mówi, że doskonale pamięta słowa dziadka który mówił, że jego ziemia jest do tego miejsca. rozwiązanie są dwa. należy się dogadać sąsiedzko (i to jest chyba tańsze, szybsze i lepsze wyjście), bądź oddać sprawę do sądu i tam udowadniać swoje racje. koniec końców jeżeli zapadnie już ostateczna decyzja odnośnie granic jest ona święta i nikt już jej nigdy nie podważy.