moim zdaniem zmniejszyć administrację można tylko i wyłącznie zmniejszając do niezbędnego minimum formalności. Ostatnio byłem w Starostwie w wydziale Architektury i Urbanistyki i to co tam się dzieje w pokojach woła o pomstę do nieba - segregatory pękają w szwach, stoją na półkach, leżą na stołach, walają się po podłodze, miejscami tworzą "drapacze chmur"
No sorry, ale ktoś musi obrobić te papiery...ale ja się pytam po jaką cholerę.
Przykładowo, postanowiłem zrobić murek pod ogrodzenie. Pech chciał, że graniczę z drogą gminną, która istnieje, ale na planach - znaczy geodezja ją wyznaczyła, ale projektu i planu jej budowy brak - na razie to leśna ścieżka.Ale zgodnie z istniejącymi przepisami, musiałem pójść do gminy złożyć zawiadomienie o rozpoczęciu budowy, załączyć oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością (co się chyba rozumie samo przez się, gdyż wydano mi pozwolenie na budowę domu zgodnie z projektem). Po tygodniu przesłano mi pisemko, że w ciągu 7 dni mam doręczyć rysunek, oraz specyfikację techniczną owej budowy. Więc siedziałem i rysowałem, opisywałem tylko po to żeby Pani Urzędnik mogła z czystym sumieniem na moim wniosku napisać "nie wnoszę sprzeciwu"
toż to ewidentna biurokracja, którą tworzą poprzez głosowanie parlamentarzyści! A fe!
I fakt, słyszymy o różnych zmianach od lat...tylko coś się nie dzieją. I mam wrażenie, że nic się nie zmieni...chyba że zaczniemy głosować na Korwina-Mikkego lub Palikota (w planach likwidacja Powiatów i zmniejszenie parlamentarzystow do 360 osób) - może oni oleją konwenanse i zaczną robić porządek.
Osobiście uważam, że Palikot może dałby radę. W końcu przez ostatnie 20 lat zajmował się przede wszystkim biznesem, a nie politykowaniem, a i ma wystarczający zasób kasy, żeby olać to czy go ktoś lubi czy nie i czy w następnych wyborach wygra, czy nie.