Czy ta konstrukcja nie była zabytkiem ?? Jak to ma miejsce w Trzebieży ze "lokomotywownie" zburzyli mimo był obiektem chronionym?
To nie był zabytek. Niezależnie od tego, czy zbudowali go Niemcy, czy - jak zapewnia Domino - Polacy, po wojnie. Kryterium określające, że coś jest lub nie jest zabytkiem nie jest oparte wyłącznie o chronologię. Nie wystarczy, aby obiekt był "stary". Chodzi o coś więcej. O wnoszone wartości. Artystyczne, historyczne, związane z momentami dziejowymi itd. Tak to ujmuje ustawa z 23 lipca 2003 r.:
"Art. 3.
Użyte w ustawie określenia oznaczają:
1) zabytek - nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową;2) zabytek nieruchomy - nieruchomość, jej część lub zespół nieruchomości, o
których mowa w pkt 1;"
W odniesieniu do lokomotywowni (i zespołu dworcowego) w Trzebieży ww. kwalifikacja była. W odniesieniu do opisanego wyżej wiaduktu - podobnej kwalifikacji nie było. Dlatego zdarzeń nie można porównywać.
Na marginesie: jedynym podmiotem - instytucją - upoważnionym do orzekania, że coś ma (albo nie ma) rangę zabytku jest Wojewódzki Urząd Konserwatora Zabytków. Gmina (powiat) posiadająca jakiś obiekt "wyglądający" na zabytek może wnioskować o objęcie go ewidencją konserwatorską. I nic więcej. WKZ może ten pogląd podzielić, ale może go również zakwestionować.
W odniesieniu do ww. wiaduktu mam "uczucia mieszane". Nikt ze mną (= gmina) nie konsultował usunięcia obiektu (to normalne, prymitywizm kolei), ale chwilowo nie mam zdania, czy należało go pozostawić. Polityka związana z ochrona zabytków nie może prowadzić do absurdów. Wiadukt widziałem i widywałem, fotografowałem. Budził sentyment, ale czy był godzien zachowania? Musiałbym poznać racje likwidacji. Znacznie cenniejsze wydają się mi być wspominane przyczółki z czasów III Rzeszy. Chociaż i w tym przypadku jeszcze nie wiem (tzn. nie rozstrzygnąłem), czy stanowią one tak wielką wartość, aby nie mogły być rozebrane z racji wyższych. Może wystarczyłoby udokumentować dawne konstrukcje? I wnosić nowe rozwiązania? Ochrona zabytków na pewno nie może blokować rozwoju cywilizacyjnego.
Inna rzecz, że w tym przypadku z pewnością, w pierwszym rzędzie, chodziło o chuć. Finansową. Kilkunastotonowy (bo taki pewnie był) kolejowy mostek ma u złomiarzy cenę. Jednak przyziemne motywacje nie mogą przysłaniać istoty sprawy. Zabytek - powtarzam - to nie był. A sentymenty? Eh, to inne zagadnienie.