Tak, trochę na marginesie.
Tym razem występujemy jawnie i oficjalnie. Cieszy nas, że niektóre notki na stronie internetowej wywołują refleksje. Wszystko jedno - dobre, czy złe, ale o to chodzi prasie, aby była czytana i komentowana.
Co do P.T. @eli - dziękujemy za wyłapanie nieścisłości. Na tej części sesji nie byliśmy, korzystaliśmy z relacji "cudzej", wprowadzono nas w błąd, twierdząc, że statut został uchwalony. Już poprawiliśmy notkę. To, że jego uchwalenie (kiedykolwiek) uważamy za zdarzenie doniosłe - to prawda. Bo takim będzie.
Ale, skoro już sobie pomagamy, to Droga Koleżanko Elżbieto Biś i my służymy analogiczną pomocą. Na redagowanej przez Ciebie stronie Gminy Police jest tekst dotyczący składania kwiatów 26 kwietnia przez Przedstawicieli Władz samorządowych, przed tablicami i pomnikami upamiętniającymi ofiary II wojny światowej.
W tekście jest wiele informacji nieprawdziwych. Nieprawdą np. jest, że:
- Armia Czerwona, zdobywając Police, wyzwoliła jakichkolwiek więźniów. Więźniów (wszystkich) Niemcy kilka dni wcześniej popędzili w kierunku Anklam - Barth. Dopiero tam (fakt) część z nich została przez Rosjan naprawdę wyzwolona. Podobnie było z pracownikami przymusowymi. Rosjanie zastali Police zamieszkane jedynie przez mieszkańców. Żywi, obcy przybysze, zniknęli.
- Nieprawdą jest też twierdzenie, że statek "Bremerhaven" był okrutnym więzieniem. To był normalny hotel robotniczy dla pracowników przymusowych. Jego niewielkim fragmentem był karny pokład (ok. 100 osób z 1200 na statku). Prosimy przeczytać książkę pana Jana Benedykta Kozińskiego: "Przymuszeni z literą P", a nie powtarzać kłamstw komunistycznej propagandy. Książkę wydała Gmina Police i wypada, aby funkcjonariuszom gminnym była znana. Tylko 15 zł, np. w sklepie Intermarche.
Piszemy to dlatego, że takie przekłamania godzą w dobre imię Pana Burmistrza. On, miłośnik najnowszej historii Polic, doskonale wie (wielokrotnie sprawdzaliśmy) jaki był przebieg zdarzeń. Tymczasem jego funkcjonariuszka pisze rzeczy niesprawdzone, narażąjąc Szefa na ośmieszenie. Tak się Kochana Koleżanko nie robi.
Podobnie, jak w "Klanie dziennikarskim" nie krytykuje się kolegów. NIGDY. Fundamentalna reguła. Co najwyżej delikatnie powiadamia się kogoś o popełnionych nieścisłościach. Dziennikarze są równie zwartym środowiskiem, jak lekarze, prawnicy, czy nauczyciele. Obowiązują pewne reguły. Jest nam niezwykle przykro, że je musimy przypominać.
I to by było "na tyle".
PS Ponieważ piszemy oficjalnie, jako instytucja, prosimy moderatorów o nieblokowanie tak podpisanych postów. To już nie są poglądy tego, czy owego, ale oficjalne zdanie oficjalnego podmiotu. Pozdrawiamy!