"...Wyprodukowany dla holenderskiej telewizji film Mariusza Pilisa pt. "List z Polski", bije rekordy popularności. Oczywiście w internecie, ponieważ telewizji polskich takie dzieła nie interesują. W sprawie Smoleńska - jeśli dokument zagraniczny - to tylko z Rosji (emisja przez TVP2). Własna produkcja nie za wcześnie (może na rocznicę? Ale bez żadnych śledztw), no i trzeba tam dać sprawdzonych ludzi.
W każdym razie "List z Polski" radzi sobie bez wsparcia głównych mediów. Do tej pory obejrzało go na YouTube 230 tys. Mariusz Pilis tak mówił o swoim pomyśle:
(...) opowiedziałem to, o czym Polacy w gruncie rzeczy wiedzą najmniej. Czyli, jaki sygnał poszedł w świat po tej tragedii, a zwłaszcza do naszych sąsiadów. Chciałem pokazać, jak ta katastrofa wpisuje się w pewien obszar gry na kontynencie eurazjatyckim.
Jest sukces, musi być odpowiedź (przy okazji mamy precyzyjną jasność, że wynik powyżej 230 tys. odsłon wymaga reakcji). W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" znany z zajmowania się sprawami specjalnie ważnymi, red. Wojciech Czuchnowski stwierdza:
Z filmu o katastrofie smoleńskiej wyemitowanego przez holenderską telewizję publiczną widz może dowiedzieć się, że wypadek prezydenckiego samolotu był częścią planu zniewolenia Polski. Lub zemstą na Lechu Kaczyńskim. (...)
Za co zemsta? Za interwencję Lecha Kaczyńskiego latem 2008 r. podczas konfliktu gruzińsko-rosyjskiego. (...)
(...) Pilis poszerza kontekst historyczny o nawiązanie do obrazu Matejki "Rejtan - upadek Polski". (...) Na koniec wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego (...).
Po obejrzeniu filmu zachodni widz musi dojść do przekonania, że katastrofa nie mogła być nieszczęśliwym wypadkiem spowodowanym przez ludzkie błędy. Sztuczna rosyjska mgła z ostatniej części filmu to narzędzie okrutnej historii, której Polska od wieków była i jest ofiarą.
Polski widz i bez tego filmu dochodzi do zbliżonych wniosków. A film Pilisa - świetny. Tym bardziej świetny, że nawet "GW" nie za bardzo ma się do czego czepnąć...."