Jakiś czas temu otrzymałem wiadomość od pewnego mieszkańca Otwocka, iż podczas remontu mieszkania odnalazł ciekawą karte pocztową z pieczątką Stettin-Pölitz z tekstem pisanym po polsku.Po kilku dniach kartka była już w moich rękach.Ponieważ szczególne miejsce w mojej kolekcji zajmują pamiątki związane z losami Polaków na ziemi polickiej zwłaszcza sprzed 1945,tym bardziej byłem jej ciekaw.
Pisownia oryginalna:
Politz 21.11.1943r.
Kochana żono i dzieci
Jestem zdrów Bogu dzięki
czego i wam Kochana żono
i dzieciom życzę dobrego zdro
wia od Boga i Krysi życze pol
pszenia zdrowia serdecznie
dziękuje za paczke wszystko było
w niej bardzo dobrze opakowane
za tytoń dostałem trzy funty chleba
(...)
do widzenia całuję
zostańcie
z Bogiem
tatuś
Postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej o tym człowieku. Danych miałem niewiele – znałem tylko imię jego żony, nazwisko oraz byłe miejsce zamieszkania. Jednak po długich poszukiwaniach udało mi dopowiedzieć dalszą cześć historii owej kartki.
W obozowej dokumentacji niemieckiej widnieje jako Johann D., syn Franciszka urodzony 24 listopada 1904 roku w Janowie. Powołany w wyniku mobilizacji do Wojska Polskiego pod koniec sierpnia 1939 roku, zostaje przydzielony do 50 pułku piechoty jako strzelec. Dostaje się do niewoli 28 września 1939 roku w okolicach Warszawy, a następnie umieszczony w jenieckim obozie dla szeregowców Stalag IIC Woldenberg (Dobiegniew).26 lipca 1940 roku zwolniony z obozu jenieckiego i po podpisaniu zrzeczenia się statusu jeńca został robotnikiem przymusowym. Udaje się do Arbeitsamt Stettin (Urząd pracy w Szczecinie), gdzie przydzielono go do obozu pracy Pommernlager w Policach jako robotnik w fabryce benzyny syntetycznej Hydrierwerke.
Kartke wysłał więc 3 dni przed swoimi 39 urodzinami. Czy udało mu się wrócić do rodziny? Tego chyba nie dowiemy się już nigdy…
Pozdrawiam