Witam,
Zdarzenia mają miejsce na cmentarzu przy ul. Tanowskiej. Na kilku grobach posadzono margaretki, ok. 2 tyg. temu tylko rozwinięte kwiaty zniknęły, nie pąki, nie liście, które w najmniejszym stopniu nie zostały uszkodzone. Ziemia wokół kwiatów również nie została naruszona, ani jeden płatek nie leżał na niej. Powstała teoria, ze to dzikie zwierzęta sarny lub zające, ale czy to możliwe? Dotyczy to tylko jednego rodzaju kwiatów, sąsiednie groby z innymi kwiatami są nienaruszone.
Tydzień temu idąc przez cmentarz widziałam kobietę w średnim wieku, zadbaną, siedzącą na ławce i ścinającą kwiaty do reklamówki, więc podejrzewam, ze to celowa dewastacja. Kobieta była z mężczyzną również w wieku 40-50 lat, on także był ubrany "normalnie".
Dziś znów na grobie zniknęły ledwo co odrośnięte kwiaty.
Czy ktoś z państwa spotkał się z taką sytuacją?