Wirtualne Police i okolice - forum dyskusyjne
Police i okolice => Historia => Wątek zaczęty przez: ak w Sierpnia 05, 2012, 22:18:14
-
Na początek stary kościół (http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_Niepokalanego_Pocz%C4%99cia_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny_w_Policach) w Policach.
Zdjęcie wnętrza kościoła, to drugie zdjęcie wnętrza tego kościoła jakie znam.
Z tego co wiem, widoczna na zdjęciu (po lewej stronie) ambona zachowała się i być może po renowacji wróci na swoje miejsce.
(http://i.ebayimg.com/00/s/NTczWDg5Mg==/$(KGrHqR,!iIE+94pEfysBQFCTeBUfg~~60_12.JPG)
Widok obecny.
(http://www.trzebiez.pl/forum-police/alt/kosciol_police.jpg)
Dziwne, że tak mało zdjęć wnętrz kościołów się zachowało.
-
kiedyś w kościele na osiedlu było spotkanie na temat historii kościoła na tych ziemiach i padła tam informacja że w archiwum w szczecinie jest bardzo duża dokumentacja foto, rozebranego kościoła w starych Policach który miał się znajdować w okolicach obecnej SP1. Jakoś nie bardzo mogę go tam zlokalizować. Musiał być malutki...
a co do powyższych fotek, szkoda że balkony boczne nie przetrwały...
-
Informacje na temat owego kościoła, którego naprawdę nigdy nie było, rozpowszechniał ks. Robert Włodkowski. Obok szkoły były dwie, dziś rozebrane przybudówki. W jednej mieściło się schronisko młodzieżowe - Jugendherberge; drugą stanowił Heim der Sanitäts Kolonne - niewielki ośrodek formacji ratownictwa medycznego Czerwonego Krzyża, powołanej celem niesienia pomocy szczególnie na polach bitewnych. W okresie II wojny ów Heim pełnił rolę przytułku dla ubogich. Tak przynajmniej zapamiętał go P.T. Jan Koziński. Ponieważ oznaczony był znakiem Czerwonego Krzyża - ks. Włodkowskiemu skojarzył się z kościołem.
Rozpoznanie jest jednak nieprawdziwe, w całej historii Polic istniały trzy kościoły: I Mariacki, św. Piotra i obecny Mariacki. Były też dwie kaplice: w Hospicjum św. Jerzego (róg Słonecznej i Wojska Polskiego) oraz w "szpitaliku" przy ul. Seminaryjnej (dziś Sienkiewicza). Opowieści o innych obiektach sakralnych są bezdowodowe. Rozebrany w latach 50. XX w. kościół w Mścięcinie nie należał do Polic.
-
a kościółek w Siedlicach? To była samodzielna parafia?
-
a kościółek w Siedlicach? To była samodzielna parafia?
A znajdował się w Siedlicach czy w Policach ? :) No właśnie.
Pozdrawiam
-
Kościół w Siedlicach - jako ewangelicki - prawdopodobnie podlegał pod Tanowo (Falkenwalde). Piszę prawdopodobnie, bo muszę sprawdzić. Po wojnie nigdy nie został parafią, mimo starań kurii. Kilkakrotnie próbowano odprawiać tam nabożeństwa - spotykały się z oporem i restrykcjami władz. Wreszcie, pod koniec lat 70, pod pretekstem zniszczeń wywołanych burzą - obiekt został rozebrany.
Tak o powojennej historii kościoła pisze (w tej sprawie kompetentny) ks. Robert Włodkowski:
"Na terenie parafii Police znajdował się nieistniejący już kościół, który został wzniesiony w 1905 r. w stylu neogotyckim z wieżą od strony zachodniej. Była to budowla murowana, jednonawowa, zamknięta od wschodu trzybocznie. Przez długie lata po wojnie w kościele księża nie odprawiali nabożeństw. Mimo to mieszkańcy Siedlic dbali o świątynię, sprzątali ją i chodzili się modlić. Często odwiedzali ją także turyści. Ze względu na to, że odległość do kościoła w starych Policach wynosiła kilka kilometrów, parafianie z Siedlic dążyli do tego, aby mieć swoją świątynię. W 1960 r. poprosili ks. Mieczysława Brzozowskiego, aby rozpoczął odprawianie nabożeństw w kościele. Liczyli także na to, że oddanie kościoła wiernym uchroni świątynię przed dalszą dewastacją. Jednak próby jej likwidacji stawały się coraz częstsze, m.in. powybijano witraże. Po dwóch latach mieszkańcy Siedlic ponowili swoją prośbę. Pod petycją, która została skierowana do władz państwowych i kościelnych, podpisało się 48 osób.
Odpowiadając na prośbę parafian, ks. Zygmunt Marcinkowski odprawił 30 września 1962 r. pierwszą po wojnie Mszę św. Ze względu na to, że kościół nie został przekazany parafii przez władze państwowe, już w następnym miesiącu zaprzestano odprawiania w nim nabożeństw. 8 października kuria ordynariatu w Gorzowie Wlkp. zwróciła się z prośbą do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Szczecinie o przekazanie kościoła na cele religijne.
W schematyzmie ordynariatu z 1949 r. kościół w Siedlicach figurował jako budowla oddana do użytku parafii. Kuria ordynariatu nie posiadała jednak żadnego dokumentu na potwierdzenie tego faktu. Nie można wykluczyć, że kościół został przekazany w pierwszych latach powojennych tylko ustnie. Taka forma była w tym czasie często praktykowana.
W końcu grudnia 1962 r. Wydział do Spraw Wyznań PWRN w Szczecinie powiadomił władze kościelne, że 1 czerwca 1952 r. kościół w Siedlicach został przekazany w zarząd i użytkowanie Kościołowi polskokatolickiemu.
Zabytkowa świątynia w Siedlicach podzieliła tragiczny los wielu rozebranych kościołów na Pomorzu Zachodnim po drugiej wojnie światowej – w 1979 r. została rozebrana.
Ksiądz Jan Kazieczko, obecny proboszcz szczecińskiej katedry, na miejscu, w którym wznosił się kościół postawił 2 listopada 1992 r. pamiątkowy krzyż. Od tej chwili rokrocznie przy krzyżu odprawiana jest polowa Msza św., w której uczestniczą m.in. przedstawiciele mniejszości Niemieckiej w Polsce."
Temat niszczenia kościołów Ziemi Polickiej w okresie PRL jest szeroki i stanowi przyczynek do dziejów komunizmu. Jest też przemilczany, żyją bowiem ludzie, którzy inicjowali niszczenie świątyń w ramach kreowania społeczeństwa socjalistycznego. Ofiarą tej maniakalnej idei padł XVII-wieczny kościół w Mścięcinie, kościół w Siedlicach, w swoim czasie kościół w Tanowie, polickie kaplice hospicyjne, kaplice cmentarne w Dużej i Małej Trzebieży oraz kościół (i cmentarz) w Brzózkach. Na terenie cmentarza wybudowano punkt skupu mleka, kościół rozebrano do fundamentów. We wszystkich tych akcjach chodziło o utrudnienie kultu religijnego i ułatwienie procesu laicyzacji. W pewnych przekrojach środowiskowo-pokoleniowych tego rodzaju działania zwieńczył sukces. Ale to już inny temat, z zakresu socjologii historycznej.
-
Ofiarą tej maniakalnej idei padł [...] kaplice cmentarne w Dużej i Małej Trzebieży
Ten temat był już poruszany. Owszem, kaplica na poniemieckim cmentarzu w Dużej Trzebeży istniała po wojnie. Żyją jeszcze ludzie którzy ją pamietają, ale ich opisy są już sprzeczne. Dwa lichtarze stawiane w kościele przy trumnie, pochodzą właśnie z tej kaplicy.
Co do kaplicy w Małej Trzebieży, wiemy że kiedyś istniała, ale nie wiemy gdzie i do jakich czasów dotrwała. Na pewno nie było jej po wojnie. Budowla przy ul. Osadników nazywana starą kaplicą, to mit. Faktycznie była to remiza strażacka - Spritzehaus, jest tak nawet oznaczona na odręcznej mapce byłego mieszkańca Ziegenort. Skąd ten mit? Może stąd, że po wojnie stał tam karawan pogrzebowy, podobny do tego, który stoi na nowowarpieńskim cmentarzu.
-
Och, Czcigodny "ak". Korzystamy z tego samego źródła, tylko ja je lekko opracowałem, łącząc szkic w całość. Zobacz "Spritzehaus" - 9 pozycja z prawej od góry. Jest? Jest. No to teraz spójrz na dół, z lewej strony. Widzisz "Gemeindehaus"? No przecież widzisz. Nad chałupą Hansa Lorentza, druga pozycja od dołu, z lewej. Róg Polnej i Osadników, naprzeciw domu Cecylii Łapko, wzdłuż dróżki do cmentarza... To był Gemeindehaus, czyli dom parafialny. I tam była owa kaplica. Tyle tylko, że dzisiaj tego domu już nie ma. Jest nowy (nowo zbudowany) budynek. Kto szuka ten znajdzie. Bardzo długo szukałem, ale jestem uparty i to się czasem przydaje.
Pozdrowienia!
Link bezpośredni do szkicu:
http://img31.imageshack.us/img31/7576/malatrzebiezprzed1946.jpg
-
Faktycznie, masz rację!
Dziwne, że nikt ze starych mieszkańców nigdy o tym nie wspominał, pamietał.
-
Myślałem i nad tym. Być może obiekt został szybko spustoszony. Szybciej niż dotarli doń ci, z obecnych starych mieszkańców, z którymi udało się porozmawiać.
W roku 1946 to było w pewnym stopniu odludzie. Opuszczone domy, blisko "groźnego" lasu. Niemiła (wówczas) okolica. Powiedzmy, że w kaplicy również były świeczniki, może mosiężne, może srebrne. Szybko znalazł się reflektant.
Co mogło być jeszcze? Jakaś podstawa katafalku, pulpit i pewnie parę krzeseł. Do tego krzyż lub obraz na ścianie. Okno mogło być zwykłe, bez witraża. Krzyż lub obraz zniszczono (Rosjanie np.) lub "zwinięto". meble poszły na opał, świeczniki - do skupu złomu lub do piwnicy.
A może było inaczej - wyposażenie zabrał jakiś polski ksiądz i do dziś je widzimy w którymś z kościołów, tylko nie wiemy, że pochodzi z Klein Ziegenort?
Przypuszczam, że kiedy Polacy zasiedlili rejon Polna-Osadników wspomniana kaplica już nie była rozpoznawalna. Dlatego o niej nikt nie wspominał.
-
Wspomniana wyżej ambona z polickiego kościoła. Fot. W. Gaweł
Czy z pod schodów wróci na swoje miejsce?
(http://www.trzebiez.pl/forum-police/alt/ambona.jpg)
-
Raczej nie, a szkoda. I w ogóle to jest problem. Niewątpliwie mamy do czynienia z zabytkiem. I to liczącym ponad 100 lat (kościół wybudowano w 1894). Zabytek jest własnością parafii. Parafia - jak widać - nie wie co z nim zrobić. Ale i środowiska pozakościelne też nie wiedzą, gdzie taki cenny, acz niepotrzebny i wielkogabarytowy obiekt ulokować? Oczywiście pozostawiając go w Policach i zakładając, że proboszcz by się zgodził na wypożyczenie zabytku. Dla Galerii Historycznej - za duży. Dla SKARBU - również. Innych przestrzeni wystawienniczych nie ma. I chyba szybko się nie pojawią. Naprawdę mamy problem.
-
A czy po konserwacji nie mogłaby wrócić na swoje miejsce? Co stoi na przeszkodzie?
Pozdrawiam
-
Rozumiem, że chodzi Ci, Dominiku o miejsce we wnętrzu, a nie pod schodami. Tymczasem we wnętrzu na ambonę dziś już miejsca nie ma. Przebudowane, bez balkonów, liturgia posoborowa (od ołtarza). Ambony są coraz rzadsze, bo przestały być potrzebne w czasach mikrofonów.
Na odrestaurowanie obiektu potrzebne są pieniądze. Parafia najpewniej ich nie ma, tam jest teraz trzech księży, sądzę, że "cienko przędą", bo parafia jest mała. Można myśleć o zasileniu zewnętrznym, ale w szczególnych przypadkach.
I gmina, i konserwator mogliby pomóc, czyli dać dotację tylko w sytuacji ekspozycji zabytku i restauracji jego historycznego usytuowania. A na to, jak napisałem wyżej, się nie zanosi. Gdyby gmina miała gdzie wyeksponować obiekt (w jakimś hipotetycznym muzeum) - mogłaby również sfinansować jego odnowienie. Ale sęk w tym, że takiego muzeum nie ma. Natomiast nie da się uzasadnić użycia publicznych pieniędzy na odnowienie cudzego zabytku, który kolejne sto lat ma być przechowywany pod schodami. Tym samym koło zostaje zamknięte.
-
Bolesny pat.
-
ja myślę że spokojnie, póki co księża ogarniają temat, są tam od niedawna. Na tą chwilę muszą ratować mury po zaniedbaniach poprzednika...