Wirtualne Police i okolice - forum dyskusyjne
Inne tematy => Motoryzacja => Wątek zaczęty przez: lariksi w Lipca 21, 2010, 00:15:58
-
Witam,
pod koniec sierpnia odbieram z salonu Cross Polo. Szukam osoby, która fachowo sprawdzi auto w salonie pod względem karoserii i wyposażenia i tak ogólnie, tak jakby brała autko dla siebie. Oczywiście zapłacę za to rozsądną kwotę.
Naczytałem się o transporcie aut do salonów i praktykach sprzedawców podczas wydawania nowego autka. Szukam upierdliwej, znającej się na rzeczy osoby, która wie co i jak trzeba sprawdzić podczas odbioru autka, która ufa swojej wiedzy a nie ładnym oczom sprzedawcy, która zna sztuczki dealerów, gdy auto z jakimś defektem z transportu dostarczone zostanie: szczególnie karoseria, z którą umówię się telefonicznie, gdy dostanę telefon, że autko jest do odbioru. Tu trzeba się znać na rzeczy a laika wykorzystają. Czy znajdę tu jakiegoś zapaleńca z czujnikiem grubości lakieru i głowa na karku? Oczekuję pomocy, ale nic za darmo, zapłacę rozsądnie za to:)
-
Skorzystaj z usługi niezależnego rzeczoznawcy.
http://www.ekspertszczecin.pl/kontakt.html
Skontaktuj się z panem Markiem Młodożeńcem. Powiedz co i jak, że potrzebujesz ogólnej opinii o stanie technicznym auta. Nieprawidłowości, które ewentualnie wyjdą zostaną ujęte w opinii. Pan Marek jest biegłym sądowym i w przypadku "wałków" będziesz miała od razu materiał dowodowy.
-
dzwoniłem do niego, 305 zł z vatem to kosztuje, jak sądzisz, warto to zrobić? czy nie robić z niczego problemu?
-
Chcesz mieć pewność kupując auto za XXX zł, że jest wszystko dobrze, to wydaj tą małą kwotę!
-
Jasne, że warto to zrobić. Jak masz wątpliwości, to nie ma się nad czym zastanawiać. Rbk dobrze mówi, to nie są duże pieniądze.
-
a lepiej jest go zabrać do salonu, by przed zapłaceniem obadał wszystko, czy po kupnie zajechać obrazu do niego? On obstawał przy drugiej możliwości, ale ja prosiłem, by zrobić to na parkingu salonu przed zapłatą.... to nie są duże pieniądze, ale tak zastanawiam się czy to zwyczaj, że jeżeli ktoś kupuje nowe auto to, bierze znawce jakiegoś....
http://www.motoblondi.pl/samochody/auto-z-salonu/
http://motoryzacja.interia.pl/hity_dnia/news/z-salonu-ale-od-blacharza,1244302,415
aż się wierzyć nie chce.....
-
W zasadzie Ty jesteś klientem, jeżeli chcesz dany egzemplarz sprawdzić przed kupnem, to masz do tego prawo. Domyślam się, że tutaj chodzi o coś innego, jeżeli pan Marek będzie sprawdzał auto przed zakupem, to musi się zapowiedzieć w salonie, inaczej nikt go do nowego auta na zamkniętym placu nie wpuści, jeżeli się zapowie, to taka kontrola nie ma sensu, bo salon ma wtedy pole manewru przy ewentualnych nieprawidłowościach. Nowe samochody przed wydaniem dla klienta kilkakrotnie poddane są kontroli, ostatnim etapem jest przegląd przedsprzedażny, który wykonuje ASO. Z reguły, biorąc pod uwagę procent drobnych usterek, nie było poważniejszych problemów z nowymi VW/Audi (pracowałem 7 lat w ASO VW,Audi w Szczecinie). Problemy pojawiały się najczęściej już po odbiorze auta. Jeżeli masz duże wątpliwości co do sprzedawcy, to po prostu zrezygnuj z zakupu, a jeżeli nie, to sprawdź auto po kupnie. Wiem jedno, że jak zapłacisz za samochód, to wymiana na inny egzemplarz będzie istną drogą przez mękę.
-
ale on mówił, że nie musi się zapowiadać. Powiedział, że gdy sprzedawca wpuści mnie na parking, by pokazać auto przed sprzedażą, to wejdzie ze mną, powiedział, że mam mu tylko pokazać, które to auto. Po co się anonsować? On wejdzie ze mną, ja będę stał a on będzie robił swoje....??? zabronione jest przyjść z kimś? np z kolega który się zna na autach, by obejrzeć auto?
-
On wejdzie ze mną, ja będę stał a on będzie robił swoje....???
No to tak zróbcie. Chodzi o to, by zadziałać z zaskoczenia.
-
Lepiej jak by poszedł przed wpłatą, zawsze możesz się wycofać z transakcji jak coś będzie nie tak.
Jak zapłacisz to może być trudniej w razie jakiś problemów.
-
on mi powiedział, że umówimy sie na konkretną godzinę przed salonem, sprzedawca zaprowadzi nas do auta, ja dam mu cała listę z konfiguracji auta, by sprawdził czy wszystko jest, niech popatrzy na blachę, w zakamarki i już. To jemu zależy by coś znaleźć, bo gdy coś znajdzie i będę chciał dokumentacji, zdjęć to cena wzrasta do 400zł plus vat. Więc nie byłoby mu na rękę uprzedzać salon o wizycie:) tak sądzę......
-
To jemu zależy by coś znaleźć, bo gdy coś znajdzie i będę chciał dokumentacji, zdjęć to cena wzrasta do 400zł plus vat. Więc nie byłoby mu na rękę uprzedzać salon o wizycie:) tak sądzę......
Myślę, że warto wydać nawet 1000 zł i mieć pewność, to nie są tanie auta, a i z naprawami gwarancyjnymi też różnie bywa. Moim zdaniem w Szczecinie nie ma dobrego autoryzowanego serwisu i pewnie szybko nie będzie.
-
czy sprzedawca może mi odmówić sprawdzenia auta z moim fachowcem przed wpłatą kasy na ich salonowym parkingu?
-
Nie, nie może Ci zabronić, klient ma prawo obejrzeć towar, by nie kupować "kota w worku". Jeżeli będą robić problemy to daj sobie spokój.
-
Speedbax ma rację. Jak sprzedawca będzie Ci robił jakieś problemy to odpuść sobie.
Jak nie ma nic do ukrycia, to obejdzie się bez sprzeciwów.
Warto wydać parę stówek i sprawdzić samochód przed zakupem.
-
5000zł zaliczki poszło przy zamówieniu:) najwyżej to może przepaść......
-
A czytałeś warunki przy podpisaniu umowy? Może nie traci się całej kwoty?
-
Zwróć uwagę na umowę i opis pojazdu. Znajomy kupił samochód a w umowie było napisane, że lakier jest uszlachetniony- myśleliśmy, że to coś dobrego, a okazało się że Honda miała malowaną klapę tylną i to było to uszlachetnienie. Udało się po prawie rocznej batalii wymienić klapę na nową.
Mam nadzieje, że u Ciebie wszystko będzie dobrze, a jak coś będzie nie tak z autem samochód będzie po przejściach, to powinni Ci zwrócić 5000zł bo to oni nie dotrzymali warunków umowy. Kupujesz nowy - wolny od wad samochód.
Życzę udanego zakupu, bez przygód.
-
W umowie jest:
Kupujący ma prawo do dokonania kontroli cech zewnętrznych oraz funkcjonowania pojazdu przed dokonaniem odbioru pojazdu. Kontrola może być przeprowadzona także przez upoważnionego przedstawiciela kupującego.
W razie rozwiązania umowy zadatek powinien być zwrócony. To samo dotyczy wypadku, gdy niewykonanie umowy nastąpiło w skutek okoliczności za które żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności albo za które ponoszą odpowiedzialność obie strony. ( tylko te słowo - powinien) :)
-
Więc nie masz nic do stracenia, bierz rzeczoznawcę i sprawdzaj, jak coś będzie nie tak, to weźmiesz kasę i powiesz : Dozo!!!
-
W umowie jest:
Kontrola może być przeprowadzona także przez upoważnionego przedstawiciela kupującego.
Na wszelki wypadek, napisz upoważnienie dla rzeczoznawcy lub spisz z nim umowę.
-
sądzicie, że taki ekspert jeżeli coś jest nie tak to wyłapie to?
-
Nikt nie sprawdzi samochodu w 100%, to jest po prostu nierealne. Dużym plusem jest to, że samochód jest nowy. W takim przypadku sprawdza się raczej jakość wykonania. Usterek, czy też śladów spowodowanych przez użytkowanie, po prostu nie ma.
-
Przypomina mi się historia kolesia, który kiedyś tam miał lakiernię na Golisza. Siedzimy sobie w tym warsztacie, a tu wpada spocony sprzedawca z Daewoo i płacze, że dzisiaj Espero przyjechało dla klienta, ktoś tam zahaczył o płot przy parkowaniu, a jutro auto ma być gotowe do odbioru. Była gdzieś godz. 15, koleś załatwił lakier, zabrał się do roboty i o 23 Daewoo było jak nowe. Pewnie właściciel nigdy się nie dowiedział, że miał pryskany błotnik w nowym aucie...
-
to mnie jeszcze bardziej przekonałeś by te 305 zł wyłożyć...... mam nadzieje, że ten ekspert przyjdzie z czujnikiem grubości lakieru.....
tak mysle, czy jakbym nabył to http://allegro.pl/item1146856963_miernik_lakieru_mgr_10_polecany_przez_pzm.html to czy sam nie byłbym w stanie sprawdzić błotników i takich najbardziej wystawionych części.....
-
Nie chciałem straszyć, dla mnie to raczej zabawne było. Ale warto wydać te 305 zł.
-
myślałam, żeby kupić miernik i samemu zmierzyć.......
-
myślałam, żeby kupić miernik i samemu zmierzyć.......
Nie ma sensu, użyjesz go raz, a potem? Marnowanie pieniędzy. Specjalista powinien coś takiego posiadać.
-
Przypomina mi się historia kolesia, =wpada spocony sprzedawca z Daewoo i płacze, że dzisiaj Espero przyjechało dla klienta, ktoś tam zahaczył o płot przy parkowaniu, a jutro auto ma być gotowe do odbioru. Była gdzieś godz. 15, koleś załatwił lakier, zabrał się do roboty i o 23 Daewoo było jak nowe. Pewnie właściciel nigdy się nie dowiedział, że miał pryskany błotnik w nowym aucie...
Takie bajki to wciskaj dzieciom albo osoba starszym,pewnie nikt nie czuł zapachu swiezego lakieru,ani właściciel nie zobaczył ze auto się zbyt w tym elemencie świeci....!
[ Dodano: 2010-07-22, 23:16 ]
Znajomy kupił samochód a w umowie było napisane, że lakier jest uszlachetniony- okazało się że Honda miała malowaną klapę tylną i to było to uszlachetnienie. Udało się po prawie rocznej batalii wymienić klapę na nową.
A tamta jaka była używana???
-
http://allegro.pl/item1142750914_miernik_tester_czujnik_grubosci_lakieru_producent.html
Ten czujnik magnetyczny nie jest drogi i funkcjonuje zaskakująco dokładnie, kupiłem go i powiem, że jestem zadowolony. Na szybko można sprawdzić auto przed kupnem, co ważne miernik ten jest na tyle dokładny, że pokaże podwójnie lakierowaną powierzchnię. Dodam jednak, że niektórzy producenci dopuszczają ponowne lakierowanie w przypadku negatywnego wyniku w kontroli produkcyjnej, temat kiedyś przerabialiśmy z VW. Przedstawiciele z fabryki w Wolfsburgu oficjalnie potwierdzili, że czasem może zdarzyć się, że nowe auto będzie miało podwójną grubość lakieru.
-
Przypomina mi się historia kolesia, =wpada spocony sprzedawca z Daewoo i płacze, że dzisiaj Espero przyjechało dla klienta, ktoś tam zahaczył o płot przy parkowaniu, a jutro auto ma być gotowe do odbioru. Była gdzieś godz. 15, koleś załatwił lakier, zabrał się do roboty i o 23 Daewoo było jak nowe. Pewnie właściciel nigdy się nie dowiedział, że miał pryskany błotnik w nowym aucie...
Takie bajki to wciskaj dzieciom albo osoba starszym,pewnie nikt nie czuł zapachu swiezego lakieru,ani właściciel nie zobaczył ze auto się zbyt w tym elemencie świeci....!
Nie mam w zwyczaju pisać bajek, w przeciwieństwie do pewnego osobnika, który opisuje jak wygląda plaża nad pewnym jeziorem, nad którym nigdy nie był. Zastanów się dwa razy, chociaż wiem, że to ciężka praca...
-
Panowie, schodzicie z tematu... mam go zamknąć?
-
Przypomina mi się historia kolesia, =wpada spocony sprzedawca z Daewoo i płacze, że dzisiaj Espero przyjechało dla klienta, ktoś tam zahaczył o płot przy parkowaniu, a jutro auto ma być gotowe do odbioru. Była gdzieś godz. 15, koleś załatwił lakier, zabrał się do roboty i o 23 Daewoo było jak nowe. Pewnie właściciel nigdy się nie dowiedział, że miał pryskany błotnik w nowym aucie...
Takie bajki to wciskaj dzieciom albo osoba starszym,pewnie nikt nie czuł zapachu swiezego lakieru,ani właściciel nie zobaczył ze auto się zbyt w tym elemencie świeci....!
No pewnie. Przecież prawie każdy klient zna się na samochodach lepiej od mechanika, na słuch rozpoznaje, który tłok woła o wymianę pierścieni, a węchem rozróżnia kolor lakieru. Weź się chłopie czasem zastanów zanim coś palniesz.
Przeciętny zjadacz chleba nie odróżni zapachu świeżo pomalowanego błotnika od normalnych smrodów warsztatowych, a auta stojącego pod gołym niebem obwąchiwał nie będzie (o ile w ogóle po kilkunastu godzinach jeszcze coś czuć - nie wiem). Ewentualną różnicę w połysku się zamaskuje "warstwą konserwującą". Oczywiście może się trafić klient, który się połapie, ale to będzie wyjątek.
Inna rzecz, że ja akurat dodatkowym lakierem bym się przejmował o tyle, by wytargować obniżkę ceny. Samochód jest do jeżdżenia, rysy będą prędzej czy później. Ale to oczywiście kwestia indywidualnego podejścia.
Lariksi, w tej umowie na pewno jest mowa o zadatku, nie o zaliczce? Bo to istotna różnica. Zadatek przepada, jeśli umowa rozwiązana z Twojej winy, jeśli z winy sprzedawcy, należy się zwrot w podwójnej wysokości. Zaliczkę po prostu się oddaje.
-
Zaliczka jest w umowie.....
Czujnik jest nie drogi, ale lepiej jest dopłacić do czujnika, którego raz użyję i by ktoś z dobrym okiem, kto się tym na co dzień zajmuje... wtedy bajer, zagadywanie dealera nie przejdzie....
-
Rzeczoznawca jest wyposażony w taki sprzęt.
-
Ja myślę tak,weż rzeczoznawcę,wydaj te kilkaset zł,co przy kupnie nowego auta jest kwotą znikoma i miej spokojną głowę i pewność.
Powodzenia.
-
Pieczka, chodziło mi, że była malowana powtórnie, nie fabryczni.
Przepraszam jeśli się, źle wyraziłem. Napisałem, że była malowana nie dodałem, że nie fabrycznie.
Wracając do tematu
lariksi raczej nie warto inwestować w miernik, bo rzeczoznawca na pewno taki posiada.
Szkoda pieniędzy, a z usług rzeczoznawcy przy kupnie nowego auta bym skorzystał.
-
lariksi, u którego handlowca kupujesz auto? pamiętasz imię ?:>
-
pamiętam:) a powiedz, który ze złych rzeczy słynie:)
-
Witam,
pod koniec sierpnia odbieram z salonu Cross Polo. Szukam osoby, która fachowo sprawdzi auto w salonie pod względem karoserii i wyposażenia i tak ogólnie, tak jakby brała autko dla siebie. Oczywiście zapłacę za to rozsądną kwotę.
Naczytałem się o transporcie aut do salonów i praktykach sprzedawców podczas wydawania nowego autka. Szukam upierdliwej, znającej się na rzeczy osoby, która wie co i jak trzeba sprawdzić podczas odbioru autka, która ufa swojej wiedzy a nie ładnym oczom sprzedawcy, która zna sztuczki dealerów, gdy auto z jakimś defektem z transportu dostarczone zostanie: szczególnie karoseria, z którą umówię się telefonicznie, gdy dostanę telefon, że autko jest do odbioru. Tu trzeba się znać na rzeczy a laika wykorzystają. Czy znajdę tu jakiegoś zapaleńca z czujnikiem grubości lakieru i głowa na karku? Oczekuję pomocy, ale nic za darmo, zapłacę rozsądnie za to:)
Niestety muszę przyznać (a jest to podparte wieloma latami pracy u dealerów) że tzw. szkody transportowe zdażają się częściej niż przypuszcza się. Wiadomo że dealer nie będzie wymieniał samochodu tylko dlatego że kierowcy "się zachaczyło" podczas transportu lub przejechał za blisko gałęzi drzew. Osobiście znam z 20 przypadków gdzie samochód albo był mocno rozbity i naprawiony i sprzedany jako bezwypadkowy lub malowany po wcześniejszym porysowaniu itp....
-
Osobiście znam z 20 przypadków gdzie samochód albo był mocno rozbity i naprawiony i sprzedany jako bezwypadkowy lub malowany po wcześniejszym porysowaniu itp....
Jeżeli tak było, to kupujący musiał być o uszkodzeniach poinformowany. Dealer nie ma obowiązku odbierać uszkodzonego auta od firmy przewozowej. Ja również pracowałem u dealerów i znam przypadki, gdzie auta były dostarczane z uszkodzeniami, w przypadku drobiazgów (połamany kołpak, przerysowany kierunkowskaz itp.) odbieraliśmy takie auta.
Praktyki tajnych napraw są zakazane i za takie numery dealer może szybko stracić autoryzację. Tak się kiedyś stało z BMW Maruszewski w Lubieszynie.