tutaj nie zginal przypadkowy czlowiek.
To założenie wcale nie musi być prawdziwe, chociaż bardzo łatwo je przyjąć.
Wiesz, jak się nazywa obecny komendant główny (bez szukania w sieci)? Potrafisz go rozpoznać na ulicy, jeśli będzie po cywilnemu?
U mnie odpowiedź na oba pytania brzmi "nie".
Mimo wszystko nie porownywalbym tej sprawy do teorii "dwoch wybuchow",
Ani mi to w głowie. Nie widzę niczyjego interesu w forsowaniu takiej czy innej wersji. Natomiast zgadzam się z tym, co mówi Biernacki (były minister spraw wewnętrznych) - że w śledztwie trzeba brać pod uwagę wszystkie możliwości, a nie skupiać się na tej, która wygląda na właściwą.