Skoro posiadanie potomstwa to z twojego punktu widzenia to "kara" to nie mamy o czym rozmawiać...
Zgadza się, nie mamy. Już od dłuższego czasu. Przypisujesz mi rzeczy, których nie napisałem, a potem z nimi polemizujesz. Ja tu do niczego nie jestem potrzebny.
Nie narzekam na konsekwencje swoich decyzji,ale narzekam na nasz rząd,który takie "ulepszenia" wprowadza,że dla kobiet z dziećmi jest coraz gorzej.Zmiany w szkołach,zmiany w przedszkolach i.t.p.Utrzymanie podstawowe dzieci nie jest drogie-spokojnie mogłabym utrzymać jeszcze dwójkę,trójkę dzieci,ale opłaty szkolne,podręczniki,opłaty przedszkolne to jakaś masakra i z roku na rok coraz gorzej.
Fakt. Ministerstwo edukacji to przechowalnia bałwanów co najmniej od czasów Wielkiego Romana. W kwestii podręczników mam np. porównanie z Niemcami - tam jedna książka służy kilka-kilkanaście lat. U nas trzeba dać wydawnictwom zarobić, więc rodzice muszą co roku nowy komplet kupować, bo stare wydanie ma niektóre strony w innym miejscu. I kwiat inteligencji z MEN to zatwierdza...
Co do pracy, to kłopoty z jej znalezieniem są w dużej części zasługą socjalistów od polityki prorodzinnej. Dla mnie to oczywiste: jeżeli jako pracodawca mam do wyboru osobę, dla której będę prawdopodobnie często musiał szukać zastępstwa, i taką, w przypadku której to ryzyko jest znacznie mniejsze, to wolę tę drugą. A wrzaski komuchów, którzy "wspierają rodzinę" i każą mi (jako pracodawcy) za to płacić, mam zwyczajnie gdzieś.
Jak się trafi dziecko to trudno. Jakoś z tym będę żył (aczkolwiek postaram się nie mieć do niego praw rodzicielskich aby w razie co nie odpowiadać za niego)
Ty tak na serio? Myślałem, że mam do czynienia z facetem, który bierze odpowiedzialność za to, co robi. A tu gówniarz wypływa...