Może tak być. W handlu zwykle też panuje zasada, że na grudzień w ogóle urlopów się nie udziela, zostaje na żądanie.
Tyle, że "na żądanie" też może nie zostać udzielony. Kodeks pracy mówi kiedy pracodawca może odmówić takiego urlopu i w handlu, w gorącym zakupowo okresie przed świętami może mieć podstawy do odmówienia urlopu "na żądanie".
Realia są takie, że Kodeks mówi jedno, a na Wydziałach próbuje się "przekonać" pracowników do czego innego. Np wykorzystania urlopu do końca roku, choć kodeks mówi że można go wykorzystać do końca września następującego roku, albo że niby nie ma możliwości przenoszenia urlopów, choć i to nie jest to prawdą. Tak było od lat, jest i tak pewnie nadal będzie na wielu Wydziałach.
- Dzień dobry, muszę wziąć urlop na żądanie.
- Przykro mi, odmawiam, proszę przyjechać.
- Ale wypiłem już 3 piwa...
Pozamiatane.
Anyway, ja urlop NŻ brałem tylko dwa razy w ciągu jakichś 5 lat. Wychodzę z założenia, że są to dni awaryjne, moje. Raz potrzebowałem ze względów zdrowotnych pewnej osoby, która się rano źle poczuła - choćby nie wiem jak pracodawca by mi płakał, nie przyjechałbym. Drugi raz było jakoś niedawno, ale i tutaj winą obarczam pracodawcę, który nie zapewnia kompletu osób na zmianie i dochodzi do takich sytuacji, w których wystarczy, że jedna zachoruje to już nikt nie może wziąć normalnego urlopu, zostaje NŻ. To też wziąłem.