106
Motoryzacja / Mobilne Myjnie Parowe
« dnia: Lutego 05, 2011, 09:11:54 »
Skoro deszcz załatwia sprawę, to w takim razie nie będę wcale jeździć na myjnię, tylko poczekam na deszcz. A właściwie to nie muszę czekać, bo już pada I skoro ścieki po myciu są generalnie czyste, to w ogóle po co myć samochody?
A tak poważnie to jest mała różnica, a chemia jest tylko jedną z nich - deszcz nie ma temperatury 120 st. C, ciśnienia 10 atmosfer i nie pada na najbrudniejsze miejsca samochodu pod kątem prostym. I nie macha gąbką przede wszystkim. Porównaj sobie skuteczność uwzględniając wszystkie te elementy.
Porównanie do ogródka jest jak najbardziej trafne. Gdziekolwiek się mycie odbywa, to woda spłynąć gdzieś musi. Wiadomo - zawsze w najniższe miejsce. Nawet jeśli myjesz na betonie czy chodniku to szczelinami i tak przejdzie do gleby - ona jest najniżej. Wcześniej czy później cała ta gama pierwiastków przechodzi do wód gruntowych i dalej wędruje nimi po okolicy podtruwając okoliczną zieleń, a więc możliwe, że docieramy do czyjegoś ogródka. Może jednak jestem fanatykiem ekologicznym Znaczy chyba nie, ale próbuję tylko myśleć tokiem rozumowania urzędników, skąd mógł wziąść się tego typu zakaz. Idąc dalej mogę wyobrazić sobie taką sytuację - zostajesz zaproszony, żeby u kogoś na podwórku umyć samochody. Pracujesz skrupulatnie i w pewnym momencie jakiś obowiązkowy funkcjonariusz to zauważa i domyślam się, że to na Ciebie spadłby mandat za zanieczyszczenie czyjegoś trawnika, mimo, że to właściciel to sam zamówił! Śmieszne, ale mogłoby tak być. I w sumie trochę miałby rację - właściciel mógł nie wiedzieć, że taki zakaz jest i zaufać Tobie, ale Ty, jako profesjonalista w swojej branży powinieneś zdawać sobie sprawę z wszelkich wymogów.
A tak poważnie to jest mała różnica, a chemia jest tylko jedną z nich - deszcz nie ma temperatury 120 st. C, ciśnienia 10 atmosfer i nie pada na najbrudniejsze miejsca samochodu pod kątem prostym. I nie macha gąbką przede wszystkim. Porównaj sobie skuteczność uwzględniając wszystkie te elementy.
Porównanie do ogródka jest jak najbardziej trafne. Gdziekolwiek się mycie odbywa, to woda spłynąć gdzieś musi. Wiadomo - zawsze w najniższe miejsce. Nawet jeśli myjesz na betonie czy chodniku to szczelinami i tak przejdzie do gleby - ona jest najniżej. Wcześniej czy później cała ta gama pierwiastków przechodzi do wód gruntowych i dalej wędruje nimi po okolicy podtruwając okoliczną zieleń, a więc możliwe, że docieramy do czyjegoś ogródka. Może jednak jestem fanatykiem ekologicznym Znaczy chyba nie, ale próbuję tylko myśleć tokiem rozumowania urzędników, skąd mógł wziąść się tego typu zakaz. Idąc dalej mogę wyobrazić sobie taką sytuację - zostajesz zaproszony, żeby u kogoś na podwórku umyć samochody. Pracujesz skrupulatnie i w pewnym momencie jakiś obowiązkowy funkcjonariusz to zauważa i domyślam się, że to na Ciebie spadłby mandat za zanieczyszczenie czyjegoś trawnika, mimo, że to właściciel to sam zamówił! Śmieszne, ale mogłoby tak być. I w sumie trochę miałby rację - właściciel mógł nie wiedzieć, że taki zakaz jest i zaufać Tobie, ale Ty, jako profesjonalista w swojej branży powinieneś zdawać sobie sprawę z wszelkich wymogów.