1
Trudne tematy / Pieski pod Biedronką przy ul. Wyszyńskiego
« dnia: Października 29, 2011, 11:09:20 »
Gotuje się jeszcze we mnie po zakupach dzisiejszych. Poszedłem z Żoną i Synkiem na zakupy do "owada". Idąc od strony Stokrotki z synkiem po wózek zaczął szczekać niesamowicie pies (duży wyglądał imponująco). Szczekał uparcie, stanąłem, czekałem na Syna (3,5 roku) mając nadzieje że psa ominie i pójdzie ze mną po wózek ale tak się wystraszył że przez parę sekund stał i nie ruszał się. W końcu Żona zabrała go po schodach. Nic w tym dziwnego i po co o tym pisać? Jednak jak miałem się przekonać, to nie koniec opowieści, po zrobionych zakupach zadowoleni, że psa już nie widać zjeżdżamy wózkiem a tu niespodzianka, właściciel z "pieskiem" czeka na nas zaczynając dialog. Ogólnie mając pretensje że psa prowokujemy bo on widział całą sytuacje (oczywiście nie reagując). Wyjaśnienie co się stało nic nie daje. Pies oczywiście bez kagańca. Na koniec rozmowy człowiek straszy mnie: czy chce się z "pieskiem" zmierzyć. Zaskoczyło mnie to, właściciel wydawał się na poziomie, ani jednego wulgaryzmu. No i wyjdź tu z dzieckiem do sklepu. :crazy: