Wirtualne Police i okolice - forum dyskusyjne
Police i okolice => Sprawy bieżące => Wątek zaczęty przez: pol w Grudnia 09, 2011, 15:20:01
-
Prokuratura i policja badają okoliczności śmiertelnego potracenia 66-letniej kobiety na ul. Siedleckiej w Policach.
Do wypadku doszło w środę po południu. Według wstępnych ustaleń 40-letnia kobieta potrąciła pieszą. 66-latka zmarła w szpitalu.
- Wyjaśniamy szczegóły tego zdarzenia - mówi Jolanta Szalińska z Komendy Powiatowej Policji w Policach.
Ulica Siedlecka jest słabo oświetlona wieczorem. Jadąca samochodem kobieta była trzeźwa.
gs24.pl
-
Nie tylko Siedlecka. W Policach jest wiele przejść dla pieszych, gdzie po ciemku i w deszczu (tak było w wyżej opisanym wypadku) niewiele widać.
-
W zeszły poniedziałek moja córka też został potracona na pasach na szczęście nic się nie stało.Najgorsze jest to ,że córka już była na pasach(przechodziła na grzybowej po tej stronie co jest farmer w kierunku poczty),kierowca jechał od strony ronda i ,,nie zauważył" ,że ktoś jest na pasach.Na szczęście w tym czasie przejeżdżał radiowóz i babce się oberwało, bo na początku oczywiście twierdziła ,że dzieci wtargnęły na jezdnię:/
-
Nie tylko Siedlecka. W Policach jest wiele przejść dla pieszych, gdzie po ciemku i w deszczu (tak było w wyżej opisanym wypadku) niewiele widać.
Propo deszczu. Nie wiem jak jest w innych krajach, ale czy tylko u nas używają tej magicznej farby do dróg, która po lekkim deszczu staje się dosłownie niewidoczna i trzeba czasem jeździć na oślep gdy jest więcej pasów w jednym kierunku?
Litości, mamy 21 wiek.
-
Tu nawet nie chodzi o farbę,bo kto mieszka i jeździ w Policach,ten wie gdzie są przejścia dla pieszych. Chodzi o to,że nie ma dobrego oświetlenia ulicznego-jak robi się ciemno i w dodatku deszczowo to człowieka w ciemnym ubraniu zauważę dopiero w ostatniej chwili.
-
po lekkim deszczu staje się dosłownie niewidoczna i trzeba czasem jeździć na oślep gdy jest więcej pasów w jednym kierunku?
Farba poprostu się wyciera i jest jej coraz mniej. Aby była widoczna, podczas malowania posypuje się lub miesza (nie znam technologii) mikrogranulkami szklanymi, które dają odblask.
Teraz sobie myślę że wykonawca pewnie kombinuje jak może i oszczędza na odblasku. Może też być tak, że zleceniodawca chce zaoszczędzić.
Oczywiście, ktoś to malowanie odbiera, wystawia faktury, ale zapewne nie do końca ma pojęcie jak jest wykonane i jak powinno być.
Kilka lat temu, puszka odblasku 1kg, kosztowała ok 10zł brutto.
Ostatnio na nowych odcinkach drogi nr 3, okolice Parłówka, widziałem wtopione w jezdnię prawdopodobnie LED-y (widziałem takie gdzieś w necie) W ciemnościach spisują się świetnie.
Chodzi o to,że nie ma dobrego oświetlenia ulicznego-jak robi się ciemno i w dodatku deszczowo to człowieka w ciemnym ubraniu zauważę dopiero w ostatniej chwili.
W Szczecin-Dąbiu koło lotniska po śmiertelnym wypadku zamontowali na przejściu b. dobre oświetlenie, chociaż nigdy nie widziałem tam przechodnia.
W Policach b. niebezpiecznie jest koło NETTO. Przejście marnie oświetlone. Dodatkowo wyjazdy ze sklepów i dwa zakręty.
_
-
W Policach b. niebezpiecznie jest koło NETTO. Przejście marnie oświetlone. Dodatkowo wyjazdy ze sklepów i dwa zakręty.
Należy nadmienić, że w tym miejscu dzielni kierowcy jeżdżą z dopuszczalną prędkością. Jak wszędzie zresztą.
-
wystarczy, ze kierowcy podporzadkuja sie zasadom i beda jezdzic powoli i uwazac co sie dzieje wokolo nich. ograniczenia predkosci np kolo netto nic nie daja, kierowcy i tak beda pedzic jak glupki. nie rozumiem czemu miasto wydalo tyle kasy na ronda, ktore moim zdaniem sa wogole niepotrzebne. przejscie kolo netto powinno miec chociaz wysepke, zeby pieszy mial gdzie stanac przed "pedzacym" autem.
-
Ronda nie potrzebne?? Sa potrzebne, te na grzybowej to napewno wiec nie pisz tez takich bzdur.
-
Taaa, te wypadki to wina złej farby, oświetlenia... i czego jeszcze?! :crazy: Jak to mówią - złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy. A prawda jest taka, że GŁÓWNĄ winę za to (wypadki) ponoszą KIEROWCY! A raczej ich egoizm, lekkomyślność, brak elementarnych zasad kultury. Przykro mi to stwierdzić, ale po ostatnim moim incydencie uważam, że w Policach jeździ hołota. Nie wszyscy, ale zdecydowana większość.
Sama kilka dni temu stałam w deszczu, bez parasola, z zamiarem przejścia przez ulicę, oczywiście na pasach. Mokłam jak bóbr i marzłam. I co? Co drugie auto raczyło zwolnić (WOW!), ale druga połowa z impetem mnie chlapała, bo akurat lało niemiłosiernie i na ulicy zrobił się mały potok. I nie zganiajcie winy na złe oświetlenie, oznakowanie, czy to tam jeszcze. Bo skoro zwalniali, to mnie widzieli. Szkoda tylko, że żadna święta krowa siedząca WYGODNIE w SUCHYM, CIEPŁYM aucie nie wpadła na ten genialny pomysł, by zatrzymać się na 5 SEKUND i w końcu wpuścić na przejście pieszego, jakże moknącego. A tu, zamiast się zatrzymać, to oblewali wodą na deser! Dla mnie to szczyt chamstwa i bezczelności, po takich akcjach mam ochotę błagać rząd o podwyżkę paliwa do 100 zł za litr dla osób prywatnych. Jako że mniej aut = mniejszy ruch na ulicy = większa szansa bezproblemowego przejścia bez oczekiwania na łaskę pana i władcy za kierownicą.
wystarczy, ze kierowcy podporzadkuja sie zasadom i beda jezdzic powoli i uwazac co sie dzieje wokolo nich. ograniczenia predkosci np kolo netto nic nie daja, kierowcy i tak beda pedzic jak glupki.
Dokładnie tak! Nic dodać, nic ująć :)
-
po takich akcjach mam ochotę błagać rząd o podwyżkę paliwa do 100 zł za litr dla osób prywatnych. Jako że mniej aut = mniejszy ruch na ulicy = większa szansa bezproblemowego przejścia bez oczekiwania na łaskę pana i władcy za kierownicą.
To jest dopiero egoizm ;).
Co do reszty posta, to z moich obserwacji wynika, że bardzo często pieszy stoi 1-2 m od przejścia dla pieszych i dojeżdżający kierowca po prostu nie wie, czy dana osoba chce przejść przez jezdnię, czy np. na kogoś czeka. Miałem już kilka sytuacji w swojej krótkiej karierze za kierownicą, że zatrzymałem się by przepuścić taką osobę, a ona mi potem sygnalizowała, że jednak nie ma zamiaru przejść...
-
A raczej ich egoizm, lekkomyślność, brak elementarnych zasad kultury.
Nie uogólniaj. Dzisiaj jechałem przez 30s za zakapturzonym przechodniem, który z psem na smyczy szedł środkiem drogi (Przecław) i nie słyszał, że 3m za nim toczy się auto, dopiero po przegazowaniu się obrócił i zszedł z drogi. 40 minut później, droga ze Szczecina na Police, Przęsocin 100m przed Estaco, gościu idzie niewłaściwą stroną drogi, blokując pas tak, że nie da się go ominąć dopóki z naprzeciwka jadą auta. Praktycznie zatrzymałem się w miejscu bo "święta krowa" nie chciała się ruszyć. Dopiero jak minął sznur pasów z naprzeciwka mogłem go "wyprzedzić". I na podstawie tych dwóch mógłbym powiedzieć, że mam nadzieję, że zmienią prawo tak, że przechodnia na ulicy mogę rozjechać jeśli nie jest na pasach i dostanę jeszcze za to nagrodę od rządu. Myślisz, że to uczciwe? Myślenie powinno być po stronie przechodnia i kierowcy. Inaczej to dalej nie ma sensu.
-
Szkoda tylko, że żadna święta krowa siedząca WYGODNIE w SUCHYM, CIEPŁYM aucie nie wpadła na ten genialny pomysł, by zatrzymać się na 5 SEKUND i w końcu wpuścić na przejście pieszego, jakże moknącego.
Z tym nie sposób się nie zgodzić dd2f. Postaw się na miejscu pieszego.
-
Nie spieram się z faktem, proszę tylko żeby nie wrzucać wszystkich do jednego worka. Dziennie robię 100-200km. Wiem jak zachowują się kierowcy i piesi. Żadni z nich nie są święci. Mógłbym podać argumenty czemu czasem ja nie zatrzymuję się w ww sytuacji a czasem tak, ale co to zmieni? Przykro mi, że mlekova mokła, ja też bywam przechodniem, więc wiem jak to jest stać na deszczu czy na mrozie przed pasami, ale nie narzekam. Może ktoś mnie zauważył w ostatniej chwili i nie chciał gwałtownie hamować na mokrym, żeby auto jadące z tyłu nie zaparkowało mu w zderzaku? Może zatrzymanie nie miało sensu bo z naprzeciwka jechał autobus i gdyby przechodzień wtargnął na pasy autobus miałby "test układu hamulcowego" a potem na forum byśmy przeczytali, że "kierowca autobusu o numerze bocznym 35363756576 wozi ludzi jak ziemniaki". Trochę wyrozumiałości z jednej i z drugiej strony. Dużo myślenia i przewidywania. Życie i zdrowie ma się tylko jedno.
-
Zgodzię się ze wszystkimi... oświetlenie jest słabe, bo jest... kierowcy nie zwracają uwagi na pieszych, jak i innych kierujących... piesi też często przechodzą w miejscach niedozwolonych... ale taka jest nasza mentalnosc... idąc do sklepu wybierając kurtkę zimową moze 1% ludzi w polsce zwraca uwagę aby miała elementy odblaskowe... a później pretensje do kierowców... nie chcę tu nikogo bronić ale nie sposób zauwazyć wszystkich dookoła gdy jest ciemno na drodze.
-
nie chcę tu nikogo bronić ale nie sposób zauwazyć wszystkich dookoła gdy jest ciemno na drodze.
Zgadza się, są sytuacje, w których po prostu pieszego nie da się zauważyć będąc za kierownicą - najgorsze, że po wypadku policja najczęściej orzeka, że winna była nadmierna prędkość samochodu/niedostosowanie stylu jazdy do warunków panujących na drodze, a nie kamuflaż pieszego...
-
Przejeżdżałem ostatnio w tym miejscu przy padającym deszczu i stwierdziłem,że bezpośrednio nad przejściem dla pieszych znajduje się lampa oświetleniowa i przejście jest oświetlone i zarządca terenu wszystko zrobił ,gdyż przejście jest dostatecznie oświetlone.Nie wiem w jaki sposób nie możnabyło zauważyć starszej pani.Kierowców wysyłać trzeba na badania wzroku.Co z ulicami między Policami a Leśnem Górnym tam lamp nie ma a jest bezpieczniej i mniej potrąceń a często chodzą tamtędy tez bezdomni, policja zamontuje fotoradar i problem zniknie z prędkością.
-
mlekova:
Taaa, te wypadki to wina złej farby, oświetlenia... i czego jeszcze?!
Różnych rzeczy, w różnych miejscach. Np. pieszych łażących złą strona jezdni, chodzących po ciemku bez jakichkolwiek odblasków.
A prawda jest taka, że GŁÓWNĄ winę za to (wypadki) ponoszą KIEROWCY!
Nie, to nie jest prawda. Ale masz prawo żyć złudzeniami.
Sama kilka dni temu stałam w deszczu, bez parasola, z zamiarem przejścia przez ulicę, oczywiście na pasach. Mokłam jak bóbr i marzłam. I co? Co drugie auto raczyło zwolnić (WOW!), ale druga połowa z impetem mnie chlapała, bo akurat lało niemiłosiernie i na ulicy zrobił się mały potok
Gdyby te auta zwalniały specjalnie dla Ciebie to podejrzewam, że by się zatrzymały. Mogli Cię nie widzieć, nie napisałaś gdzie stałaś i jak daleko od przejścia.
Bo skoro zwalniali, to mnie widzieli.
Nieprawda.
mlekova, śmiem twierdzić, że nigdy nie prowadziłaś samochodu. To teraz czytaj uważnie. Kierowca w nocy widzi tylko tą strefę, którą oświetlają mu światła samochodu lub ew. latarnie i inne źródła światła w mieście. Poza miastem widzi tylko mniej więcej na odległość 20m na światłach mijania. To jest niewystarczająca odległość by po nagłym zauważeniu obiektu nagle wyhamować.
A z doświadczenia wiem, że piesi mają taką dziwną zasadę. Skoro ONI już widzą światła zbliżającego się samochodu to znaczy, że kierowca NA PEWNO też nas widzi. Gó.wno prawda. Dodaj jeszcze do tego deszcz i nawet jadąc po mieście konkretnie zmniejsza się widoczność.
Dlatego ja, jako pieszy poruszający się po ciemku i chcący przejść przez jezdnię ZAWSZE puszczam najpierw samochody. Bo ja je widzę wcześniej, widzę w jakiej są odległości i mogę wyhamować do 0km/h w ciągu pół sekundy. Samochód nie może.
Czekanie w nocy przy krawężniku na zatrzymanie się samochodu jest głupotą. Tym bardziej w deszczu.
-
Poza miastem widzi tylko mniej więcej na odległość 20m na światłach mijania.
Chyba pomyliło Ci się z postojówkami, światła mijania mają znacznie większy zasięg.
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Low_beam_light_pattern_for_right-hand_traffic.svg&filetimestamp=20090909101519
W przypadku xenonów parametry wyglądają jeszcze lepiej, szczególnie oświetlenie poboczy.
-
E, no racja, źle doczytałem na opakowaniu moich ("o 20m większe światło niż standardowe żarówki"). ;P
Ale nawet jakby to było 60 czy 100m, to i tak za mało by zauważyć pieszego często ubranego w nocy jakby szedł na jakiś koncert metalowy.
-
Speedbax, wcale nie tak dużo większy jest ten zasięg. Po pierwsze ten rysunek to schemat, w rzeczywitości lampy są przeważnie mniej czy więcej zabrudzone, często swoje lata mają, a i ustawienie też w wielu przypadkach niewiele ma wspólnego z tym schematem. A druga sprawa - nawet jeśli założymy, że światła w samochodach w 100% są zgodne z tym schematem pomimo wszelkich przeciwności, to zwróćcie uwagę, na jakim dystansie oświetlają pobocze - a więc miejsce, skąd właśnie rozpoczyna wędrówkę w poprzek jezdni interesujący nas pieszy. To jest baaardzo niewiele ponad 20 metrów. A w przypadku lewego pobocza w ogóle tam nie sięgają!
-
wcale nie tak dużo większy jest ten zasięg.
Jeżeli jeździsz "bąkiem", to tak może być. ;)
Po pierwsze ten rysunek to schemat, w rzeczywitości lampy są przeważnie mniej czy więcej zabrudzone, często swoje lata mają, a i ustawienie też w wielu przypadkach niewiele ma wspólnego z tym schematem.
Oczywiście, że chodziło mi o sprawne i czyste reflektory. :)
A druga sprawa - nawet jeśli założymy, że światła w samochodach w 100% są zgodne z tym schematem pomimo wszelkich przeciwności, to zwróćcie uwagę, na jakim dystansie oświetlają pobocze - a więc miejsce, skąd właśnie rozpoczyna wędrówkę w poprzek jezdni interesujący nas pieszy.
Słaba widoczność, jak słusznie wspomniałeś, bardzo dokucza szczególnie w starszych autach, nowe reflektory są bardzo dobrze dopracowane i nie muszą być od razu z xenonem. Jeżeli regularnie będziemy je czyścić , to nawet w gorszą pogodę nie powinno być problemów z widocznością. Problemem jest nadmierna prędkość kierowców i bezmyślność pieszych.
-
Czy przed przejsciem nie powinno być znaku informujacego o przejsciu dla pieszych? Chyba taki znak nie staje sie "niewidoczny" po deszczu? Tak naprawde kazdy nagina przepisy dotyczace predkosci ale nie wszedzie na to miejsce... takie skutki braku wyobrazni.
-
Ktoś twierdzi, że kierowca powinien patrzeć, czy przy przejściu nie ma pieszych. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że te dziadowskie, świecące na pomarańczowo lampy uliczne naprawdę niewiele w deszczu pomagają. Każdy wytrzeszcz oczów w kierunku chodnika powoduje, że odwracam uwagę od drogi, co źle wpływa na bezpieczeństwo jazdy. Dlatego, póki nie mamy odpowiedniego oświetlenia przejść, potrzebna jest ostrożność jednych jaki i drugich uczestników ruchu.
ps. gdzieś w Policach widziałem małą lampę doświetlającą przejście, chyba koło Orlenu na Piłsudskiego. Ciekawe jaki może być koszt montażu takiej lampy.
-
I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że te dziadowskie, świecące na pomarańczowo lampy uliczne naprawdę niewiele w deszczu pomagają. Każdy wytrzeszcz oczów w kierunku chodnika powoduje, że odwracam uwagę od drogi, co źle wpływa na bezpieczeństwo jazdy.
Znakiem temu warto dostosować prędkość do panujących warunków. Powiedzmy 10km/h w terenie zabudowanym, w miejscach gdzie wiemy, że są przejścia dla pieszych...
wystarczyć przez chwilę pomyśleć o tym, że to akurat nasze roztargnione dziecko może przebiegać przez jezdnię.
-
Jeśli kierowca widzi na odległość 20 m to powinien jechać z taką prędkością aby na tym odcinku zatrzymać się przed przeszkodą. Jeśli na coś lub kogoś najedzie to tylko jego wina bo nie dostosował prędkości do możliwości swoich lub samochodu.
-
Powiedzmy 10km/h w terenie zabudowanym, w miejscach gdzie wiemy, że są przejścia dla pieszych...
To wszyscy chodźmy lepiej piechotą...
-
Powiedzmy 10km/h w terenie zabudowanym, w miejscach gdzie wiemy, że są przejścia dla pieszych...
To wszyscy chodźmy lepiej piechotą...
Lepiej jednak chować swoje dzieci...racja.
-
Samoloty też spadają i mam przez to na wczasy nie jechać? Możemy popadać w skrajności, problemu to jednak nie rozwiąże.