Police i okolice > Trudne tematy

Coś o Trzebieży

(1/2) > >>

Maria81:
Lubiłam przyjeżdżać, miejscowość urocza była, a teraz? Sklep monopolowy na monopolowym. Lokalne władzę stwierdziły ( tak mówią mieszkańcy, że konkurencja jest zdrowa) Woda mineralna droższa od alkoholu na 250 mieszkańców jeden monopol, chociaż ustawa o trzeźwości mówi inaczej. Mała miejscowość, władzę powinny wspierać mieszkańców, a nie rozpijać. Próbowano temu zaradzić wieszając worek treningowy, żeby ci co piją odreagowali i nie było patologii i przemocy domowej. Jak za komuny, pianym narodem łatwo się rządzi.

dapol:
A co tam wszyscy narąbani chodzą?

pejo154:
Klasyczny, prowokacyjny hejt, próbujący wywołać dyskusję, a raczej awanturę, obrażający mieszkańców gminy.
ZALECAM GORĄCO NIE WCHODZENIE W DYSKUSJĘ...

Validator:
Jako były, ale wciąż jeszcze nie tak dawny, długoletni trzebieżanin (23 lata, to wciąż "moja" miejscowość), dokładnie małotrzebieżanin, potwierdzam słowa "pejo154": to prowokacja. W Trzebieży nigdy nie pito więcej niż w innych miejscowościach, a nie pamiętam sytuacji jakiegoś wielkiego skandalu związanego z alkoholem. Poza sezonem, rzecz jasna, bo wtedy przybywają osoby spoza Trzebieży i zachowują się różnie.
Normalnie jest to wieś o rodzinnych stosunkach międzysąsiedzkich i raczej się nie zdarza, aby ktoś "przegiął" ze spożyciem w sposób wybitnie dokuczliwy dla lokalnej społeczności. A jeśli już "nadużył" - zwykle może liczyć na pomoc sąsiadów, którzy odtransportują delikwenta do domu.
Zresztą, wbrew sugestii piszącej, w codziennym użyciu jest "browarek", a nie woda ognista w postaci wódki. Tę spożywa się głównie podczas większych uroczystości (osiemnastka, huczne urodziny, wesele, stypa). Choćby dlatego, że droga, lecz również z racji faktu, że "zapijanie się" nie jest w modzie. Na ulicy, na co dzień, mocno pijanych nie ma.
Podpici się zdarzają, jak wszędzie. Być może ten i ów popija w swoim obejściu, ale czyni to skrycie i jest to jego sprawa. Rzeczywistych pijaków (sąsiedzi wszystko wiedzą) bywa dwóch - trzech w jakimś określonym, większym rejonie.
Czy osobiście zdarzało mi się iść chwiejnym krokiem ulicą? Owszem, po wizycie (u swacha, hucznych imieninach czy po weselu), rzadko i bez problemów, 300 metrów do własnego domu. Są to jednak zdarzenia rzadkie i w żaden sposób nie tworzą obrazu Trzebieży. Trzeba również pamiętać, że takie sytuacje mają na omawianej wsi (pozostałych nie znam) inny wymiar niż w większym mieście. Przy swojej ulicy jesteśmy u siebie i tak samo, jak dopuszczalne jest wyjście w szlafroku i papilotach na ulicę, np. rankiem do sklepu, tak dopuszczalny jest powrót podchmielonego do domu. Zresztą zwykle "pilotuje" go żona. Regularnych "żuli", czy "meneli" w Trzebieży nie ma. A to, że np. w sobotę przyjedzie rodzina i lekko sobie podchmieli przy grillu rozpalonym w ogrodzie, na zapleczu domu, a potem wszyscy grzecznie pójdą spać w gościnie - to jest normalne życie, nic nie mające wspólnego z alkoholizmem, pijaństwem i burdami.
"Marii81" proponuję trzebieżan nie obrażać. I nie być "świętszą od Papieża".

DEtonator:
Niezly ten bak, jak na pierwszy forumowy wpis. W nagrode proponuje bana. :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej