Wirtualne Police i okolice - forum dyskusyjne
Inne tematy => Motoryzacja => Wątek zaczęty przez: KrP w Maja 15, 2012, 06:40:29
-
W tym miejscu Ja osobiście jeżdże 70-90 na luzie z górki jak wiadomo. Mogło być tak że kierowca jechał właśnie na luzie zaczął czegoś szukać koło złapało pobocze i skończyło się tragicznie niestety :(
Jedna z najgłupszych rzeczy przy kierowaniu autem - jazda na luzie.
-
W tym miejscu Ja osobiście jeżdże 70-90 na luzie z górki jak wiadomo. Mogło być tak że kierowca jechał właśnie na luzie zaczął czegoś szukać koło złapało pobocze i skończyło się tragicznie niestety :(
Jedna z najgłupszych rzeczy przy kierowaniu autem - jazda na luzie.
Dlaczego to taka głupia?
-
Ponieważ spalasz nie potrzebnie paliwo (ok.0,2l) na ptrzymanie pracy silnika.
-
Ponieważ spalasz nie potrzebnie paliwo (ok.0,2l) na ptrzymanie pracy silnika.
chyba sporo wiecej na luzie auto pali. w 207 komputer pokazuje 2,4l
-
Auto na luzie pali zawsze tyle samo, czyli tyle ile potrzeba na utrzymanie silnika na obrotach 700-1000 obr/min. Ale wskazania komputera odnoszą się do prędkości auta, bo przecież spalanie jest w odniesieniu na 100km. więc jak jedziesz na luzie z prędkością 200km/h to komputer pokaże niskie spalanie. a jak 10km/h to bardzo wysokie.
-
Po wrzuceniu na luz spalanie powinno być pokazywane w litrach na godzinę, a nie na km.
-
palindrom, kwestia oszczędności w tym momencie powinna być na drugim planie. Bardziej chodzi o bezpieczeństwo.
-
palindrom, kwestia oszczędności w tym momencie powinna być na drugim planie. Bardziej chodzi o bezpieczeństwo.
W jaki sposób jazda na biegu względem jazdy na luzie zwiększa bezpieczeństwo?
-
palindrom, myślę, że jeśli masz prawo jazdy, to o tym powinieneś/powinnaś wiedzieć. Jeśli nie masz-dowiesz się na kursie :)
Poza tym, to chyba nie ten temat ;)
Pozdrawiam.
-
Dobry wykręt od udzielenia odpowiedzi ....
istotnie nie ten temat
-
Ponieważ spalasz nie potrzebnie paliwo (ok.0,2l) na ptrzymanie pracy silnika.
Kiedy zaś nie jadę na luzie nie spalam paliwa potrzebnego na utrzymanie pracy silnika? W teorii wygląda to fajnie, ale warto zainteresować się praktyką i wtedy już jazda na luzie okazuje się bardziej oszczędna.
Ty jedziesz na luzie i zuzywasz paliwo, ja jadę na biegu i nie zużywam ani kropelki, kto więcej oszczędza?
Zresztą, to już nie chodzi o kasę co o bezpieczenstwo.
-
Ty jedziesz na luzie i zuzywasz paliwo, ja jadę na biegu i nie zużywam ani kropelki, kto więcej oszczędza?
Zresztą, to już nie chodzi o kasę co o bezpieczenstwo.
Ja jadę na luzie i zużywam paliwo, Ty jedziesz na biegu i zużywasz go więcej. Jadąc na luzie mój samochód pali około 1 litra na godzinę, natomiast samochód jadący na biegu [hamujący silnikiem?] pali w granicach 6 - 7 litrów na 100 kilometrów.
Zwykło się mówić, że kiedy hamujemy silnikiem to samochód pali 0 litrów. Jest to prawda, ale tylko częściowa, mianowicie owszem pali 0 litrów, ale tylko do pewnej granicy obrotów silnika, w moim samochodzie wypada na 1300 obrotów, powyżej tego samochód zaczyna pić paliwo. Do tego zużywa się sprzęgło. Żeby hamować silnikiem czy jechać na biegu i utrzymywać ciągle między 900 [stan spoczynku silnika - luz], a 1300 [kiedy silnik bierze paliwo] musiałbym mieć ze 30 biegów. Warto samemu dowiadywać się jak jest, a nie wierzyć ślepo w puste frazesy. Niektóre koncerny mają silniki i samochody, które są w stanie rozpędem utrzymywać w działaniu silnik nawet do 1400 obrotów - no kosmos!
Co do bezpieczeństwa już pytałem, ale odpowiedzi nie otrzymałem, czemu na biegu jest bezpieczniej niż na luzie?
-
Kwestia reakcji ?
-
Co do bezpieczeństwa już pytałem, ale odpowiedzi nie otrzymałem, czemu na biegu jest bezpieczniej niż na luzie?
Jak już Ci mój poprzednik napisał: Kwestia reakcji. Dajmy na to przykład. Jedziesz spokojnie drogą i z lasu wylatuje Ci powiedzmy sarenka. Robisz manewr w stylu "test łosia" jeśli wpadniesz w poślizg jadąc na luzie są mniejsze szanse na to że z niego wyjdziesz, ponieważ nie możesz operować gazem. Natomiast jadąc na biegu, wpadając w poślizg jesteś w stanie skontrować nie tyle kierownicą co gazem.
Widzę, że rozmawiacie tutaj o kwestii ekonomi. Jadąc na biegu z górki czyt. "hamując silnikiem" silnik pojazdu zachowuje się jak sprężarka tzw faza cut-off. Po osiągnięciu zaprogramowanej w komputerze dolnej prędkości obrotowej wału korbowego nastąpi samoczynne załączenie wtrysku. Piszesz, że przy 1300obr/min silnik "bierze" paliwo. Nie do końca się z tym zgodzę, ponieważ prędkość obrotowa przy której wtrysk "powraca" zależy od temperatury silnika jak i systemu wtryskowego.
Także, polecam jeździć na biegu! :) Sam się o tym przekonałem jadąc w stronę granicy z Dobieszczynie.
-
Jak już Ci mój poprzednik napisał: Kwestia reakcji. Dajmy na to przykład. Jedziesz spokojnie drogą i z lasu wylatuje Ci powiedzmy sarenka. Robisz manewr w stylu "test łosia" jeśli wpadniesz w poślizg jadąc na luzie są mniejsze szanse na to że z niego wyjdziesz, ponieważ nie możesz operować gazem. Natomiast jadąc na biegu, wpadając w poślizg jesteś w stanie skontrować nie tyle kierownicą co gazem.
Znowu półprawda uwzględniająca tylko samochody z napędem na przednią oś albo też wszystkie cztery koła. Przykładowo samochód z napędem na tył kiedy jest w poślizgu może w wyniku operowania gazem wpaść w tylko większy poślizg [ah ta bezlitosna fizyka]
Widzę, że rozmawiacie tutaj o kwestii ekonomi. Jadąc na biegu z górki czyt. "hamując silnikiem" silnik pojazdu zachowuje się jak sprężarka tzw faza cut-off. Po osiągnięciu zaprogramowanej w komputerze dolnej prędkości obrotowej wału korbowego nastąpi samoczynne załączenie wtrysku. Piszesz, że przy 1300obr/min silnik "bierze" paliwo. Nie do końca się z tym zgodzę, ponieważ prędkość obrotowa przy której wtrysk "powraca" zależy od temperatury silnika jak i systemu wtryskowego.
Konkrety nie pustosłowie. Prędkość obrotowa przy której silnik spala paliwo może w jakich granicach się zmieniać? Mówimy o przedziale 1000 - 5000 obrotów czy 1200 - 1500, przy czym ten drugi de facto jest pomijalny dla ekonomii bo ciężko utrzymać takie obroty? W moim silniku system wtryskowy jest ciągle ten sam i w ciągu jazdy zazwyczaj się nie zmienia, myślę, że tak jest w większości samochodów. Napisałem wyraźnie, że w moim samochodzie silnik zaczyna spalać paliwo przy 1300 obrotów, nie chce rozgraniczać, że przy zimnym silniku będzie to powiedzmy 1350, a ciepłym 1250, bo jakie to ma znaczenie?
-
w moim samochodzie wypada na 1300 obrotów, powyżej tego samochód zaczyna pić paliwo.
Tutaj poczytaj o cut-off (http://tiny.pl/hp2kx) a dowiesz się jak Twój samochód powinien działac naprawdę.
_
-
Ja jadę na luzie i zużywam paliwo, Ty jedziesz na biegu i zużywasz go więcej. Jadąc na luzie mój samochód pali około 1 litra na godzinę, natomiast samochód jadący na biegu [hamujący silnikiem?] pali w granicach 6 - 7 litrów na 100 kilometrów.
Człowieku skąd Ty takie bzdury bierzesz?Jedynie auto na gaźniku będzie spalać z górki na biegu.
-
Napisałem wyraźnie, że w moim samochodzie silnik zaczyna spalać paliwo przy 1300 obrotów, nie chce rozgraniczać, że przy zimnym silniku będzie to powiedzmy 1350, a ciepłym 1250, bo jakie to ma znaczenie?
To ciekawe,bo zjeżdżając i hamując silnikiem z górki(ciężarówka)Czasami ma 2000 obrotów i komputer pokazuje spalanie 0.Magia?
-
Widocznie magia. ;] Dlatego ja sobie odpuściłem tłumaczenie, to i tak nic nie da. ;p
-
Ja jadę na luzie i zużywam paliwo, Ty jedziesz na biegu i zużywasz go więcej. Jadąc na luzie mój samochód pali około 1 litra na godzinę, natomiast samochód jadący na biegu [hamujący silnikiem?] pali w granicach 6 - 7 litrów na 100 kilometrów.
Prawdopodobnie jest to efekt kiepskiego oprogramowania. Komputerowi wychodzi -6 l/km, ale nie ma na wyświetlaczu minusa. Przy poborze takiej ilości paliwa (6-7l) podczas jazdy z góry nie było by mowy o żadnym hamowaniu.
Znowu półprawda uwzględniająca tylko samochody z napędem na przednią oś albo też wszystkie cztery koła. Przykładowo samochód z napędem na tył kiedy jest w poślizgu może w wyniku operowania gazem wpaść w tylko większy poślizg [ah ta bezlitosna fizyka]
Technika jazdy z tylnym napędem wymaga właśnie sprawnego operowania pedałem gazu przy minimalnym kontrowaniu kierownicą. Mowa oczywiście o sytuacji ekstremalnej. Jeżdżę takimi samochodami od ponad ćwierć wieku, więc możesz mi wierzyć.
Do tego zużywa się sprzęgło
Sprzęgło pracuje, czyli się zużywa, tylko wtedy gdy naciskasz na jego pedał.
ps. Mała sugestia pt. Admina. Proponuję przenieść tę dyskusję do działu motoryzacji. Tytuł: Na luzie, czy na biegu? - będzie chyba OK.
-
Napisałem wyraźnie, że w moim samochodzie silnik zaczyna spalać paliwo przy 1300 obrotów, nie chce rozgraniczać, że przy zimnym silniku będzie to powiedzmy 1350, a ciepłym 1250, bo jakie to ma znaczenie?
To ciekawe,bo zjeżdżając i hamując silnikiem z górki(ciężarówka)Czasami ma 2000 obrotów i komputer pokazuje spalanie 0.Magia?
Koledze chyba chodziło o to, że poniżej 1300 obrotów silnik spala paliwo, a nie powyżej.
ps. Przy małej ilości paliwa w zbiorniku i gwałtownym manewrze skrętu silnik może zgasnąć (miałem tak kiedyś po zawróceniu na ręcznym :P). Zostajesz wtedy bez wspomagania kierownicy i hamulców.
Jak hamujesz silnikiem to pompy od wspomagania cały czas pracują.
-
Dyskusja wydzielona z tematu o wypadku między Leśnem Górnym a Siedlicami.
-
Hamowanie silnikiem ma wiele zalet, odcinanie paliwa przez układ zasilania podczas jego stosowania jest jedną z nich. Osobiście hamuję silnikiem tak często, jak jest to możliwe, z tego, co pamiętam, na nauce jazdy także mnie tego uczono. Ku mojemu zdziwieniu nie wszyscy instruktorzy są zwolennikami tej praktyki, być może chodzi o samą technikę? Nie wiem. Ważne jest jednak, by pamiętać o tym, że w przypadku redukcji biegu na niższy przy większych prędkościach stosować tzw."przygazówki", chodzi gównie o silniki z dwumasowymi kołami zamachowymi, które nie "lubią" gwałtownych i mocnych zmian przenoszonego momentu (+/-) obrotowego. Osoby, które jeżdżą spokojniej, gdzie różnice w prędkościach obrotowych silnika pomiędzy biegiem aktualnym i docelowym nie będą duże, nie muszą się stosować do tych zaleceń. Dynamiczna jazda i wspomniane płynne redukowanie biegów wymagają wprawy, jednak każdy doświadczony kierowca po zapoznaniu się z charakterystyką silnika i sprzęgła poradzi sobie bez większego problemu.
-
A najlepiej to kupić sobie auto ze skrzynią automatyczną :) Problem jazdy na biegu/luzie sam się rozwiąże :lol2: No i w przypadku nowszych silników odpadnie problem "dwumasy" :)
-
A najlepiej to kupić sobie auto ze skrzynią automatyczną :) Problem jazdy na biegu/luzie sam się rozwiąże :lol2: No i w przypadku nowszych silników odpadnie problem "dwumasy" :)
Hehe, jest to najprostsze rozwiązanie, nie wszyscy jednak są przekonani do automatów. :) Szczególni ci, którzy musieli je naprawiać za ciężkie pieniądze. Osobiście wolę "manuale", dają większą frajdę z jazdy. No, chyba, że skrzynie AMG... Ale to jeszcze nie mój przedział cenowy... :razz:
-
Hehe, jest to najprostsze rozwiązanie, nie wszyscy jednak są przekonani do automatów. :) Szczególni ci, którzy musieli je naprawiać za ciężkie pieniądze. Osobiście wolę "manuale", dają większą frajdę z jazdy. No, chyba, że skrzynie AMG... Ale to jeszcze nie mój przedział cenowy... :razz:
Ja tam właśnie nie widzę specjalnej "frajdy" w wachlowaniu biegami :) A co do napraw: o ile serwisujesz taką skrzynie z głową (czyli nie wierzysz w "olej na całe życie skrzyni") i umiesz się tym obsługiwać to nie będzie tragedii. I sam brak dwumasy jakie oszczędności daje :) Ja na początku nie tyle nie byłem przekonany do "automatu" co nie miałem z nim po prostu praktycznej (jako kierowca) styczności. Po pierwszej przejażdżce (autobus #3032) się zakochałem :) Przy czym ja mówię o "klasycznym" automacie a nie wynalazkach typu CVT albo skrzynie dwusprzęgłowe. Że o cudach typu zautomatyzowany manual nie wspomnę. I przy okazji: koszty może i większe (chociaż teraz mam opla więc skrzynia przeżyje karoserię) ale wygoda jest bezcenna :)
-
O ile jazda automatami nie sprawia mi przyjemności to muszę przyznać, że po przejażdżce pewnym samochodem ze skrzynią DSG może trochę zmieniłem zdanie o automatach. Fakt, faktem że jest to w pewnym sensie nowość. Dla jeżdżących zwykłymi automatami, polecam wybrać się na jazdę próbną do salonu audi bądź fiata i poprosić o samochód z taką właśnie skrzynią. Po prostu bajka :)
-
Co kto lubi po prostu. Mi odpowiada styl pracy klasycznego rozwiązania. Czyli ciągła, miękka praca bez szarpnięć. Prędkość zamiany biegów nie jest aż tak istotna. Ale fakt, że DSG nie jeździłem. Chociaż z tego co twierdzą użytkownicy to potrafi szarpać (niezależnie jak się nazywa i w jakiej marce to wsadzili).
-
Co kto lubi po prostu. Mi odpowiada styl pracy klasycznego rozwiązania. Czyli ciągła, miękka praca bez szarpnięć. Prędkość zamiany biegów nie jest aż tak istotna. Ale fakt, że DSG nie jeździłem. Chociaż z tego co twierdzą użytkownicy to potrafi szarpać (niezależnie jak się nazywa i w jakiej marce to wsadzili).
DSG nie ma prawa szarpać! To jest właśnie rozwiązanie powodujące to, że auta nie szarpie. :)
Wybierz się na jazdę próbną, a zobaczysz różnice między automatem zwykłym a właśnie DSG. Jeździłem, robiłem prace na temat tego rozwiązania. Szczerze polecam ludziom którzy lubią automaty. Bądź co bądź ja forever manual :D
-
Jestem zwolennikiem klasycznych automatów, trwałość i kultura pracy - bezcenne. Raz skusiłem się na Forda z automatem naszpikowanym elektroniką i szybko wróciłem do starego merola 124.
Tak na marginesie, mam nadzieję że nie ma wśród nas żeglarzy, bo łatwość z jaką zbaczamy z kursu (głównego tematu) jest co najmniej porażająca. :lol2:
-
Jest żeglarz, w dodatku moderator :devil:
Dlatego dostosowuję temat do treści, bo mam dziś dobry dzień.
-
Q100sz, obecnie to dość ciężko kupić auto w którym nie ma elektroniki i które jest młodsze jak 10 lat :) Jak na razie (odpukać) ta moja naszpikowana elektroniką (i projektowana przez księgowych) skrzynia śmiga bez problemów. Zobaczymy co będzie później :lol2: Szczególnie, że te cuda made in japan są podobno niezbyt tanie w remontach. No i mało który warsztat się chce w to bawić.
-
Jeśli wracamy do bezpieczeństwa jazdy na luzie a na biegu to na luzie auto jest tylko jedno lub więcej tonowym klockiem na kółkach z dużą bezwładnością. To tak jako uzupełnienie tego co wcześniej było napisane. Jazda na biegu jest przede wszystkim bezpieczniejsza od jazdy na luzie (ekonomia, to - przy odpowiednich obrotach/odpowiednim biegu - tylko dodatek).
Czemu na nauce jazdy nie uczą jazdy na luzie? Czemu automaty w trakcie jazdy (zwalniania/hamowania) nie wrzucają neutrala? Czemu ciężarówki zjeżdżające z góry nie lecą na luzie? Czemu kierowcy wyścigowi w trakcie dohamowań nie wrzucają luzu? Czemu w szkołach jazdy ekstremalnej (typu opanowanie auta w poślizgu) nie uczą jazdy na luzie?
Już te kilka pytań powinno nasunąć myśl - na luzie się nie jeździ. Bezpieczeństwo to jazda na biegu.
Prosty test. Pusty plac, ustawcie pachołek. Rozpędźcie auto do powiedzmy 80km/h (3 bieg). Przed pachołkiem wrzućcie luz i rozpocznijcie hamowanie mijając pachołek (bez blokowania kół/włączenia ABS). Zaznaczcie miejsce zatrzymania auta.
I jeszcze raz, auto do 80km/h (3 bieg), na wysokości pachołka rozpoczynacie hamowanie (na biegu - nie wciskacie sprzęgła/nie wrzucacie luzu, nie blokujecie kół/nie włączacie ABS), przed zduszeniem silnika (gdy obroty zbliżą się do tych na biegu jałowym) sprzęgło w podłogę. Która droga hamowania jest krótsza? (Jeśli hamując zawsze wciskasz sprzęgło to drugi przypadek będzie trzeba trochę poćwiczyć, żeby wyjść ze złych nawyków i osiągnąć sensowny wynik.)
BTW. Jak już jesteśmy przy hamowaniu, chodzi o to, że hamując na biegu hamujemy nie tylko klockami/szczękami, ale też silnikiem, przy odpowiednim operowaniu pedałem hamulca możemy znacznie szybciej zatrzymać auto (szczególnie po deszczu lub na zaśnieżonej jezdni) bez wpadania w poślizg (blokowania kół).
Sytuacje ekstremalne były podane wcześniej (przykład z sarną), ale jest ich cała masa. Mając auto cały czas na biegu możemy uniknąć kolizji nie tylko skuteczniej hamując przed przeszkodą (bo oprócz ukł.hamulcowego hamuje też silnik), ale również uciec przed zagrożeniem (np. jedziemy po skrzyżowaniu, mając zielone światło a ktoś z boku wskakuje na czerwonym). W tym przypadku dodanie gazu może uchronić nas przed kolizją. W aucie na luzie zanim kierowca wciśnie sprzęgło, wrzuci właściwy bieg i zwolni sprzęgło i doda gazu może być za późno. A to tylko jedna z wielu ekstremalnych sytuacji - można je mnożyć w nieskończoność.
-
obecnie to dość ciężko kupić auto w którym nie ma elektroniki i które jest młodsze jak 10 lat
I tu niestety muszę przyznać Ci rację. Można jednak, przy odrobinie dobrej woli znaleźć jeszcze perełki w dobrym stanie. Ja na swoją polowałem pół roku, ale było warto.
Mając auto cały czas na biegu możemy uniknąć kolizji nie tylko skuteczniej hamując przed przeszkodą (bo oprócz ukł.hamulcowego hamuje też silnik),
... a wspomaganie hamulców zasilane jest z kolektora ssącego, przy biegu jałowym podciśnienie w nim raczej nie powala.
-
Prosty test. Pusty plac, ustawcie pachołek. Rozpędźcie auto do powiedzmy 80km/h (3 bieg).
To nie jest prosty test, nie każdy potrafi za każdym razem rozpocząć hamowanie idealnie w tym samym miejscu, co przy prędkości 80 km/h ma spore znaczenie. Wynik tego "prostego testu" nie będzie wiarygodny.
Przed pachołkiem wrzućcie luz i rozpocznijcie hamowanie mijając pachołek (bez blokowania kół/włączenia ABS). Zaznaczcie miejsce zatrzymania auta.
Łot? Przy takiej próbie moment hamowania na kołach musi być maksymalny, inaczej nie ma sensu niczego porównywać. To nie my decydujemy o momencie włączania ABS-u, tylko współczynnik tarcia pomiędzy oponą, a nawierzchnią i oczywiście sam system.
Która droga hamowania jest krótsza?
W obu przypadkach powinny być podobne, zauważ, że drogę hamowania określonego modelu podaje się nie ze względu na wbudowaną skrzynię, a temperaturę hamulców podczas wykonywania próby.
BTW. Jak już jesteśmy przy hamowaniu, chodzi o to, że hamując na biegu hamujemy nie tylko klockami/szczękami, ale też silnikiem, przy odpowiednim operowaniu pedałem hamulca możemy znacznie szybciej zatrzymać auto (szczególnie po deszczu lub na zaśnieżonej jezdni) bez wpadania w poślizg (blokowania kół).
I tak, i nie, jeżeli po redukcji będziesz miał zbyt duży ujemny moment na kołach też możesz wylecieć z drogi. Jeżeli mamy ABS i ESP w aucie najzwyczajniej dopasujmy prędkość do panujących warunków i dajmy sobie pomóc nie zaprzątając sobie głowy teoriami o hamowaniu silnikiem. Jeżeli nie mamy tych systemów, to zostaje doświadczenie i przede wszystkim zdrowy rozsądek.
Reasumując, co do trakcji i możliwości obrony w ekstremalnych sytuacjach zgoda, jednak Twoja teoria z hamowaniem jest za bardzo teoretyzowana. Odnośnie sportowej jazdy chodzi głównie o czas, by po dohamowaniu jak najszybciej pojawiał się na kołach napędowych dodatni moment przy wyjściu z zakrętu (sens jednoczesnego naciskania pedału hamulca i gazu).
-
Kolego speedbax, gmatwasz proste rzeczy. Dla mnie ten test można wykonać przy 60km/h i na dwójce - bez różnicy mi to. Odnoszę wrażenie, że się czepiasz. Jeśli kierowca F1 potrafi rozpocząć hamowanie z 280km/h mniej więcej w tym samym momencie to przeciętny kierowca powinien potrafić rozpocząć hamowanie z 60 czy 80km/h mniej więcej w tym samym momencie. Nigdy nie będzie to idealnie to samo miejsce, nawet jeśli ktoś jest profesjonalnym kierowcą testowym. Więc nie rozmawiajmy o ideałach.
Druga sprawa - tak masz rację, o włączeniu ABS decyduje tarcie/opona/nawierzchnia. Ale ktoś kto ma wyczute auto bez problemu wyhamuje bez blokowania kół (w poj. bez ABS) lub bez załączenia ABS (w poj. z ABS), ewentualnie wyłączamy ABS - jeśli jest taka możliwość (na czas testu). Nie wiem jak bardzo dokładnie mam pisać, żebyś już nie szukał luk w moim rozumowaniu. Teoretyzuję bo praktyki w piśmie na forum pokazać się nie da ;-)
dd2f napisał/a:
BTW. Jak już jesteśmy przy hamowaniu, chodzi o to, że hamując na biegu hamujemy nie tylko klockami/szczękami, ale też silnikiem, przy odpowiednim operowaniu pedałem hamulca możemy znacznie szybciej zatrzymać auto (szczególnie po deszczu lub na zaśnieżonej jezdni) bez wpadania w poślizg (blokowania kół).
I tak, i nie, jeżeli po redukcji będziesz miał zbyt duży ujemny moment na kołach też możesz wylecieć z drogi.
A gdzie ja pisałem o redukcji? Pisałem:
pada deszcz, jadę 80km/h, mam bieg wciskam hamulec, albo scenariusz dwa:
pada deszcz, jadę 80km/h, mam luz, wciskam hamulec
Oczywiście można dalej też hamować poprzez redukcję, kierowca, który wyczuł auto zrobi redukcję bez uślizgu kół (ewentualnie zastosuje międzygaz, jeśli jest taka konieczność i posiada to w "repertuarze" jazdy). I możemy dalej się tak zagłębiać, ale naprawdę nie o to mi chodzi a jedynie o proste, opisane przeze mnie sytuacje.
I jeszcze na zaś, żeby potem nie było, że namawiam do "złego". Nikogo nie zmuszam do jazdy na biegu, jeździjcie jak chcecie. Nikogo nie zmuszam do wykonania testu i nie ponoszę odpowiedzialności za efekty testu w postaci "wyłączyłem abs odpinając czujniki i teraz mam "choinkę" na desce" . Nawet nie musicie mi wierzyć, wszak od wiary jest kościół, od weryfikacji - fizyka.
-
... a wspomaganie hamulców zasilane jest z kolektora ssącego, przy biegu jałowym podciśnienie w nim raczej nie powala.
Mogę ci pokazać kilka aut które mają to inaczej rozwiązane :)
-
Kolego speedbax, gmatwasz proste rzeczy. Dla mnie ten test można wykonać przy 60km/h i na dwójce - bez różnicy mi to.
To nie jest gmatwanie, a prosta logika, po co w ogóle wykonywać taki test? Nic on nam nie pokaże. Moim zdaniem sprawę można przedstawić prościej, bez wykonywania jakichś amatorskich testów. Sprawa jazdy na biegu ma sens, tutaj się zgadzamy, co do hamowania nie do końca jest tak. Jazda na biegu nie skraca drogi hamowania, to co chciałeś przedstawić, tak się domyślam, miało pokazać to, że podczas hamowania ujemny moment obrotowy silnika wspomaga układ hamulcowy, co nie oznacza, że skraca drogę hamowania. W codziennej eksploatacji chodzi właśnie o ekonomię, oszczędzanie elementów układu hamulcowego, wiedzą o tym bardzo dobrze kierowcy ciężarówek, gdzie stosuje się wielostopniowe retardery. W osobówkach, ze względu na ich masę takie rozwiązania są zbyt drogie i nie mają sensu, dlatego, warto stosować technikę jazdy na biegu, bo pozwala ona do pewnych momentów całkowite zastąpienie układu hamulcowego. Jako wprawiony kierowca doskonale o tym wiesz.
Odnoszę wrażenie, że się czepiasz.
To nie jest czepianie, pozwoliłem sobie nie zgodzić się z Twoimi teoriami. Tylko tyle. ;)
A gdzie ja pisałem o redukcji? Pisałem:
pada deszcz, jadę 80km/h, mam bieg wciskam hamulec, albo scenariusz dwa:
Sorry. Chodziło mi o nagłą redukcję/zmianę momentu na kołach, czy jest ona spowodowana przełączeniem biegu, czy odpuszczeniem gazu nie ma to większego znaczenia.
I jeszcze na zaś, żeby potem nie było, że namawiam do "złego". Nikogo nie zmuszam do jazdy na biegu, jeździjcie jak chcecie.
Myślę, że warto namawiać do jazdy na biegu, bo jest ona praktyczna i jak najbardziej ma sens.
Nikogo nie zmuszam do wykonania testu i nie ponoszę odpowiedzialności za efekty testu w postaci "wyłączyłem abs odpinając czujniki i teraz mam "choinkę" na desce" .
No teraz zaszalałeś. :) Sporo aut ma wyłącznik ABS-u, a jak nie ma, to wystarczy wyciągnąć bezpiecznik, jednak tak jak Ty, odradzam podobnych praktyk.
-
... a wspomaganie hamulców zasilane jest z kolektora ssącego, przy biegu jałowym podciśnienie w nim raczej nie powala.
Mogę ci pokazać kilka aut które mają to inaczej rozwiązane :)
Chodzi Ci o pompy wacu? Miały je już stare, klasyczne diesle. Jednak, głównie ze względów na koszty, większość samochodów ma serwo oparte na podciśnieniu z silnika. Sam przyznaj, że w takim wypadku jazda na luzie nie jest dobrym pomysłem. Po za tym ciężko zmieniać nawyki lub w trudnej sytuacji analizować jakie mam wspomaganie. Generalnie jestem za jazdą na biegu, nie tylko ze względu na hamulce.
-
Q100sz, starsze citroeny z hydro do xantii i xm włącznie :) Mogę ci się dać przejechać xantią. Zobaczysz co to są lekko działające hamulce. Niezależnie od obrotów silnika.
-
Kilofownikownia, mam takie wspomnienia z mercedesa 123 240D. Dzięki za propozycję, może kiedyś... Swoją drogą zawsze podziwiałem konstruktorów citroena za odwagę i konsekwencję, chociaż by genialny na swoje czasy DS.
-
Ostatnio są jakby mniej konsekwentni. Już pierwsze C5 spowodowało rewolucję w ich dotychczasowym konstruowaniu hydrauliki. Wcześniej hamulce, zawieszenie i wspomaganie kierownicy było realizowane w jednym układzie (podzielonym na sekcje). W C5 już tylko zawieszenie jest nietypowe. Hamulce i wspomaganie kierownicy rozwiązali jak w "normalnych" autach. Co ma oczywiście swoje wady i zalety. A ich obecne odchodzenie od zawieszenia hydro to wręcz zdrada swojej historii i osiągnięć :)
-
Hamulce i wspomaganie kierownicy rozwiązali jak w "normalnych" autach. Co ma oczywiście swoje wady i zalety. A ich obecne odchodzenie od zawieszenia hydro to wręcz zdrada swojej historii i osiągnięć
Panowie, tutaj chodzi o koszty produkcji, zawieszenia hydrauliczne są bardzo komfortowe, ale drogie w produkcji i rozwoju. To południowo-koreańska ofensywa zmusza francuzów do cięcia kosztów. Wydaje mi się jednak, że rozwiązania, o których mówicie, pozostaną we flagowych modelach. Nie wydaje mi się, że z tego Francuzi całkowicie zrezygnują, z resztą w tej materii mają najlepsze doświadczenia na świecie.
-
Mają najlepsze doświadczenie na świecie (wszak to ich wynalazek i patenty) ale C5 da się przecież zamówić bez hydro (to po co kupować citroena?) a nietani przecież model DS5 w ogóle nie da się zamówić z hydro. Jeszcze C6 stoi na straży ale i to nie wiadomo jak długo bo model ma słabe wzięcie (nie wiem w sumie czemu).
-
model ma słabe wzięcie (nie wiem w sumie czemu).
Bo dziwny jest. Nie ta klasa i nie te czasy, żeby udziwnienia przechodziły.
-
Ale w tej jego oryginalności tkwi piękno. Nie jest taki nudny jak BMW czy Mercedes. No i hydro to jakby nie patrzeć klasa sama dla siebie.
-
Nudny nie jest, to fakt, ale piękny to raczej tylko dla fanów Citroena.
Poza tym np. w Polsce tylko 1 silnik i 1 skrzynia - żadnego wyboru.
I ceny "Już od 275 750 zł" - to jakiś żart. I te wnętrze... Wydaje mi się, że droga, którą obrali najpierw z C5 i teraz serią DS,
jest jednak lepsza.
-
Zdaje się, że w Niemczech też tylko 1 silnik i skrzynia. Poprzednie silniki które tam były "nie zmieściły się" w Euro 5. Ekooszołomy wiele ciekawych modeli "uwaliły" (przynajmniej w europie) ale to temat na inna dyskusje. A co do ceny: jak BMW czy tam inne Audi doposażysz do poziomu jaki ma C6 to cena wyjdzie "ciut" większa. Przynajmniej jak ostatnio się bawiłem w porównywanie. A przypominam, że powinieneś to porównywać do BMW serii 5 albo Audi A6.
-
A co do ceny: jak BMW czy tam inne Audi doposażysz do poziomu jaki ma C6 to cena wyjdzie "ciut" większa. Przynajmniej jak ostatnio się bawiłem w porównywanie. A przypominam, że powinieneś to porównywać do BMW serii 5 albo Audi A6.
No tak, tylko pamiętaj, że tam płacisz +30% za prestiż. A Citroen (po AX-ach, BX-ach i innych) dawno przestał się cieszyć mianem marki prestiżowej. Jeszcze na tyle nie odbili się od wizerunku przeciętnego (aczkolwiek oryginalnego) auta, żeby ceny windować.
-
Eh, tak to właśnie jest jak się wyrywa cytat z kontekstu. Mój wpis o przewadze jazdy na luzie nad jazdą na biegu nieprzypadkowo był w temacie o wypadku i nieprzypadkowo odnosił się on do sytuacji kiedy jedziemy z górki [droga Leśno - Siedlice].
Nie chodziło więc o hamowanie silnikiem, bo wtedy do Siedlic nie dojedziemy, a zamiast toczyć się na luzie będziemy oszczędnie hamowali silnikiem i dodawali gazu na przemian...
-
I tak nie dojedziesz do Siedlic bo masz 2 dość ostre zakręty pod drogą. A górka jest zbyt mała na jakąś sensowną prędkość i ja i tak z niej na ogół dodaję gazu.
-
Założymy się? Testowałem to dziesiątki razy, przynajmniej 3 całkowicie różnymi samochodami [toyota aygo, audi a6 oraz opel frontera], za każdym razem bez problemu kiedy przy stadninie wrzucam na luz przy prędkości 60 - 70 km/h dojeżdżam do Siedlic [ostatni zakręt 90 stopni, ten przy przystanku] i dopiero tam naciskam hamulec. Wcześniej całkowicie bez hamulca.
-
Potwierdzam, da się dojechać na luzie do Siedlic.
-
Mnie też z ciekawości podkusiło parę razy, dla jaj, bez problemu się udało.
-
Jak ja próbowałem to prędkość nie powalała. Jeszcze do tego ostrego zakrętu w lesie (ten z barierkami) to pół biedy. Ale ostatni odcinek to tragedia. Dlatego uważam, że taka jazda (szczególnie na tym odcinku) jest bez sensu. Tym bardziej, że na biegu daje radę bez problemów dojechać do tego zakrętu. A na nim i tak zwalniam do takiej prędkości, że potem muszę przyspieszyć.
-
Nie chodziło więc o hamowanie silnikiem, bo wtedy do Siedlic nie dojedziemy, a zamiast toczyć się na luzie będziemy oszczędnie hamowali silnikiem i dodawali gazu na przemian...
I to jest właśnie ekonomiczniejsze (mniej spalasz niż na luzie) i bezpieczniejsze.
-
Nie chodziło więc o hamowanie silnikiem, bo wtedy do Siedlic nie dojedziemy, a zamiast toczyć się na luzie będziemy oszczędnie hamowali silnikiem i dodawali gazu na przemian...
I to jest właśnie ekonomiczniejsze (mniej spalasz niż na luzie) i bezpieczniejsze.
eh, nie dotarło - powtórzę jeszcze raz. Nie jest ekonomiczniejsze z tego powodu, że zwalniam. Ruszam z na górze z około 60 - 70 na liczniku i zwalniam, muszę dodać gazu, znowu jadę na biegu i zwalniam i ponownie muszę dodać gazu ...
-
O ile pamiętam to jak miałem najwyższy bieg to z tej góry auto utrzymywało prędkość a nie zwalniało. A już na pewno nie na tyle żebym musiał przyspieszać. Zakładając oczywiście, że mi się nie spieszyło. Bo jak się spieszyło to i tak dodawałem gazu jeszcze ;D
-
Nie chodziło więc o hamowanie silnikiem, bo wtedy do Siedlic nie dojedziemy, a zamiast toczyć się na luzie będziemy oszczędnie hamowali silnikiem i dodawali gazu na przemian...
I to jest właśnie ekonomiczniejsze (mniej spalasz niż na luzie) i bezpieczniejsze.
eh, nie dotarło - powtórzę jeszcze raz. Nie jest ekonomiczniejsze z tego powodu, że zwalniam. Ruszam z na górze z około 60 - 70 na liczniku i zwalniam, muszę dodać gazu, znowu jadę na biegu i zwalniam i ponownie muszę dodać gazu ...
Ok, nie będę się z Tobą kłócił. Masz prawo żyć w niewiedzy, Twój wybór.
-
Kiedy byłem o kilka lat odważniejszy też miałem swoje teorie na temat techniki jazdy. Życie, na szczęście niezbyt boleśnie, zweryfikowało moje przemyślenia. Palindrom, myślę że za jakiś czas przyznasz nam rację i polubisz jazdę "na biegu".
/quote]Ostatnio są jakby mniej konsekwentni. Już pierwsze C5 spowodowało rewolucję w ich dotychczasowym konstruowaniu hydrauliki. Wcześniej hamulce, zawieszenie i wspomaganie kierownicy było realizowane w jednym układzie (podzielonym na sekcje). W C5 już tylko zawieszenie jest nietypowe. Hamulce i wspomaganie kierownicy rozwiązali jak w "normalnych" autach. Co ma oczywiście swoje wady i zalety. A ich obecne odchodzenie od zawieszenia hydro to wręcz zdrada swojej historii i osiągnięć :)
Panowie, tutaj chodzi o koszty produkcji, zawieszenia hydrauliczne są bardzo komfortowe, ale drogie w produkcji i rozwoju. To południowo-koreańska ofensywa zmusza francuzów do cięcia kosztów.
Nie macie ochoty zawołać: księgowi do księgarni!!!
Przeróżnej maści białe kołnierzyki pod rękę z ekoterrorystami kierują technikę samochodową na boczny tor. Genialne w swej prostocie, i przez to niezawodne mechanizmy, są wypierane przez tanią ale nietrwałą elektronikę. Kokpit bez kierownicy i pedałów z bezdusznym dżojstikiem dającym marne złudzenie panowania nad samochodem :< . Przerażająca perspektywa.
-
Q100sz, elektronika sama w sobie nie jest zła. Daje wiele nowych możliwości. Po prostu przez księgowych (i "wymogi rynku") nie poświęca się już tyle kasy i czasu na badania przed wypuszczeniem pojazdu na rynek. Obecnie to użytkownicy są betatesterami. Osobiście nie odważyłbym się kupić nowszego auta z początku produkcji. No i co ważne: koncernom nie opłaca się robić długowiecznych aut. Taki model byłby drogi w zakupie (co konkurencja zapewne wykorzysta), nie zarobiliby na serwisie i po 3 latach nikt by takiego auta nie chciał zmieniać na nowe (więc obniżamy sprzedaż kolejnych modeli). Teraz auto projektuje się na 3 - 4 lata i max. te 200k km. Potem zaczynają się wydatki (i to niemałe). A auto jest oczywiście tak konstruowane, żebyś przypadkiem nie dał rady sam czegoś naprawić. Przy głupiej wymianie klocków hamulcowych musisz jechać na serwis i podpiąć się pod komputer.
-
I dlatego będę pielęgnował swojego dziadka dopóki się da.
-
Nie macie ochoty zawołać: księgowi do księgarni!!!
Przeróżnej maści białe kołnierzyki pod rękę z ekoterrorystami kierują technikę samochodową na boczny tor.
Mamy ochotę tak zawołać, jednak nie mamy wpływu na to, co się dzieje na świecie. Aby utrzymać ceny aut na podobnym poziomie trzeba stosować politykę oszczędności. Mercedes i BMW od chyba 2-3 lat ściśle ze sobą współpracują w zakresie odbioru części od swoich dostawców. Inne marki łączą się w grupy. Koszty prac nad projektami pojazdów z napędem alternatywnym są potężnie i rosną z roku na rok. Niemcy np. mają bardzo ambitny plan, chcą by za dwadzieścia lat liczba pojazdów z takimi rozwiązaniami stanowiła 20-30% pojazdów poruszających się po ich drogach. Jednak o samochody z napędem spalinowym się nie matwię, tutaj mozecie być spokojni, ich rozwój (wg. planów Daimlera) ma trwać jeszcze przez co najmniej 40 lat.
przez to niezawodne mechanizmy, są wypierane przez tanią ale nietrwałą elektronikę.
Nie mogę się z tym zgodzić. Zobacz ile samolotów lata po świecie, a ile mamy wypadków. Sporo elektronicznych rozwiązań z przemysłu lotniczego trafia właśnie do aut. Jak w każdej marce są udane i pechowe modele. Samochodami z elektroniką jeżdżę parę ładnych lat, odpukać ani razu nie miałem problemów. Dziś inżynieria badawczo-rozwojowa idzie już w takim kierunku, by rozwój dwóch dziedzin, lotniczej i auto-mobilnej, odbywał się równolegle. Już dziś wiem, że taki kierunek w najbliższym czasie przyniesie kilka ciekawych i nowatorskich rozwiązań, do których dostęp będzie coraz łatwiejszy. Myślę, że o to właśnie chodzi.